Stolica Danii to jedno z najdroższych miast w Europie i prawdopodobnie na świecie. W rankingach od lat toczy zacięte walki z Paryżem, Genewą i Londynem o to zaszczytne miano. Nie mniej jednak krótki pobyt w Kopenhadze można dobrze zaplanować, tak by nie stracić na to oszczędności życia.
Dla niektórych Kopenhaga wygląda jak Gdańsk, dla innych jak Petersburg, wspomniany już Paryż czy Amsterdam. I wszyscy ci ludzie mają rację, bo każda okolica jest po prostu zupełnie inna i łączy w sobie wpływy z dziesiątek różnych miejsc na świecie. Co warto zobaczyć w Kopenhadze? I jaka ona w sumie jest? No właśnie trochę taka, trochę inna. Kiedyś pewien Duńczyk powiedział mi, że on w sumie nie musi wyjeżdżać ze swojego miasta, bo ma tu wszystkie kraje świata. I w pewnym sensie jest to prawda.
Rower w Kopenhadze – idealny sposób na zwiedzanie miasta
Jeśli jeździsz na rowerze to koniecznie spróbuj skorzystać z tej formy zwiedzania. Miasto jest dostępne dla rowerzystów na każdy możliwy sposób.
Według danych miasta Kopenhagi, w Kopenhadze jest więcej rowerów (675 000) niż ludzi i pięć razy więcej rowerów niż samochodów (dane ze stycznia 2022 r.). Kopenhaga niedawno zobowiązała się, że do 2025 roku stanie się pierwszą na świecie stolicą neutralną pod względem emisji dwutlenku węgla. Każdego dnia przejeżdża się tu na rowerze łącznie 1,2 miliona kilometrów, a aż 62% mieszkańców dojeżdża do pracy czy szkoły na dwóch kółkach.
Długość ścieżek rowerowych w Kopenhadze wynosi aktualnie niespełna 400 km! Ma rowerowe autostrady i całą masę usprawnień dla jednośladów. O miastach, które naśladują stolicę Danii mówimy, że się kopenhagizują.
Jak to się stało, że teraz tyle ludzi jeździ tu na rowerze?
Wbrew pozorom Duńczycy nie rodzą się przytwierdzeni do roweru. Trend ten sięga lat 70., w których przyszło się całej Danii zmierzyć z kryzysem energetycznym i popularyzacją ruchów ekologicznych. W tamtym czasie rząd ograniczył mieszkańcom możliwość jeżdżenia samochodem w niedziele. I właśnie wtedy odrodziła się Duńska Federacja Rowerzystów, która rozpoczęła masowe akcje promujące rowerowy styl życia i wysuwając żądania: lepszej infrastruktury i bezpieczeństwa dla rowerzystów. Zbiegło się to w czasie z reformami planistycznymi i tym, że zaprojektowano wydzielone ścieżki rowerowe.
Jak wypożyczyć rower miejski w Kopenhadze?
Zainstaluj aplikację Bycyklen w swoim telefonie i załóż konto (imię, nazwisko, mail, telefon i dane karty). W apce wyszukasz dostępne rowery w pobliżu i ich poziom naładowania (tak, są to rowery elektryczne i nie tylko). Po wszystkim trzeba rower odstawić na stację Bycyklen, żeby się ładował. Jeśli planujesz jechać, zwiedzać i zatrzymywać się, to rower ma blokadę, którą możesz uruchomić niezależnie. Odblokujesz go za pomocą aplikacji.
Ceny przejazdów są naprawdę konkurencyjne, poznasz je na stronie Bycyklen.
Jeśli jednak nie odpowiada ci zakładanie kolejnego konta, a korzystasz już w Polsce z Ubera, Bolta, Dotta, Voia lub Tiera, to wszystkie te firmy są tu obecne, tak z rowerami elektrycznymi jak i hulajnogami (które nie są zbyt popularne).
No dobra, masz już rower albo kartę miejską, warto sprawdzić, co zobaczyć w Kopenhadze!
Sprawdźmy, co zobaczyć w Kopenhadze
Załóżmy tylko dla czystej teorii, że zaczynasz zwiedzanie w okolicy głównego dworca kolejowego w Kopenhadze. Stąd możesz tak naprawdę zrobić fajną trasę, która ma około 18 km.
