• Afryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Tajlandia
  • Europa
    • Czechy
    • Dania
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
      • Majorka
    • Irlandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Turcja
      • Stambuł
  • Na poważnie
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
  • porady podróżnicze
    • testy i technikalia
    • odpowiedzialne podróżowanie
    • skąd hajsy na podróże
  • żarcie
  • O mnie
  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
Na Atlantydę!
  • Afryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Tajlandia
  • Europa
    • Czechy
    • Dania
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
        • Lanzarote
        • Fuerteventura
      • Majorka
    • Irlandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Turcja
      • Stambuł
  • Na poważnie
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
  • porady podróżnicze
    • testy i technikalia
    • odpowiedzialne podróżowanie
    • skąd hajsy na podróże
  • żarcie
  • O mnie
  • Współpraca
Camino de Santiago
Europa . Hiszpania . porady podróżnicze . testy i technikalia

Pierwsza samotna podróż…

On 10 grudnia 2018 by Hania

… czyli Anna poszła na pielgrzymkę.  Anię znam z pracy. Kiedy przyszłam do firmy, uznała, że na pewno się nie polubimy, bo „lubię stawiać na swoim”. Ja natomiast myślałam, że to spokojna, cicha myszka.

Jakże obie się pomyliłyśmy tego dnia.

Na początku tego roku rozpoczęłyśmy rozmowy o tym, kto i kiedy bierze urlop. Wiadomo, pracujemy w niemal korporacji, więc takie rzeczy powinny być w miarę wcześnie wiadome. Nie pamiętam czy to był marzec, czy kwiecień, kiedy Ania wypaliła nagle, że może pójdzie na pielgrzymkę. Ze śmiechu niemal spadłam z krzesła. Ona jednak mówiła poważnie, co skłoniło mnie do zrobienia kroku w tył i zapytania skąd ten pomysł wziął się w jej pięknej główce. Wiecie, nie wchodzę w sprawy między ludźmi a wiarą, więc bałam się, że to będzie koniec tej rozmowy. Okazało się jednak coś zupełnie innego, Ania wcale nie motywowała swojej podróży religijnie, ale potrzebą odbycia pierwszej samotnej podróży i przemyśleniem pewnych spraw.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani
Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Pierwsza samotna podróż

Ania uznała, że jeżeli pojedzie w samotną wyprawę do jakiegoś miasta, to będzie jej przykro, że nie ma z kim dzielić tej radości. Camino de Santiago wydawało się zatem całkiem zdroworozsądkowym podejściem — masz szanse pooglądać piękne widoki, a jednocześnie pomyśleć nad swoim życiem. Idea jest skupiona wokół samotnego podróżowania, ale w okolicy masz przecież ogromne zaplecze noclegowe i gastronomiczne, więc nie zginiesz. Nic dziwnego, samotnie trasy wiodące do katedry w Santiago, co roku przemierza ok. 260 tys. (dane z roku 2015) pielgrzymów, z czego ponad 53% stanowią obcokrajowcy.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Nie jest to wyjazd zorganizowany, ale ciągle poznajesz osoby, które łączy ta sama trasa, te same obiekty noclegowe, a czasami też wspólny cel. Z danych opublikowanych przez Biuro Pielgrzyma wynika, że motywacja przyjazdu niekoniecznie jest religijna. Tylko ok. 38% wybiera się w taką podróż z pobudek religijnych. Znacznie częściej motywacji duchowej towarzyszy także turystyczna – 54%, a niekiedy jest to tylko chęć zwiedzania Hiszpanii na własną rękę, ok. 8%.

W sytuacji, w której zaistniałaby obawa, że Ania nie ma do kogo otworzyć paszczy, wystarczyłoby zagadać do innych pielgrzymów. Gdyby chciała pobyć sama, nie stanowiłoby to problemu. Mogła po prostu iść dalej, swoją ścieżką.

Buen Camino

Tak jak motocykliści na trasie pozdrawiają się wystawieniem dłoni, żeglarze krzyczeniem „ahoj”, tak pielgrzymi na trasie do Santiago de Compostela, życzą sobie „Buen Camino”, czyli dobrej drogi. Jednak, żeby dobrze przygotować się na taką wędrówkę, trzeba podjąć kilka decyzji i dokonać pewnych zakupów.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Najważniejszą decyzją jest prawdopodobnie wybór trasy. Żeby wędrówka mogła zostać zaliczona jako pielgrzymka, należy pokonać o własnych siłach przynajmniej 100 ostatnich kilometrów trasy wiodącej do Katedry w Santiago. Ale skąd iść? Jak iść? Którędy? Research okazał się dosyć skomplikowany, ale za sugestią Ani podrzucam Wam tutaj link do przewodnika, który opisuje bardzo szczegółowo tzw. przebieg trasy francuskiej, która w całości ma 1000 km.

