• Afryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Tajlandia
  • Europa
    • Czechy
    • Dania
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
      • Majorka
    • Irlandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Turcja
      • Stambuł
  • Na poważnie
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
  • porady podróżnicze
    • testy i technikalia
    • odpowiedzialne podróżowanie
    • skąd hajsy na podróże
  • żarcie
  • O mnie
  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
Na Atlantydę!
  • Afryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Tajlandia
  • Europa
    • Czechy
    • Dania
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
        • Lanzarote
        • Fuerteventura
      • Majorka
    • Irlandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Turcja
      • Stambuł
  • Na poważnie
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
  • porady podróżnicze
    • testy i technikalia
    • odpowiedzialne podróżowanie
    • skąd hajsy na podróże
  • żarcie
  • O mnie
  • Współpraca
Amphawa Floating Market
Azja . ciekawostki ze świata . Na poważnie . Tajlandia . żarcie

Najbardziej odjechane markety w Bangkoku

On 1 marca 2019 by Hania

Stolica Tajlandii to miasto pod każdym względem niezwykłe. Posiada kilka nazw turystycznych, ale jedną z najciekawszych jest „Wenecja Wschodu”, bo faktycznie, okazuje się, że Bangkoku najlepiej przemieszczać się tramwajem rzecznym lub wodną taksówką, a na zakupy udać się na pływający market.

Tych, w samym mieście, było kiedyś wiele, jednak wraz z rozwojem industrializacji wiele z nich przeniosło się na ląd. W mieście i jego okolicach pozostało jednak kilka, które oferują różny poziom „skażenia” turystyką oraz dostęp do niespotykanych nigdzie indziej wrażeń.

Autentyczny floating market

Nam w mieście i okolicy udało się zidentyfikować pięć tego typu obiektów, jednak z uwagi na ograniczenie czasowe byliśmy tylko w jednym. Wybór nie był lekki, bo w szranki stanęły:

1. Damnoen Saduak Floating Market

Najbardziej znany, oddalony o ok. 100 km od Bangkoku. Niestety też najbardziej turystyczny.

2. Amphawa Floating Market

Drugi najczęściej odwiedzany i często opisywany jako bardzo autentyczny z uwagi na drewniane domki, dużą liczbę łodzi i wg wielu osób raczej zatłoczony. Oddalony o 90 km od Bangkoku, a po drodze do niego można zahaczyć o railway market.

3. Taling Chan Floating Market

Ulokowany zaledwie 12 km od downtown, ale podobno brakuje mu klimatu.

4. Khlong Lat Mayom Floating Market

Niektórzy uważają, że jest zbyt mały, by nazywać to miejsce marketem, ale z drugiej strony mówi się o tym, że spotkasz tam niewielu turystów. Znajduje się bardzo blisko Talin Chan.

5. Bang Nam Pheung Floating Market

Znajdziecie go jakieś 20 km na południe od Bangkoku, ale dosyć ciężko dostać się tam inaczej niż taksówkami. Wyczytałam, że rzeka, na której się znajduje wraz z otoczeniem, jest rezerwatem przyrody i obszar ten charakteryzuje się wysoką dbałością o naturalne środowisko.

Najbardziej sensowny pływający market?

Z tych miejsc zdecydowaliśmy wybrać się ten, który pozwolił nam na skorzystanie z jak największej liczby atrakcji, dlatego udaliśmy się na Amphawa Floating Market. Żeby dojechać do miejsca docelowego musieliśmy:

  • wsiąść na tramwaj rzeczny,
  • przesiąść się na metro,
  • złapać odpowiedni autobus,
  • dogadać się ze sprzedawcami biletów, żeby ktoś nas zawiózł busikiem (oficjalnie było już podobno zbyt późno i tego dnia jeździło niewiele busików).