Ogrody Tivoli
Po wyjściu z dworca zobaczysz pewnie tył Ogrodu Tivoli. Znajduje się on przy naszej trasie, ale z doświadczenia wiem, że najlepiej poświęcić mu cały dzień, a przynajmniej pół. Dlatego śmiało zapoznaj się z cennikiem wejść i przejażdżek oraz ofertą zabaw i gastronomii. Nie pożałujesz wydanych tu koron. Fajnie może tu być wieczorami, kiedy całe miasteczko świeci milionami kolorów, a czasami dobrej zabawie towarzyszą różne wydarzenia: koncerty, performensy, występy komików i tym podobne.
Co jest wyjątkowego w Ogrodach Tivoli? Powstały niemal dwa stulecia temu w 1843 roku i są trzecim najstarszym wciąż aktywnym “wesołym miasteczkiem” świata. Po innym kopenhaskim wesołym miasteczku – Bakken i wiedeńskim Wurstelprater.
Tak, w samej Kopenhadze znajduje się jeszcze jeden tego typu park: Bakken. Najstarszy na świecie, bo założony w 1583 roku. Wejście do niego jest bezpłatne. Znajdziesz w nim również mnóstwo rozrywek dla całej rodziny. Nie ma tu nowoczesnych atrakcji, kolorowych neonów, ale są drewniane kolejki i dziwaczne stragany. Nieopodal znajduje się pałac Jaegersborg, a przy nim Dyrehaven park, czyli Park Jeleni. Nazwa nie jest przypadkowa, mieszka tu około 2000 tych pięknych stworzeń.
Ogrody Tivoli odwiedzali wielcy i znani tego świata. Mieszkający w Kopenhadze Hans Ch. Andersen przychodził tu ładować baterie i zgarniać inspirację. Pomysł na park skopiował zaś nie kto inny, jak Walt Disney. Co ciekawe, założyciel duńskiego parku rozrywki, Georg Carstensen wyznawał motto, że jego ogród nigdy nie zostanie ukończony. Zasadzie tej hołdował także twórca Disneylandu.
Zamysł założycielski Ogrodów Tivoli się nie starzeje. Cały czas szukają pomysłów, wprowadzają nowe atrakcje i dostosowują je do potrzeb kolejnych pokoleń. Jeśli więc byliście w tym miejscu tak jak ja – 20 lat temu, to dzisiaj może być już zupełnie czymś innym i oferować nowe doświadczenia.
Ny Carlsberg Glyptotek
Glyptoteka została założone przez światowej sławy browarnika Carla Jacobsena, który był w swoich czasach wziętym przedsiębiorcą i mecenasem sztuki. W jego zbiorach znajdują dzieła sztuki i antyki sięgające starożytności. Jest to muzeum inne od wszystkich muzeów. Jacobsen uważał, że sztuka może wzbogacić życie każdego człowieka i nie musi być opakowana w dydaktyczny charakter. Dlatego Glyptoteka nie ma muzealnego “klimatu”. Nie ma tu długich opisów, a obrazom, rzeźbom i dziełom różnego rodzaju towarzyszą rośliny, ławeczki, klimat dość nieformalny. Odnajdujemy wśród sztuki ukojenie i spokój, a nie nadęcie znane z madryckiego Prado czy paryskiego Luwru. Warto zobaczyć w Kopenhadze to miejsce.
Ratusz i Plac Ratuszowy
Nieopodal głównego wejścia do Ogrodów Tivoli znajduje się jeden z kilku pomników Hansa Ch. Andersena, a tuż za nim Plac Ratuszowy i stojący na nim Ratusz miejski. Inspiracje dla budowy tego miejsca pochodzą z włoskiej Sieny.
Wieża ratuszowa jest jednym z najwyższych budynków w Kopenhadze i roztacza się z niej piękny widok na miasto.
W centralnej części budynku znajduje się Ogród Ratuszowy z fontanną. W samym budynku ratusza znajduje się Zegar Światowy Jensa Olsena, który jest bardzo zaawansowanym zegarem astronomicznym.