Jednak tak jak wspomniałam wyżej, nie trzeba robić 1000 km. Trasy podzielone są na sprytne odcinki, które możemy pokonać, dlatego Ania rozpoczęła swoją wędrówkę na 322 kilometrze do Santiago de Compostela, w miejscowości Leon w Kastylii.

Początkowo musiała wybrać pomiędzy dostępnymi opcjami:

  • Camino Frances,
  • Camino Portugues,
  • Camino Primitivo,
  • Camino del Norte,
  • Camino Ingles,
  • Via de la Plata,
  • Muxia-Finisterre,
  • lub inne mniej popularne.

Trasa z Leon do Santiago de Compostela jest odcinkiem trasy francuskiej. Rozpoczyna się w Kastylii, a kończy w Galicji. Jest także najlepiej poznanym i prawdopodobnie przystosowanym fragmentem spośród wszystkich dróg.

Żeby podjąć decyzję o trasie, Ania musiała odpowiedzieć sobie na pytania:

  • Ile urlopu pobrać?

Ania wzięła 16 dni, z czego 2 przeznaczyła na loty, 2 na zapas, wychodzi na to, że 12 dni zajęła jej sama pielgrzymka.

  • Ile kilometrów jest w stanie dziennie przejść przy swojej kondycji i nieprzyzwyczajeniu do takiego sposobu podróżowania?

Założenie mówiło o 25 km dziennie, jednak już drugiego dnia musiała zredefiniować swoje postanowienia.

  • Gdzie zacząć?

Start w mieście Leon, 322 km od Santiago de Compostela.

  • Gdzie spać na trasie

Miała do wyboru 3 rodzaje noclegowni dla pielgrzymów: Alberges. Prywatne, miejskie i kościelne. Z uwagi na standard wybierała te pierwsze.

  • Ile pieniędzy zabrać?

To zależy tak naprawdę mocno od podróżnika. Na końcu tekstu znajdziecie finansowe podsumowanie tego wyjazdu.

  • Czy wykupić ubezpieczenie?

W przypadku samotnej podróży to raczej pewne.

  • Co spakować?

Aby na to pytanie odpowiedzieć najdokładniej, poniżej przedstawiamy plecak Ani.

Plecak pielgrzyma

Przed wyruszeniem w drogę należy spakować ekwipunek. Ania nastawiła się na minimalizm, zależało jej, by dźwigać jak najmniejszy ciężar i tym sposobem jej plecak ważył od 6 do 8 kg (z wodą i jedzeniem).

  • plecak z Decathlon (udźwig 30 kg),
  • dobre buty trekkingowe (głównie noszone na nogach),
  • para trekkingowych sandałów, odpornych na wodę (można w nich brać prysznic),
  • grube, sportowe skarpety, chroniące przed obtarciami (takie skarpety można prać co 2-3 dni),
  • 3 t-shirty, 3 pary majtek i skarpet (ciuchy lniane lub sportowe ze sprawdzonym składem),
  • kurtka,
  • bluza z długim rękawem,
  • krótkie i długie spodnie
  • można spakować sukienkę, jeśli się lubi je nosić,
  • ubrania do spania: np. legginsy i koszulkę, by w razie czego zamienić to na ubrania do noszenia,
  • kosmetyki: żel pod prysznic, szampon do włosów w kostce, krem przeciwsłoneczny, chusteczki nawilżone, szczotka do włosów, szczoteczka i pasta do zębów. Ania nie brała kosmetyków do malowania twarzy,
  • czapka i chusta,
  • apteczka: plastry, dużo i różnych wielkości i przeznaczeń (otarcia, skaleczenia, bąble), leki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i przeciwbiegunkowe,
  • prześcieradło antyinsektowe (w Alberges bywają pluskwy, a czyszczenie pościeli i kocy nie jest wykonywane codziennie z uwagi na ogromną liczbę pielgrzymów),
  • letni, lekki śpiwór,
  • stopery do uszu (kilka sztuk),
  • ręcznik szybkoschnący,
  • bukłak z wodą zamontowany w plecaku, z którego można pić przez słomkę, bez wyciągania go z plecaka,
  • paszport pielgrzyma i portfel z gotówką.