Niby nie brzmi to, jak wielkie wyzwanie, ale jednak docelowo okazało się, że kosztowało nas to trochę pracy. Wyjechaliśmy z naszego lokum o 10, na miejsce dotarliśmy około 16, kiedy zaczynało się ściemniać. I niestety nie załapaliśmy się na przejazd pociągu przez Railway market w Mae Klong, (spóźniliśmy się o kilka minut). No szkoda. Ale widok zapalających się światełek na pływającym markecie w Amphawa całkowicie mi to zrekompensował (oraz pyszne i autentyczne jedzenie).

Amphawa Floating Market
Amphawa Floating MArket
Amphawa Floating Market, ciekawe knajpki i praktycznie sami lokalsi
Amphawa Floating Market
Amphawa Floating Market, mnóstwo pływających łodzi z jedzeniem
Amphawa Floating Market
Amphawa Floating Market po zmroku zaczyna dziać się magia

Railway market

Nam niestety nie udało się dotrzeć na czas, by podziwiać widok przejeżdżającego pociągu w czasie marketu „na torach”, ale jeśli lepiej niż my zaplanujecie swoją podróż do Amphawa Floating Market, to macie szansę załapać się na Mae Klong Railway Market. Jest to największy w Tajlandii targ owoców morza, a ilekroć pociąg zbliża się do krawędzi targowiska, wszystkie stoiska zostają w błyskawicznym tempie usunięte z trasy i wracają po tym, jak tylko kolej opuści strefę stacji. Musicie tylko przed wyjazdem dokładnie sprawdzić godziny, kiedy pociąg przejeżdża przez stację, mi udało się znaleźć jedynie takie informacje: „Pociągi przyjeżdżają na dworzec Maeklong o 8:30, 11:10, 14:30, 17:40 i odjeżdżają ze stacji o 6:20, 9:00, 11:30 i 15:30”, co zgadza się z grubsza z moimi doświadczeniami.

Mae klong
Mae Klong (fot. unsplash)

Chatuchak Weekend Market – wszystko czego dziś chcesz

To największy market w Tajlandii, który jednocześnie jest rynkiem wyłącznie weekendowym. Znajdziecie tam ok 15 tysięcy stoisk i blisko 12 tysięcy sprzedawców. W czasie weekendu odwiedza go mniej więcej 200 tysięcy osób, którzy mogą kupić… wszystko.

Otwarto go w 1942 roku. Zrządzeniem losu i niekorzystnej administracji ekonomicznej wydarzyło się tak, że w pewnym momencie (w 1983 roku) wszyscy sprzedawcy przenieśli się w to miejsce. Z okazji 60. urodzin *bezkrytycznie uwielbianego przez Tajów Króla Bhumibola Aduleyadeja wzniesiono na Chatuchaku charakterystyczną więżę zegarową, która jest także punktem spotkań oraz orientacyjnym w tej wielkiej przestrzeni „tego i owego”.

Koszt wynajęcia stoiska jest niewielki w stosunku do kwot zarabianych przez kupców w tym miejscu, dlatego handel na Chatuchak wciąż kwitnie. Jednak uprzedzam lojalnie, idąc tam, musicie wziąć ze sobą dużo płynów, bo pod blaszanym zadaszeniem targowiska panuje niemiłosierny skwar.

Co polecam kupić:

  • przyprawy,
  • herbaty,
  • chusty z jedwabiu oraz kaszmiru,
  • suszone owoce i owoce właściwe,
  • kosmetyki koreańskie i tajskie,
  • masaż,
  • pamiątki typu dedykowane etui do paszportów,
  • jeśli chcecie obejrzeć „Kevina samego w domu” na kasetach po tajsku…

Kupicie tam zrobioną z odpadów figurę Predatora (realnych rozmiarów) i bohaterów serii Transformers (trochę pomniejszonych), kasety Backstreet boys, ubrania różnego rodzaju, zabawki dla dzieci, dla zwierząt i… targ zwierząt, na którym podobno rozwija się też nielegalny handel zagrożonymi gatunkami (głównie ptakami), ale tego nie widziałam na własne oczy.