Spacer ulicą Strøget
Słowo Strøget pochodzi od “odcinek” i nie był od początku miasta określeniem miejskiego deptaku. Zmieniło się to na przestrzeni wieków, podczas których Kopenhaga płonęła, była najeżdżana i zmieniała swój układ dróg. Właśnie dlatego okolice Strøget tak różnią się zabudową, znajdziesz tu budynki postawione od XV do XX wieku, a każdy jej zaułek będzie inny.
Strøget zaczyna się tuż przy Placu Ratuszowym i kończy przy Kongens Nytorv, przy którym zaczyna się pocztówkowa przystań Nyhavn. Przez pewien czas był nawet najdłuższym deptakiem na świecie. Odchodzą od niego piękne uliczki ukazujące barwny charakter miasta. Warto je odkryć i zobaczyć w Kopenhadze.
Gammeltorv
To najstarszy plac w Kopenhadze, zabudowany w stylu średniowiecznego miasta. Jeśli odejdziesz w bok od Strøget, to z pewnością tu trafisz. Nie jest to tak turystyczne miejsce jak główna arteria miasta. Odcina się kolorami i większą liczbą lokalnych mieszkańców w kawiarenkach.
To właśnie tu “zaczęła się” Kopenhaga, jako maleńka wioska na niewielkim wzgórzu – między Gammeltorv i Placem Ratuszowym z ulicą Vestergade jako główną arterią. Teren ten jest delikatnie pochyły do dziś. Co ciekawe w czasach pierwszej zabudowy miasta znajdowały się tutaj bagna. Na tymże niewielkim i uroczym dziś ryneczku wykonywano wszelkie kary śmierci: ścięcia i palenie na stosach. Wyjątkiem było wieszanie, które odbywało się w Vesterporcie.
Gråbrødretorv
Kolejne urokliwe miejsce, które zobaczysz, jeśli zboczysz trochę ze Strøgetu. Klimatem przypomina raczej włoskie miasteczko niż skandynawski plac.
Gråbrødretorv to plac, przy którym w XII wieku znajdował się klasztor Gråbrøder. Funkcjonował tak do XV wieku, aż go zlikwidowano w wyniku korupcji władzy. Jego ruiny można znaleźć w restauracji Peder Oxe.
W XVI wieku stał tutaj słup hańby, na który mieszkańcy mogli pluć (bardzo higienicznie), a w XVII wieku wszystko, co przy nim stało – spłonęło. W XX wieku nasadzono tu drzewa, ale nie przetrwały one próby czasu, poza jednym platanem, który stoi tu do dziś. Wraz z II wojną światową pod całym placem wybudowano bunkry.
W latach 80. było to popularne miejsce spotkań młodzieży i studentów. Przy placu znajduje się rzeźba Sørena Georga Jensena.
Pistolstræde
To w pewnym sensie ostatnia tego typu uliczka w centrum miasta. Kopenhaga przed wielkim pożarem z 1728 roku była pokryta plątaniną ciasnych, małych uliczek. Z trwającej kilka dni pożogi ocalała tylko ona, choć nie kusiła wyglądem nowych osadników. Zmodernizowano ją w latach 80. XX wieku, tak by znowu zachęcała do odwiedzin turystów. Jest bardzo modna i znajduje się przy niej kilka sklepów modowych oraz galerie sztuki.
Kościół Trójcy Świętej i Okrągła Wieża
Nieopodal Gråbrødretorv znajduje się legendarny Kościół Trójcy Świętej z charakterystyczną, okrągłą wieżą. Niech cię jednak nie zmyli – kościół i wieża to dwa odrębne byty należące do kompleksu kościelnego zwanego Trinitatis. Oprócz kościoła i obserwatorium astronomicznego w Okrągłej Wieży zalicza się także bibliotekę.
Kościół początkowo powstał więc jako kościół studencki. Na fasadzie wieży znajduje się słynny rebus, z którego wynika, że Wieża powstała przed miejscem kultu.
W czasie swojej historii przeżył kilka pożarów Kopenhagi i bombardowanie ze strony wojsk Brytyjskich.