Alberges i alternatywne noclegi

Noclegownie na trasie są różne. Prywatne, miejskie i kościelne.

Prywatne:

W większości są to sale wieloosobowe, z dostępem do łazienki i toalety. W pokojach znajdują się prycze, a od gospodarzy otrzymuje się koce lub prześcieradła jednorazowe. Nocleg w takim miejscu kosztuje 10 euro. Drugie 10 euro płaci się za wikt i opierunek, czyli dwa dania, podwieczorek oraz nieograniczony dostęp do wody lub wina. Pielgrzymi przed wejściem do pokoju ściągają swoje buty, żeby „aromat” nie unosił się we wspólnej sypialni.

Miejskie:

Te Alberges nie różnią się specjalnie od wersji prywatnych, chociaż wg tego, co napisali inni pielgrzymi, miejskie są w nieco gorszym stanie, ale koszty podobne.

Kościelne:

Inaczej sprawa się ma w przypadku kościelnych noclegowni, których standard jest najniższy, ponieważ wynika wyłącznie z wysokości darowizn przekazywanych przez nocujących w danej parafii.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Uwaga, w większości takich miejsc można płacić tylko gotówką, a w małych miasteczkach bywa, że nie ma terminali płatniczych ani bankomatów!

Oprócz powyższych opcji dostępne są także: hotele, hostele, apartamenty czy możliwość nocowania pod namiotem. Z takich możliwości korzystają głównie ci, którzy spóźnią się do Alberge na godzinę 22.

Rutyna pielgrzyma, codziennie podziwianie wschodów słońca

Zdążyć przed 22 to ważna sprawa, ponieważ o tej porze wejścia do noclegowni są zamykane, a wędrowcy idą spać, by o 6 rano następnego dnia rozpocząć dzień. Po porannej toalecie, śniadaniu wszyscy wyruszają drogą w stronę Santiago. Zazwyczaj towarzyszy im przy tym wschód słońca. Codziennie więc pielgrzym wstaje, idzie od 5 do 6 godzin i pomiędzy 14-16 ląduje w noclegowni, gdzie korzysta z łazienki, a następnie może zwiedzić okolicę lub zjeść coś i porozmawiać z innymi strudzonymi wędrowcami. To wszystko jest tak zapętlone, by kolejny dzień powitać wraz ze wschodem słońca. Podróżuje się o wczesnych godzinach, by uniknąć gorąca. Wynika z tego, że praktycznie każdego dnia podróżującym do Santiago de Compostela umykają zachody słońca.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Samotnie czy w grupie?

Tak jak pisałam wcześniej, drogę do Santiago można przejść samotnie, ale można też, trafiając na tych samych ludzi, stworzyć z nimi pewną więź. Tak było w przypadku mojej koleżanki. Któregoś dnia swojej podróży zorientowała się, że wędruje w towarzystwie dwóch innych osób, które również nie znajdowały się na szlaku z religijnych pobudek. Pierwszą z nich był 66-letni Pedro, profesor prawa z Brazylii, a drugim młody Japończyk, Daisuke, który mieszkał wcześniej trochę w Kanadzie, trochę w Nowej Zelandii i wciąż szukał swojego miejsca. Poznała także wiele osób, które podróżowały na zasadzie „one way ticket”. Szły Camino tak długo, aż dotarły do celu, zostawiając sobie na to czas. Nie miały wykupionego lotu powrotnego. Głównie były to starsze osoby. Do tej grupy zaliczały się dwie ok. 60-letnie Kanadyjki, które postanowiły przejść pełną trasę francuską, 1000 km. Przemierzyły tym samym granicę francusko-hiszpańską — Pireneje. Mówiła też o pewnej starowince, która już ledwo idąc, odmówiła podwiezienia jej samochodem. Kiedy Ania opowiadała mi o nich, to do moich oczu samoistnie napłynęły łzy wzruszenia.

Hiszpania, Finnistera, archiwum Ani
Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Jednak były też osoby, które miały trochę inne wyzwania na trasie. Jedną z takich osób był młody Niemiec, który uznał, że jak w końcu dotrze do Santiago, to w końcu zje spaghetti po bolońsku i uczci swój trud wciągniętą kreską.

Ile kosztuje taka pierwsza, samotna podróż?