Chatuchak Weekend Market
Żeby nie było, że żartuję z tym Predatorem…

Flower Market

Pak Khlong Talad, bo o nim mowa to najstarszy market kwiatowy w Bangkoku, znajdujący się nad rzeką Chao Phraya. Raczej nie sądzę, byście kupili tam coś dla siebie (chyba, że owoce), ale sam fakt zobaczenia tylu egzotycznych gatunków kwiatów, jest całkiem fajną opcją. Miejsce to znajduje się rzut kamieniem od Pałacu Królewskiego, nad rzeką, więc można zrobić „hop – on, hop – off” w drodze do lub z (można na niego trafić bezpośrednio, wysiadając z tramwaju rzecznego) pałacu.

To jak, kto wpada na zakupy do Bangkoku?

PS. A jeśli markety to nie wasz żywioł, to polecam, co warto zobaczyć w Bangkoku! A w kwestiach jedzenia zapraszam do przewodnika po tajskiej kuchni.

Flower Market Bangkok
Tłoczno na kwiatowym markecie
*Za wszelkie formy krytyki władzy królewskiej można pożegnać się z wolnością, dlatego należy króla bezkrytycznie uwielbiać 😊
Tags: floating market, zakupy w tajlandii

1 comment

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Znajdź mnie na Facebooku

Instagram

na_atlantyde

Hania, podróżniczka z Poznania🐐🐐
📍 🇿🇦
Opowiadam o odpowiedzialnym podróżowaniu.
62 kraje🤯
Ulubione: 🇲🇾🏴󠁧󠁢󠁳󠁣󠁴󠁿🇸🇬🇬🇪
Teraz w RPA

Instagram post 2199288733999941019_251883750 Nie będę ukrywać, że pobyt w RPA mnie nie zmienił. Po pierwszej nocy spędzonej w buszu stwierdziłam, że zmieniam swoją ścieżkę zawodową, pierdolić komunikację, ja chcę być rangerem i codziennie szukać takich oto funfli na safari. Zawsze wydawało mi się, że jestem mieszczuchem, ale okazuje się, że wcale nie 🙈

Nigdy nie sądziłam, że zobaczę dzikiego lwa z odległości dwóch metrów. Ze zachowa się on jak typowy kot i wyłoży swoje cielsko na środku drogi. O zwierzętach wiem mało, ale to co wiem od zawsze mnie zachwyca.

Nie sądziłam też, że życie w po środku niczego (a może właśnie wszystkiego), spodoba mi się bardziej niż tętniące życiem miasta. A Wy jak tam, jesteście #teammiasto czy #teamnatura?

#africawildlife #busz #lion #safari #savannah #sawanna #bush #johannesburg #mpumalanga #oilfant #lew #lwica #dzikanatura #Wildnature #dzikośćserca #lwicazcintry #southafricawildlife #wildlife #intothewild #vivasafaris #afeykanawlasnareke #limpopo #krugerpark #nationalkrugerpark #polskieblogipodróżnicze #blogilodróżnicze #podróżniczka #podróżniczkawafryce
Instagram post 2194292936061483582_251883750 Miasta w RPA nie są ładne. Mają urokliwe dzielnice, jednak jako panorama jawią się raczej przeciętnie. Kiedyś czytałam, że Kapsztad to najpiękniejsze miasto na Ziemi. Nieco poprawię to zdanie: Kapsztad jest najpiękniej położonym miastem na Ziemi. Fenomenalnie wygląda z daleka, a z bliska jesto dość rozczarowujący. Johannesburg z kolei do urokliwości ma jeszcze dalej. Bure, brudne miasto, bez przemyślanej architektury. Ale tak jak wspomniałam są wyjątki. Jednym z nich jest hipsterska dzielnica Maboneng, która odróżnia się od większości miasta. Jak wygląda reszta? Ciężko stwierdzić odgórnie, ale widziałam zamknięte osiedla z domkami, gdzie każdy miał basen i elektryczny płot, widziałam i mieszkałam na osiedlu bardzo niebezpiecznym, gdzie całą noc wyły syreny policyjne, gdzie pełno jest śmieci, gdzie nikt o nic nie dba. No i jest Maboneng, gdzie możesz chodzić 24h/7 po ulicach, mała stolica lgbt+, widziałam osoby transseksualne, knajpki i kluby muzyczne grające całą noc. Gdzie możesz wyciągnąć telefon, aparat i raczej będzie okej. No i graffiti i rzeźby wszędzie. Dzielnica z charakterystycznym stylem, mająca swój vibe. Tylko uważaj, bo gdy tylko Maboneng się kończy, to zaczyna się Hillsbrow. Tam wolisz nie być. 
Johannesburg jest miastem pełnym kontrastów, ale chyba dlatego tak mi się spodobał jego VIBE. Mieszkańcy nazywają Johannesburg zdrobniale: Joburgiem albo... Jozie ♥️ A jakie miasta Wam podobają się najbardziej, które wg Was są najciekawsze?