Okrągła Wieża, to budynek, w którym przeprowadzano obliczenia astronomiczne i jest to najstarsze tego typu obserwatorium w Europie. Dzisiaj natomiast – znakomity punkt widokowy na miasto.
Na szczyt wieży nie prowadzą jednak schody, a szeroki, spiralny korytarz, dopiero kilka ostatnich metrów stanowią schody. Konstrukcję stworzono tak, by można było na górę dostarczyć konno ciężkie urządzenia astronomiczne czy książki. Z konnej podwózki na szczyt skorzystał nawet sam Car Piotr Wielki, by zobaczyć w Kopenhadze spektakularny widok na miasto i obserwatorium.
Na górze oprócz panoramy można wejść do “środka” wieży, by stanąć na przeszklonej podłodze i spojrzeć 25 metrów w dół budowli.
Rosenborg, Kongens Have i Botanisk Have
Ciężko zliczyć ile zamków i pałaców znajduje się w samej Kopenhadze. Dla uproszczenia przyjmijmy, że są to 4 zamki i 3 pałace (mówię o samym mieście, a nie jego obrzeżach). Dzisiaj jednym z najchętniej odwiedzanych jest Rosenborg, wybudowany w XVI wieku, jako zamek. Nie uwierzysz, ale pierwotnie miał być podmiejską rezydencją króla Christiana IV. Dzisiaj znajduje się w samym centrum stolicy Danii. Nie był jednak szczególnie popularną rezydencją wśród duńskich monarchów, dlatego też nie ucierpiał w czasie licznych duńskich konfliktów – istotni ludzie z niego wyjechali. Nie było więc sensu go atakować.
Zachował się mimo 400 lat w znakomitym stanie, dlatego idealnie nadawał się na muzeum, w którym przechowywane są królewskie regalia. Znajdują się tu wszystkie ocalałe i wciąż używane korony, jabłko, berło, czy rapier koronacyjny. W środku zamku odkryjesz też doskonale zachowane pomieszczenia użytkowe: sypialnię, gabinet czy łazienkę króla. Odwiedzisz także salę tronową, której pilnują trzy srebrne lwy naturalnej wielkości.
W otoczeniu zamku powstał park zwany Ogrodami Króla z pomnikiem Andersena i trochę dalej Ogród Botaniczny. Co można zobaczyć w Kopenhadze? Między innymi to jak w parkach odpoczywają Duńczycy.
Gammelholm, Slotsholmen i Christiansborg
Gammelholm to spora wyspa, która łączy Nyhavn z wyspą zamkową, a znajduje się na niej parlament w dawnym zamku Christiansborg. Dawniej była to dzielnica przemysłowa, w której znajdowały się stocznie Królewskiej Marynarki Wojennej.
Na Gammelholmie znajduje się także Charlottenborg. To niewielka, jak na kopenhaskie możliwości, rezydencja która dziś mieści Duńską Akademię Sztuk Pięknych. Pierwotnie wybudowany dla królewskiej kochanki, zyskał imię po kolejnej królowej – Charlotte Amalie.
Nieopodal znajduje się także budynek Teatru Królewskiego.
Z Gammelholmu łatwo przedostać się do Slotsholmen, gdzie znajduje się piękny zamek Christiansborg. Dzisiaj to siedziba Folketingu, czyli duńskiego parlamentu, a także Sąd Najwyższy, Kancelaria Premiera oraz kilka pomieszczeń królewskich.
Budynek ten nazywany jest bardzo często Borgen, a w tym miejscu chciałabym polecić serial na Netflixie o tym samym tytule. Jest to jedno z najlepiej wymyślonych political-ficion i przy okazji świetnie zagrany.
Wewnątrz pałacu znajduje się ogromny dziedziniec, który wypełniony jest zielenią. Polecam także zajść w pobliże stajni królewskich.
Amalienborg i zmiana warty
Skoro jesteśmy już przy pałacach, to pójdę za ciosem i opiszę obecną rezydencję duńskiej Królowej Małgorzaty. I w sumie sam fakt, że duńska monarchia jest jedną z najstarszych linii królewskich na świecie. Mam tu na myśli nie to, że przodków dynastii możemy prześledzić aż 1000 lat wstecz do króla Gorma Starego i Haralda Sinozębego. Swoją drogą od Sinozębego nazwę zaczerpnęło rozwiązane znane dzisiaj jako Bluetooth.