Spójrzmy zatem na rachunki Ani:

Loty w dwie strony (akurat Ania leciała: Poznań-Madryt, później autobus, powrót: Santiago – Barcelona – Berlin i autobus do Poznania)720 zł
Bus z Madrytu do Leon124 zł
Bus z Berlina do Poznania50 zł
Noclegi8-10 euro za noc (przy 16 nocach to ok 685 zł)
Jedzenie10 euro (2 dania, deser + wino/woda, przy 16 dniach to znów ok 685 zł)
Śniadanie2-3 euro (w Albergue lub w knajpce, można kupić też w sklepie, ok 205 zł za 16 dni)
Buty419 zł
Plecak130 zł (ale na dłuższy odcinek Ania poleca lepsze rozwiązanie, a jednocześnie droższe)

Z ciekawostek, w niektórych Alberges jest także możliwość skorzystania z masażu, a w większych miastach można skorzystać z transportu bagażu za drobną opłatą. Całość, bez dodatkowych atrakcji, jak przeliczyłam na palcach to ok. 3000 zł.

Tradycja na zakończenie, zachód słońca

Zwykle pielgrzymka kończy się dotarciem do katedry w Santiago de Compostela, gdzie o godzinie 12:00 odprawiana jest msza za pielgrzymów. Jednak Ania i jej dwóch kompanów dotarli do miasta około godziny 16:00 i postanowili, że najpierw udadzą się do Alberge, żeby się ogarnąć. Następnego dnia pojechali na tzw. koniec świata, czyli Finnisterę — miejsce, które jest tradycyjnym końcem podróży pielgrzymów. To właśnie tutaj, w dawnych czasach, strudzeni wędrowcy palili swoje ubrania, aby oficjalnie zakończyć odbytą podróż. Do Finnistery można dostać się autobusem lub kontynuując pieszą wyprawę. Na miejscu jest możliwość udania się w rejs po Atlantyku, aby podziwiać zachód słońca. I właśnie tym sposobem Ania i jej towarzysze zobaczyli swój pierwszy zachód, po 12 dni wędrówki.

Hiszpania, Finnistera, archiwum Ani
Hiszpania, Finnistera, archiwum Ani
Hiszpania, Finnistera, archiwum Ani

Do katedry w Santiago de Compostela cała trójka dotarła dopiero 3 dnia od zakończenia pielgrzymki. Tam oficjalnie wbito do ich paszportu ostatnią pieczątkę dokumentującą przebytą drogę.

Kamień filozoficzny

Zatem, jeżeli uważacie, że taka wyprawa nie jest dla Was, bo macie zbyt świeckie życie, a jednocześnie chcecie przekonać się, czy dalibyście radę, to wygląda na to, że Camino de Santiago to wręcz idealna okazja, aby się przekonać! Ania, jak sama twierdzi, przekonała się w czasie tej wyprawy, że sama droga jest ważniejsza od celu, gdyż właściwie nie czuła żadnego entuzjazmu wraz z zakończeniem pielgrzymowania, a także, że przed obcymi ludźmi często łatwiej jest się nam otworzyć, wyrzucić z siebie jakieś troski. Odniosła także olbrzymi sukces w zakresie szukania siły w samej sobie, mając świadomość, że w zasadzie jest tutaj zdana tylko na siebie.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani
Hiszpania, Santiago de Compostela, archiwum Ani

Aha. I musicie wiedzieć jeszcze jedno. Ania wcale nie jest cichą myszką. To jedna z najbardziej zwichrowanych humanistek, jaką miałam przyjemność poznać.

Przeczytajcie także o tym, jak podróżować odpowiedzialnie i zachować standardy bezpieczeństwa.

Tags: samotna podróż, samotna wyprawa, sanitago de compostela, santiagodecompostela, sheisnotlost

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Znajdź mnie na Facebooku

Instagram

na_atlantyde

Hania, podróżniczka z Poznania🐐🐐
📍 🇿🇦
Opowiadam o odpowiedzialnym podróżowaniu.
62 kraje🤯
Ulubione: 🇲🇾🏴󠁧󠁢󠁳󠁣󠁴󠁿🇸🇬🇬🇪
Teraz w RPA

Instagram post 2199288733999941019_251883750 Nie będę ukrywać, że pobyt w RPA mnie nie zmienił. Po pierwszej nocy spędzonej w buszu stwierdziłam, że zmieniam swoją ścieżkę zawodową, pierdolić komunikację, ja chcę być rangerem i codziennie szukać takich oto funfli na safari. Zawsze wydawało mi się, że jestem mieszczuchem, ale okazuje się, że wcale nie 🙈

Nigdy nie sądziłam, że zobaczę dzikiego lwa z odległości dwóch metrów. Ze zachowa się on jak typowy kot i wyłoży swoje cielsko na środku drogi. O zwierzętach wiem mało, ale to co wiem od zawsze mnie zachwyca.