#johannesburg #vibe #bigcitylife #soweto #jozie #joburg #mybelovedjozie #rpa #southafrica #maboneng #vibrantcity #cityofjoburg #joziemyjozie #graffiti #streetart #streetartjohannesburg #polskieblogipodróżnicze #blogilodróżnicze #podróżniczka #dametraveller #femaletravel #sheisnotlost #travelofmylife #visitjohannesburg  #doyoutravel #travelafrica #leciodkryjswiat #exploringglobe #coolplaces
Instagram post 2191657557642662317_251883750 Są takie chwile, w których nieważne jest jak wyglądasz... To jedna z nich, mój prezent urodzinowy: przeprawa tubingowa przez Blackwater River.

Blackwater to rzeka w rezerwacie Tsitsikama, na wschodnim wybrzeżu RPA. Jej naprawdę czarny kolor to zasługa substancji zawierającej mnóstwo antyoksydantów, które znajdziecie w herbacie czy czerwonym winie. Mimo koloru woda ta jest w pełni zdatna do spożycia. Wytwarza się ona z kory tamtejszych drzew, ale nie znam się na szczegółach. Blackwater River to niebezpieczna rzeka. Na tubingu kilka lat temu niespodziewanie wysoki poziom wody zabił kilkunastu tuberów. Od tego czasu cieszy się mroczną opinią, nie zmienia to jednak faktu, że mnóstwo turystów chce przeżyć te adrenalinę na własnej skórze.

Podobnie było ze mną. Mój luby, chociaż woli skakać ze spadochronem, bawił się wyśmienicie. Rzeka, kiedy jest susza ma stosunkowo niski poziom, więc przeprawa nie jest mocno wymagająca, ale akurat my spływaliśmy nią po serii ulewnych deszczy.

Kilka praktycznych informacji, jeśli chcecie się tego podjąć (w komentarzu, bo się nie mieści):
Instagram post 2189144844060115454_251883750 Jestem kobietą. W latach 1998-2000 w RPA, co 26 sekund gwałcono jedną z nas. Najczęstsze zdanie, które słyszałam przed wyjazdem do tego kraju to "a nie boisz się, że zgwałcą Cię i zabiją?". Przyznam szczerze, przed wyjazdem miałam tyle stresu z powodu tej liczby pytań, że zaczęłam sobie sama wkręcać różne scenariusze. 
W poprzednim wpisie mogliście obejrzeć zdjęcie Beaty, która rozpoczęła rozmowę z nami od tego, że w dzieciństwie wielokrotnie wykorzystano ją seksualnie. Opowiada o tym potem jeszcze raz, na zakończenie spotkania. Przedstawia swoją biografię jako metaforę orła, który nigdy się nie poddaje i walczy z wiatrem.