W roku 2022 (czyli kiedy powstaje ten wpis) swoją 50. rocznicę koronacji obchodzi właśnie duńska władczyni. Wydarzenia rocznicowe zaplanowano na styczeń, ale w związku z pandemią fetowanie przełożono na wrzesień. Królowa Małgorzata jest pierwszą kobietą u władzy w historii Danii.
Obecną reprezentatywną siedzibą rodu jest Amalienborg, czyli Pałac Amalii. Ten pałac to nie jeden, a cztery identyczne budynki z ciekawą historią. Wszystkie budowle stoją przy ośmiokątnym placu, który otaczają. Jednak nie zawsze był tak spektakularny.
Historia Amalienborga
Królowa Zofia Amalie zbudowała sobie tutaj niewielki pałac w stylu barokowej włoskiej willi, tuż po tym jak Szwedzi spalili jej ukochany Donningens Enghave. Władczyni kochała nowy zameczek i zmarła w nim w 1685 roku. Cztery lata po jej śmierci, z okazji 44. urodzin króla Christiana V wyprawiono w pobliżu uroczystość z przedstawieniem. Pech chciał, że w czasie spektaklu zaprószono ogień, który wkrótce objął cały zamek. Pożar pochłonął 180 osób. Z ukochanego zamku królowej Zofii Amalii nie zostało zbyt wiele. Po tym czasie na tym terenie wybudowane zostało gospodarstwo rolne.
Później kolejni królowie duńscy próbowali wznieść w tym miejscu stosowną rangą rezydencję królewską, jednak wojny lub brak środków niezmiennie krzyżował ich ambitne plany. Dopiero wstąpienie na tron Fryderyka V i uczczenie 300 lat dynastii oldenburskiej na tronie Danii stworzyło pretekst, który kupili inwestorzy. Założeniem miało być zbudowanie nowej, monumentalnej dzielnicy – Frederiksstaden (czyli Miasto Fryderyka). Ulice miały się zbiegać w centralnej części placu, otoczonego przez cztery identyczne rezydencje, które tworzą dzisiejszy Amalienborg.
Jednak Amalienborg nie był budowany pierwotnie z myślą o rezydencji królewskiej, a o wystawnych domach należących do szlachty, które władcy Danii mieli możliwość wykorzystywać jako coś w stylu hotelu. Każda rezydencja była identyczna z zewnątrz, ale wnętrza różniły się od siebie całkowicie.
Sytuacja “hotelowa” zmieniła się po pożarze (no shit Sherlock!) w Christiansborgu w 1794 roku, kiedy to Amalienborg został przejęty przez dwór. Jednak oficjalnie stał się rezydencją monarchy dopiero w 1920 roku, po tak zwanym “kryzysie wielkanocnym”.
W czasie II wojny światowej pałac Amalienborg znalazł się pod niemieckim ostrzałem. To właśnie wtedy książę koronny nakazał nie stawiać oporu nazistowskiej okupacji zamków.
Codziennie w południe (czyli o 12:00) odbywa się standardowa, pokazowa zmiana warty. W niedzielę, jeśli królowa jest w pałacu, odprawiana jest nieco bardziej ceremonialna zmiana warty. Zobaczysz wtedy okolicznościowe, czerwono-niebieskie mundury wartowników.
Kościół Marmurowy
Do Amalienborga można bez problemu dojść od strony Kościoła Marmurowego, oficjalnie zwanego też Kościołem Fryderyka (bo znajduje się w Frederiksstaden). Kamień węgielny położono pod niego w XVIII wieku, ale zanim powstał finalny projekt budynku, minęło kilka lat. Po śmierci sponsora, czyli króla Fryderyka budowa wzięła w łeb. Dopiero sto lat później zaczęto budować kościół ponownie. Został oddany do użytku 145 lat po wmurowaniu kamienia węgielnego, co więcej… kościół był wtedy własnością prywatną.