Nie sądziłam też, że życie w po środku niczego (a może właśnie wszystkiego), spodoba mi się bardziej niż tętniące życiem miasta. A Wy jak tam, jesteście #teammiasto czy #teamnatura?

#africawildlife #busz #lion #safari #savannah #sawanna #bush #johannesburg #mpumalanga #oilfant #lew #lwica #dzikanatura #Wildnature #dzikośćserca #lwicazcintry #southafricawildlife #wildlife #intothewild #vivasafaris #afeykanawlasnareke #limpopo #krugerpark #nationalkrugerpark #polskieblogipodróżnicze #blogilodróżnicze #podróżniczka #podróżniczkawafryce
Instagram post 2194292936061483582_251883750 Miasta w RPA nie są ładne. Mają urokliwe dzielnice, jednak jako panorama jawią się raczej przeciętnie. Kiedyś czytałam, że Kapsztad to najpiękniejsze miasto na Ziemi. Nieco poprawię to zdanie: Kapsztad jest najpiękniej położonym miastem na Ziemi. Fenomenalnie wygląda z daleka, a z bliska jesto dość rozczarowujący. Johannesburg z kolei do urokliwości ma jeszcze dalej. Bure, brudne miasto, bez przemyślanej architektury. Ale tak jak wspomniałam są wyjątki. Jednym z nich jest hipsterska dzielnica Maboneng, która odróżnia się od większości miasta. Jak wygląda reszta? Ciężko stwierdzić odgórnie, ale widziałam zamknięte osiedla z domkami, gdzie każdy miał basen i elektryczny płot, widziałam i mieszkałam na osiedlu bardzo niebezpiecznym, gdzie całą noc wyły syreny policyjne, gdzie pełno jest śmieci, gdzie nikt o nic nie dba. No i jest Maboneng, gdzie możesz chodzić 24h/7 po ulicach, mała stolica lgbt+, widziałam osoby transseksualne, knajpki i kluby muzyczne grające całą noc. Gdzie możesz wyciągnąć telefon, aparat i raczej będzie okej. No i graffiti i rzeźby wszędzie. Dzielnica z charakterystycznym stylem, mająca swój vibe. Tylko uważaj, bo gdy tylko Maboneng się kończy, to zaczyna się Hillsbrow. Tam wolisz nie być. 
Johannesburg jest miastem pełnym kontrastów, ale chyba dlatego tak mi się spodobał jego VIBE. Mieszkańcy nazywają Johannesburg zdrobniale: Joburgiem albo... Jozie ♥️ A jakie miasta Wam podobają się najbardziej, które wg Was są najciekawsze?

#johannesburg #vibe #bigcitylife #soweto #jozie #joburg #mybelovedjozie #rpa #southafrica #maboneng #vibrantcity #cityofjoburg #joziemyjozie #graffiti #streetart #streetartjohannesburg #polskieblogipodróżnicze #blogilodróżnicze #podróżniczka #dametraveller #femaletravel #sheisnotlost #travelofmylife #visitjohannesburg  #doyoutravel #travelafrica #leciodkryjswiat #exploringglobe #coolplaces
Instagram post 2191657557642662317_251883750 Są takie chwile, w których nieważne jest jak wyglądasz... To jedna z nich, mój prezent urodzinowy: przeprawa tubingowa przez Blackwater River.

Blackwater to rzeka w rezerwacie Tsitsikama, na wschodnim wybrzeżu RPA. Jej naprawdę czarny kolor to zasługa substancji zawierającej mnóstwo antyoksydantów, które znajdziecie w herbacie czy czerwonym winie. Mimo koloru woda ta jest w pełni zdatna do spożycia. Wytwarza się ona z kory tamtejszych drzew, ale nie znam się na szczegółach. Blackwater River to niebezpieczna rzeka. Na tubingu kilka lat temu niespodziewanie wysoki poziom wody zabił kilkunastu tuberów. Od tego czasu cieszy się mroczną opinią, nie zmienia to jednak faktu, że mnóstwo turystów chce przeżyć te adrenalinę na własnej skórze.

Podobnie było ze mną. Mój luby, chociaż woli skakać ze spadochronem, bawił się wyśmienicie. Rzeka, kiedy jest susza ma stosunkowo niski poziom, więc przeprawa nie jest mocno wymagająca, ale akurat my spływaliśmy nią po serii ulewnych deszczy.