Do większości nadużyć seksualnych w RPA dochodzi w biednych regionach, w tym w townshipach. Jednak spośród 4000 przebadanych na początku tego milenium kobiet w Johannesburgu, co czwarta przyznała, że spotkała ją podobna sytuacja, acz w innej skali. Tak, przemoc seksualna w RPA dotyczy głównie czarnoskórych kobiet, ale nie dlatego, że są biedniejsze i często słabiej wykształcone. Wynika z tego, że czarnoskórych kobiet jest proporcjonalnie więcej od białoskórych (ponad 80% populacji). Zgwałcona kobieta ma 1/4 szansy, że sprawca był nosicielem wirusa HIV, a im jest starsza, tym większe ryzyko zarażenia (o HIV i AIDS jeszcze sobie porozmawiamy) 
We wrześniu 2019 prezydent Ramaphosa przyznał, że jest to statystyka wciąż rosnąca. W przeciwieństwie do poprzedniego prezydenta - Zumy, ten człowiek przynajmniej traktuje problem serio. Zuma sam miał oskarżenia na temat gwałtu, które oddalono. Ramaphosa wnioskuje o karę śmierci dla gwałcicieli 🤯

Zostawmy na chwilę gwałty. Spotkaliscie się kiedyś z określeniem "femicide"? Do grudnia 2016 ubiegłego roku uważano, że w RPA co 4 godziny zabijana jest jedna z nas. Od 2017 uważa się, że w Południowej Afryce kobietę morduje się co 3 godziny. W 2019 zabito niespełna 3 tysiące kobiet i ponad 1 tysiąc dzieci. 
W latach 2018/2019 poludniowoafrykańska policja odnotowała 41583 gwałty. Daje nam to średnio 114 gwałtów dziennie w skali roku. Sprawcami są najczęściej osoby znane ofierze. Jednak to tylko dane służb mundurowych... Ile takich spraw pozostaje bez zgłoszenia? Z poczuciem winy i wstydu po stronie ofiary
Instagram post 2186513761103749142_251883750 To jest Beatrice. Beaty. Znajdujemy się w sklepie w townshipie, który prowadzą muzułmanin i katolik, razem. 
Beaty lata temu wpadła na to, by wspierać swoją społeczność w township i pokazywać ludziom z czego wynikają problemy tych, którzy mają mniej.
Dzisiaj będzie o tym, o czym Beaty sama mówi na początku naszej wizyty u niej.
"Czy wiecie dlaczego noszę rozmiar 10? To przez cukier, kiepskiej jakości produkty i półprodukty, ogromną dawkę węglowodanów i to, że brakuje mi ruchu."
Aby zapewnić swojej rodzinie energię piecze i gotuje się tutaj ogromne ilości rzeczy z cukrem (wszystko jest slodzone, to tani sposób na dostarczanie energii). Mięso z mrożonek to same ścinki z tłuszczem. Jedzenie jest bardzo, bardzo słabej jakości. Często ludzie jedzą to, co znajdą - dzikie rośliny, które można ugotować i zrobić z nich danie podobne do szpinaku.

Skąd wynika brak ruchu? Całymi dniami kobiety pracują, zajmują się dziećmi, ogarniają skromne domy, często też pracują i robią masę różnych rzeczy. Nie stać ich na buty sportowe czy karnet na siłownię, bo są ważniejsze wydatki.

Slucham tego, nie wiedząc, że Beaty zgotuje mi jeszcze większą bombę emocjonalną. Że będę śmiać się przez łzy. Nie wiem wtedy jeszcze, że zjem z nią rosół i będę czuć się jak członek jej rodziny.

Kiedy ostatnio coś Wami wstrząsnęło? 
#townships #township #shopintownship #polskieblogipodroznicze #polskieblogipodróżnicze #podróżniczka #xhosa #spotkaniezkultura #knysna #southafrica #visittownships #sugar #wearenotpoorwejusthaveless #havingless #dobrezycie #zyjlepiej #podróżujlepiej #travelingram #polishtraveller #polishtravelblogs #podróżniczka #traveldeeper #rpa #lifewithbackpack #przemyslenia #travelingram #instatravel
Instagram post 2184111049082871001_251883750 Dzisiaj w storiskach jest trochę o ogrodzie, w którym zrobiłam to zdjęcie, więc jeśli chcecie o tym poczytać, to zapraszam na storisy.