Sama budowla zasługuje jednak na uwagę. Dół kościoła jest okrągły z dwoma kwadratowymi przedłużeniami na wschodzie i zachodzie (wejścia). Budynek pokryty jest gjellebækmarmor, czyli norweskim marmurem wydobywanym w Bergen i pobliskiej diecezji De Lillienschioldske marmorværker.
Kościół otoczony jest 14 posągami z brązu, jeden z nich reprezentuje teologa, filozofa i poetę – Kierkegaarda, który miał krytykować inwestycję Marmurowego Kościoła.
Kopułę od wewnętrznej strony zdobią malunki 12 apostołów. Na balustrady okalające wnętrze świątyni można bez problemu wejść i podziwiać kościół z innej perspektywy. Jest to jedyny kościół w Skandynawii, który ma kopułę.
Nieopodal tego kościoła znajduje się także piękna cerkiew św. Aleksandra Newskiego w Kopenhadze. Budynek został ufundowany przez rosyjskiego cara Aleksandra III na życzenie jego żony, carycy Marii Fiodorowny, wcześniej Marii Zofii, duńskiej księżniczki.
Zamek Frederiksberg
Trochę dalej od ścisłego centrum dzisiejszej Kopenhagi znajduje się także Zamek Frederiksberg. Była to letnia rezydencja króla Fryderyka IV, a otaczające go ogrody są naprawdę powodem do duńskiej dumy. Dzisiaj znajduje się w nim Wojskowa Szkoła Oficerska. Polecam to miejsce, jeśli masz więcej czasu by zobaczyć w Kopenhadze trochę więcej okolicy.
Nyboder
Jest to stara dzielnica mieszkaniowa, zaplanowana jako osiedle dla wykwalifikowanych marynarzy. Przyjęta nazwa “Nyboder” oznacza jednak “nowe stragany”. Miały na swoje czasy bardzo dobre warunki. W czasie, kiedy je wybudowano miały kolor biało-czerwony, a nie jak dzisiaj żółty.
Ulice w Nyboder mają ciekawe nazwy: Cieśnina Tulipanowa, Cieśnina Goździków, Cieśnina Wielbłądów czy Cieśnina Kota. Nigdy nie nadano mieszkaniom tutaj numerów, ponieważ były one zarządzane przez Marynarkę. Od zawsze miał trochę inne warunki niż reszta miasta – była tu osobna policja, straż pożarna i szkoła. Jednak wraz z reformą komunalną w 1970 roku zniknął specjalny status dzielnicy. Jest to jedno z tych miejsc, które jest autentyczne i warto je zobaczyć w Kopenhadze.
Nyhavn – pocztówkowe piekło w Kopenhadze
Ogólnie nie polecam Nyhavn (zwłaszcza latem, kiedy tłum turystów zalewa każdą stronę kanału), ale wiem, że i tak tam pójdziesz. To dobrze, bo z Nyhavn można dostać się na Christianshavn, które jest znacznie ciekawsze i mniej przeludnione. Kanał został wykopany przez szwedzkich jeńców wojennych, co tłumaczy dlaczego Szwedzi nieszczególnie pałają miłością do tego urokliwego zakątka stolicy Danii.
Nyhavn jest przykładem tego, jak złowroga dzielnica może zamienić się w coś pozytywnego. Przez blisko 300 lat mieszkali tu głównie przestępcy, prostytutki, marynarze, a ze znanych osób Hans Christian Andersen. Bójki, kradzieże, stręczycielstwo, przestępstwa były tu na porządku dziennym.
W latach 80. XX wieku miejsce zostało odnowione i stało się siedzibą wielu wykwintnych restauracji, kawiarnii i barów. Jeśli jednak ceny cię odstraszają, nic straconego. Kawałek dalej przy zwodzonym moście znajduje się Broens Gadekøkken. To miejsce, gdzie znajdziesz dużo streetfoodu. Inderhavnsbro, bo tak nazywa się poprawna lokalizacja tej okolicy znana jest z tego, że przystani tej używali kupcy pływający na Grenlandię, Wyspy Owcze i Islandię. Za uliczną kuchnią Broens znajduje się kolejna warta uwagi dzielnica, którą warto zobaczyć w Kopenhadze – Christianshavn. Z mostu rozciąga się także widok na port i okrytą złą sławą Operę.