Kilka praktycznych informacji, jeśli chcecie się tego podjąć (w komentarzu, bo się nie mieści):
Instagram post 2189144844060115454_251883750 Jestem kobietą. W latach 1998-2000 w RPA, co 26 sekund gwałcono jedną z nas. Najczęstsze zdanie, które słyszałam przed wyjazdem do tego kraju to "a nie boisz się, że zgwałcą Cię i zabiją?". Przyznam szczerze, przed wyjazdem miałam tyle stresu z powodu tej liczby pytań, że zaczęłam sobie sama wkręcać różne scenariusze. 
W poprzednim wpisie mogliście obejrzeć zdjęcie Beaty, która rozpoczęła rozmowę z nami od tego, że w dzieciństwie wielokrotnie wykorzystano ją seksualnie. Opowiada o tym potem jeszcze raz, na zakończenie spotkania. Przedstawia swoją biografię jako metaforę orła, który nigdy się nie poddaje i walczy z wiatrem.

Do większości nadużyć seksualnych w RPA dochodzi w biednych regionach, w tym w townshipach. Jednak spośród 4000 przebadanych na początku tego milenium kobiet w Johannesburgu, co czwarta przyznała, że spotkała ją podobna sytuacja, acz w innej skali. Tak, przemoc seksualna w RPA dotyczy głównie czarnoskórych kobiet, ale nie dlatego, że są biedniejsze i często słabiej wykształcone. Wynika z tego, że czarnoskórych kobiet jest proporcjonalnie więcej od białoskórych (ponad 80% populacji). Zgwałcona kobieta ma 1/4 szansy, że sprawca był nosicielem wirusa HIV, a im jest starsza, tym większe ryzyko zarażenia (o HIV i AIDS jeszcze sobie porozmawiamy) 
We wrześniu 2019 prezydent Ramaphosa przyznał, że jest to statystyka wciąż rosnąca. W przeciwieństwie do poprzedniego prezydenta - Zumy, ten człowiek przynajmniej traktuje problem serio. Zuma sam miał oskarżenia na temat gwałtu, które oddalono. Ramaphosa wnioskuje o karę śmierci dla gwałcicieli 🤯

Zostawmy na chwilę gwałty. Spotkaliscie się kiedyś z określeniem "femicide"? Do grudnia 2016 ubiegłego roku uważano, że w RPA co 4 godziny zabijana jest jedna z nas. Od 2017 uważa się, że w Południowej Afryce kobietę morduje się co 3 godziny. W 2019 zabito niespełna 3 tysiące kobiet i ponad 1 tysiąc dzieci. 
W latach 2018/2019 poludniowoafrykańska policja odnotowała 41583 gwałty. Daje nam to średnio 114 gwałtów dziennie w skali roku. Sprawcami są najczęściej osoby znane ofierze. Jednak to tylko dane służb mundurowych... Ile takich spraw pozostaje bez zgłoszenia? Z poczuciem winy i wstydu po stronie ofiary
Instagram post 2186513761103749142_251883750 To jest Beatrice. Beaty. Znajdujemy się w sklepie w townshipie, który prowadzą muzułmanin i katolik, razem. 
Beaty lata temu wpadła na to, by wspierać swoją społeczność w township i pokazywać ludziom z czego wynikają problemy tych, którzy mają mniej.
Dzisiaj będzie o tym, o czym Beaty sama mówi na początku naszej wizyty u niej.
"Czy wiecie dlaczego noszę rozmiar 10? To przez cukier, kiepskiej jakości produkty i półprodukty, ogromną dawkę węglowodanów i to, że brakuje mi ruchu."
Aby zapewnić swojej rodzinie energię piecze i gotuje się tutaj ogromne ilości rzeczy z cukrem (wszystko jest slodzone, to tani sposób na dostarczanie energii). Mięso z mrożonek to same ścinki z tłuszczem. Jedzenie jest bardzo, bardzo słabej jakości. Często ludzie jedzą to, co znajdą - dzikie rośliny, które można ugotować i zrobić z nich danie podobne do szpinaku.

Skąd wynika brak ruchu? Całymi dniami kobiety pracują, zajmują się dziećmi, ogarniają skromne domy, często też pracują i robią masę różnych rzeczy. Nie stać ich na buty sportowe czy karnet na siłownię, bo są ważniejsze wydatki.