A ja opowiem Wam o pewnym fenomenie. Mianowicie w RPA przez 90% czasu chodziłam w tych spodniach, to szarawary  kupione w Polsce i wyprodukowane w Nepalu. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy zaczepialy mnie przypadkowe osoby, mówiąc że kochają moje spodnie! I muszę Wam powiedzieć, że to jest już moja któraś podróż, która została w całości odbyta z tymi spodniami 😂

Są lekkie i przewiewne, ale i na tyle ciepłe, że jak temperatura spada poniżej 20 stopni, to nadal bardzo dobrze się je nosi. Są wygodne do samolotu, dość ładne by wyjść w nich na kolację i na tyle spoko, że na plaży też są okej. Dla mnie to wyjazdowe "must have". A Wy macie jakiś ciuch, bez którego wyjazd jest do bani?

#szarawary #hajdawery #galligaskins #luznemajty #kirstenbosch #kirstenboschbotanicalgardens #ogrodykirstenbosch #podróżniczki #podróżniczka #zielonomi #jestzielono #canopywalk #ogrodbotaniczny #polskieblogipodroznicze #travelerka #travelphotography #travelblogger #polskiblogpodróżniczy #palmy #las #treelovers #greendaytravel #boomslang #musthave #spodnienapodróż #traveldeeper #backpackerlife #backpackerstory #trousersinmybackpack
Instagram post 2181494464316830446_251883750 Nie wiem, czy byłam kiedykolwiek bliżej natury niż w Stormsriver.

Stormsriver to maleńka wioska na wschodnim wybrzeżu Południowej Afryki. Jest prawdziwa mekką backpackerów szukających mocnych wrażeń. Leży nad Oceanem Indyjskim. Możecie tutaj skoczyć z najwyższego bungee zawieszonego na moście (216m), zwiedzic rezerwat Tsitsikama na własnych nogach, skuterach elektrycznych, segwayach, popływać na kajakach przy wielorybach w oceanie, udać się na spacer wśród koron drzew i wspinaczkę albo... udać się na najbardziej hardcorowy rafting w całej RPA, wzdłuż rzeki Blackwater , prosto po burzy. . 
W okolicy pełno jest węży (najczęściej spotykany jest nadrzewny boomslang), włochate, jadowite pająki czy skorpiony. .

Możecie też, tak jak ja wybrać jeden z ekologicznych hosteli, gdzie prysznic znajduje się pod chmurką, toaleta jest organiczna i wszystko, co tam znajdziecie jest w pełni nadające się na kompost i recyklingowalne. Nawet moja szczoteczka do zębów to produkt pochodzący z biodegradowalnego i recyklingowanego plastiku, marki Jordan. Całość tej szczoteczki została wykonana z opakowań na żywność, takich jak pojemniki po jogurcie. Zapytacie dlaczego nie elektryczna? Bo waga. Dlaczego nie bambusowe? Bo trwałość. Bardzo szanuję ten produkt, a jak ktoś tak, jak ja ma delikatne dziąsła, to doceni go bardziej. Nie @jordan_z_mysla_o_tobie, nie płaci mi za ten wpis. Po prostu polecam produkt, który w moim przypadku super się sprawdza. .

Jak myślicie, którą zwariowaną atrakcję w Stormsriver wybrałam? A którą Wy byście wybrali? Dajcie znać w komciach ♥️ #stormsriver #dryad
#driada #rusałka #nature_southafrica #nature_perfection #nakednature #toothbrush #pięknonatury #naturephotography #eastcape #organic #showerunderthesmy #naturetravel #travelintheusa #travelingplanet #sheisnotlost #travelingbeauty #funwithtravelogy #backpackersouthafrica #backpackerstormsriver #tubeandaxe #bungee #easterncape #polskiblogpodróżniczy #podróżemałeiduże #podróżniczka #dametraveller #visitstormsriver #showertime
Instagram post 2179069461768021983_251883750 Mój nauczyciel fotografii wysmiałby wszystko na tym zdjęciu. Ucięte ręce, sylwetka w środku kadru, ogólny bezsens tego foto. Ale ja jakoś tak nie mogę wymyślać kadrów ze mną w roli głównej, kiedy świat wokół jest tak niesamowity. Ale gdybym wrzucała tu moje fotografie (mam na myśli moje krajobrazy), to nikt nie czytałby tego profilu. Tak działa ten serwis w większości (choć są tacy, którzy mają piękne krajobrazy i ich profile śmigają). Nie interesuje mnie spójność na profilu za wszelką cenę. Jasne, że staram się, aby zdjęcia do siebie pasowały, ale nie za cenę jakości czy moich wspomnień. Jest na instagramie na pewno wiele lepiej przemyślanych profili, ale ja się czuję dobrze ze sobą i tym moim światem. Niewystudiowanym, prostym, bez przesadnego owijania w bawełnę. No taka już jestem!

A jak tam u Was dzisiaj? Jak humorek? Ja właśnie widziałam jak Pan nosorożec z Panią nosorożcową robili małe nosorożce 😂

To zdjęcie zrobione na #chapmanspeak.

#falsebay #przygoda #ahojprzygodo #podróżniczkazpoznania #backpacker_pics #backpackingrsa #rsa_folknature #capepoint #capeofgoodhope #przyladejdobrejnadziei #polskieblogipodroznicze #polishtraveller #femaletravel #sheisnotlost #solosouthafrica #solotraveller #solotravelgirl #rozwianywlos #podróżniczka #neverstopexplore #journeyoflife #podróżżycia #ZOBACZRPA #wakacje #amazingtravel #atlanticocean #oceanlifestyle
Instagram post 2176940501919658205_251883750 Wczoraj byłam w Townships. Pamiętam, że mówiłam Wam, że się tam nie wybieram, chyba że trafię na organizację, która organizuje możliwość zobaczenia takiego miejsca na etycznych zasadach. Odwiedziłam więc ośrodek artystyczny, który pomaga dzieciakom z HIV i AIDS oraz ofiarom wykorzystywania seksualnego, ale także tym, które żyją w dobrych domach, a potrzebują pomocy w zabiciu nudy. Cały dzień tańczyłam z dzieciakami, śpiewałam piosenki, chodziłam w tradycyjnym stroju Xhosa. Nikogo nie obchodziło to, kto ma pozytywny wynik w badaniach, jaki mam aparat przy sobie, czy odcień skóry . Po prostu tam byliśmy razem. Rozmawiałam z lokalnymi mieszkańcami. Śmialiśmy się wspólnie. To co zapamiętam najbardziej z tego spaceru, to to, że już wiem, że Ci ludzie nie są biedni. Często mają znacznie więcej niż Ci, którzy jeżdżą drogimi samochodami. I tak, jak powiedziała nasza przewodniczka: nie jesteśmy biedni, po prostu mamy mniej.

O tym wszystkim bardzo chce Wam opowiedzieć, ale to wymaga dużo siły. .

Zdjęcie zrobione gdzie indziej ;) #campsbay #campsbaybeach #southafrica #capetowncampsbay #travelerlife #travelholic #traveldeeper #township #townships #indianocean #atlanticocean #localgirl #piękności #marvelloustrip #sheisnotlost #polskieblogipodroznicze #polskapodróżuje #podrozemaleiduze #visitcapetown❤ #visitcampsbay #travellingourplanet #travelbloggers #blogerpodrozniczy #podróżniczka #travelista #rpa #republikapoludniowejafryki #southafrica #instaphoto #picoftheday #backpackerlife
Follow on Instagram

Zajrzyj też na

  • 12 eko (i nie tylko) prezentów dla podróżnika
  • Depresja podróżnicza nie istnieje
  • Fuerteventura – raj nie tylko dla fanów sportów wodnych
  • Tanatoturystyka – czy jesteś turystą śmierci?
  • Mieć zawsze prąd w podróży – jak?

Copyright Na Atlantydę! 2019 | Theme by ThemeinProgress | Proudly powered by WordPress