Slucham tego, nie wiedząc, że Beaty zgotuje mi jeszcze większą bombę emocjonalną. Że będę śmiać się przez łzy. Nie wiem wtedy jeszcze, że zjem z nią rosół i będę czuć się jak członek jej rodziny.

Kiedy ostatnio coś Wami wstrząsnęło? 
#townships #township #shopintownship #polskieblogipodroznicze #polskieblogipodróżnicze #podróżniczka #xhosa #spotkaniezkultura #knysna #southafrica #visittownships #sugar #wearenotpoorwejusthaveless #havingless #dobrezycie #zyjlepiej #podróżujlepiej #travelingram #polishtraveller #polishtravelblogs #podróżniczka #traveldeeper #rpa #lifewithbackpack #przemyslenia #travelingram #instatravel
Instagram post 2184111049082871001_251883750 Dzisiaj w storiskach jest trochę o ogrodzie, w którym zrobiłam to zdjęcie, więc jeśli chcecie o tym poczytać, to zapraszam na storisy.

A ja opowiem Wam o pewnym fenomenie. Mianowicie w RPA przez 90% czasu chodziłam w tych spodniach, to szarawary  kupione w Polsce i wyprodukowane w Nepalu. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy zaczepialy mnie przypadkowe osoby, mówiąc że kochają moje spodnie! I muszę Wam powiedzieć, że to jest już moja któraś podróż, która została w całości odbyta z tymi spodniami 😂

Są lekkie i przewiewne, ale i na tyle ciepłe, że jak temperatura spada poniżej 20 stopni, to nadal bardzo dobrze się je nosi. Są wygodne do samolotu, dość ładne by wyjść w nich na kolację i na tyle spoko, że na plaży też są okej. Dla mnie to wyjazdowe "must have". A Wy macie jakiś ciuch, bez którego wyjazd jest do bani?

#szarawary #hajdawery #galligaskins #luznemajty #kirstenbosch #kirstenboschbotanicalgardens #ogrodykirstenbosch #podróżniczki #podróżniczka #zielonomi #jestzielono #canopywalk #ogrodbotaniczny #polskieblogipodroznicze #travelerka #travelphotography #travelblogger #polskiblogpodróżniczy #palmy #las #treelovers #greendaytravel #boomslang #musthave #spodnienapodróż #traveldeeper #backpackerlife #backpackerstory #trousersinmybackpack
Instagram post 2181494464316830446_251883750 Nie wiem, czy byłam kiedykolwiek bliżej natury niż w Stormsriver.

Stormsriver to maleńka wioska na wschodnim wybrzeżu Południowej Afryki. Jest prawdziwa mekką backpackerów szukających mocnych wrażeń. Leży nad Oceanem Indyjskim. Możecie tutaj skoczyć z najwyższego bungee zawieszonego na moście (216m), zwiedzic rezerwat Tsitsikama na własnych nogach, skuterach elektrycznych, segwayach, popływać na kajakach przy wielorybach w oceanie, udać się na spacer wśród koron drzew i wspinaczkę albo... udać się na najbardziej hardcorowy rafting w całej RPA, wzdłuż rzeki Blackwater , prosto po burzy. . 
W okolicy pełno jest węży (najczęściej spotykany jest nadrzewny boomslang), włochate, jadowite pająki czy skorpiony. .

Możecie też, tak jak ja wybrać jeden z ekologicznych hosteli, gdzie prysznic znajduje się pod chmurką, toaleta jest organiczna i wszystko, co tam znajdziecie jest w pełni nadające się na kompost i recyklingowalne. Nawet moja szczoteczka do zębów to produkt pochodzący z biodegradowalnego i recyklingowanego plastiku, marki Jordan. Całość tej szczoteczki została wykonana z opakowań na żywność, takich jak pojemniki po jogurcie. Zapytacie dlaczego nie elektryczna? Bo waga. Dlaczego nie bambusowe? Bo trwałość. Bardzo szanuję ten produkt, a jak ktoś tak, jak ja ma delikatne dziąsła, to doceni go bardziej. Nie @jordan_z_mysla_o_tobie, nie płaci mi za ten wpis. Po prostu polecam produkt, który w moim przypadku super się sprawdza. .

Jak myślicie, którą zwariowaną atrakcję w Stormsriver wybrałam? A którą Wy byście wybrali? Dajcie znać w komciach ♥️ #stormsriver #dryad
#driada #rusałka #nature_southafrica #nature_perfection #nakednature #toothbrush #pięknonatury #naturephotography #eastcape #organic #showerunderthesmy #naturetravel #travelintheusa #travelingplanet #sheisnotlost #travelingbeauty #funwithtravelogy #backpackersouthafrica #backpackerstormsriver #tubeandaxe #bungee #easterncape #polskiblogpodróżniczy #podróżemałeiduże #podróżniczka #dametraveller #visitstormsriver #showertime
Instagram post 2179069461768021983_251883750 Mój nauczyciel fotografii wysmiałby wszystko na tym zdjęciu. Ucięte ręce, sylwetka w środku kadru, ogólny bezsens tego foto. Ale ja jakoś tak nie mogę wymyślać kadrów ze mną w roli głównej, kiedy świat wokół jest tak niesamowity. Ale gdybym wrzucała tu moje fotografie (mam na myśli moje krajobrazy), to nikt nie czytałby tego profilu. Tak działa ten serwis w większości (choć są tacy, którzy mają piękne krajobrazy i ich profile śmigają). Nie interesuje mnie spójność na profilu za wszelką cenę. Jasne, że staram się, aby zdjęcia do siebie pasowały, ale nie za cenę jakości czy moich wspomnień. Jest na instagramie na pewno wiele lepiej przemyślanych profili, ale ja się czuję dobrze ze sobą i tym moim światem. Niewystudiowanym, prostym, bez przesadnego owijania w bawełnę. No taka już jestem!

A jak tam u Was dzisiaj? Jak humorek? Ja właśnie widziałam jak Pan nosorożec z Panią nosorożcową robili małe nosorożce 😂

To zdjęcie zrobione na #chapmanspeak.

#falsebay #przygoda #ahojprzygodo #podróżniczkazpoznania #backpacker_pics #backpackingrsa #rsa_folknature #capepoint #capeofgoodhope #przyladejdobrejnadziei #polskieblogipodroznicze #polishtraveller #femaletravel #sheisnotlost #solosouthafrica #solotraveller #solotravelgirl #rozwianywlos #podróżniczka #neverstopexplore #journeyoflife #podróżżycia #ZOBACZRPA #wakacje #amazingtravel #atlanticocean #oceanlifestyle
Instagram post 2176940501919658205_251883750 Wczoraj byłam w Townships. Pamiętam, że mówiłam Wam, że się tam nie wybieram, chyba że trafię na organizację, która organizuje możliwość zobaczenia takiego miejsca na etycznych zasadach. Odwiedziłam więc ośrodek artystyczny, który pomaga dzieciakom z HIV i AIDS oraz ofiarom wykorzystywania seksualnego, ale także tym, które żyją w dobrych domach, a potrzebują pomocy w zabiciu nudy. Cały dzień tańczyłam z dzieciakami, śpiewałam piosenki, chodziłam w tradycyjnym stroju Xhosa. Nikogo nie obchodziło to, kto ma pozytywny wynik w badaniach, jaki mam aparat przy sobie, czy odcień skóry . Po prostu tam byliśmy razem. Rozmawiałam z lokalnymi mieszkańcami. Śmialiśmy się wspólnie. To co zapamiętam najbardziej z tego spaceru, to to, że już wiem, że Ci ludzie nie są biedni. Często mają znacznie więcej niż Ci, którzy jeżdżą drogimi samochodami. I tak, jak powiedziała nasza przewodniczka: nie jesteśmy biedni, po prostu mamy mniej.

O tym wszystkim bardzo chce Wam opowiedzieć, ale to wymaga dużo siły. .

Zdjęcie zrobione gdzie indziej ;) #campsbay #campsbaybeach #southafrica #capetowncampsbay #travelerlife #travelholic #traveldeeper #township #townships #indianocean #atlanticocean #localgirl #piękności #marvelloustrip #sheisnotlost #polskieblogipodroznicze #polskapodróżuje #podrozemaleiduze #visitcapetown❤ #visitcampsbay #travellingourplanet #travelbloggers #blogerpodrozniczy #podróżniczka #travelista #rpa #republikapoludniowejafryki #southafrica #instaphoto #picoftheday #backpackerlife
Follow on Instagram

Zajrzyj też na

  • 12 eko (i nie tylko) prezentów dla podróżnika
  • Depresja podróżnicza nie istnieje
  • Fuerteventura – raj nie tylko dla fanów sportów wodnych
  • Tanatoturystyka – czy jesteś turystą śmierci?
  • Mieć zawsze prąd w podróży – jak?

Copyright Na Atlantydę! 2019 | Theme by ThemeinProgress | Proudly powered by WordPress