Stąd możecie wybrać się także na rejs po kanałach Kopenhagi. W tym celu polecam zapoznać się z ofertą firmy Stromma.
Christianshavn
To jedna z moich ulubionych okolic, które warto zobaczyć w Kopenhadze. Założono ją jakio miast-twiedzę za czasów Christiana IV w 1618 roku. Projekt tej dzielnicy był inspirowany kanałami Amsterdamu, jako całkowicie nowe miasto między Kopenhagą a Amager. Docelowo miało być to miasto garnizonowe dla marynarzy, ale życie zweryfikowało te założenia, by uczynić z Christianshavn miasto kupiecko-rzemieślnicze. Wrażenie odrębnego miasta trwało aż do XIX wieku, chociaż faktycznie już w XVII włączono je oficjalnie do Kopenhagi.
Wiek XIX to także czas upadku Christianshavn. Coraz bardziej upadająca dzielnica przerodziła się w podmiejskie slumsy. Nie pomogła nawet budowa stoczni. Przystań Christiana stała się jedną z najbiedniejszych dzielnic Kopenhagi, nazywana nawet “zapomnianą dzielnicą mostową”. Na szczęście w latach 70-90. XX wieku rozpoczęto konserwację Christianshavn i odbudowywanie zniszczonych terenów. Pozwoliło to na przekształcenie slumsów w zrewitalizowaną okolicę, która szybko stała się atrakcyjną dzielnicą mieszkaniową.
Kościół Naszego Zbawiciela
W Christianshavn znajduje się także jeden z najciekawszych kościołów w Danii – najbardziej znany ze swojej spiralnej iglicy, z której roztacza się piękny widok na miasto. Budynek miał powstać jako główny kościół nowego miasta, ale jak to w Kopenhadze, nic nie szło zgodnie z planem. Kiedy już zabrano się za budowę świątyni, to okazało się, że budynek zaczął się zapadać w bagnie. Nie podziałał długo, bo niespełna 12 lat, kiedy oddano go do rozbiórki.
Dopiero za czasów króla Fryderyka III zaczęto rozmawiać o prawdziwym kościele w tym miejscu. Zaczęto od poważnych prac związanych z osuszaniem bagien i budowy rowów melioracyjnych. Proces budowy był długi i szczerze mówiąc dość komiczny, przy ciągłych zwrotach akcji. Aż 14 lat po przygotowaniu terenu monarcha czekał na inaugurację kościoła. Jednak budynek wciąż nie został skończony mimo, że opisywano go jako najwspanialszy kościół w całej Danii. Dopiero król Fryderyk V w 1747 wyłożył dodatkowe pieniądze na wzniesienie iglicy.
Projekt iglicy był już jednak przeterminowany – miał 50 lat. Nic dziwnego, że architekt odpowiedzialny za budowę chciał go unowocześnić. Z tym też były przeboje, bo nikt nie chciał sponsorować tego nowego projektu, chociaż zdobył on uznanie króla i magistratu. W końcu w 1749 udało się zbudować oryginalną wieżę ze schodami biegnącymi dookoła.
I tu pojawia się czas na mit, który mówi, że kiedy iglica została ukończona, architekt odkrył, że spirala kręci się w złym kierunku (przeciwnie do ruchu wskazówek zegara) i popełnił samobójstwo rzucając się z tychże schodów. Nie jest to jednak prawda. Schody mają właściwy kierunek, a architekt zmarł kilka lat po budowie wieży.
Ludzie odwiedzają Kościół Naszego Zbawiciela także, by zobaczyć spektakularne organy i wyjątkowy ołtarz wewnątrz budynku.
Christiania
To jest mój ulubiony punkt do zwiedzenia w Kopenhadze. Oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu to miejsce, z uwagi na to, że jest zupełnie inne od tego, co można spotkać w stolicy Danii. Nie ma tu porządku, drogiej architektury i wystylizowanych butików. Są za to ubogie, często sypiące się domy, pomalowane na pstrokate kolory i zapach marihuany oraz haszyszu. Na miejscu przechadzają się alternatywni ludzi różnych kultur i narodowości.
Christiania słynie z tego, że jest hipisowską dzielnicą, w której bez problemu kupimy różne substancje odurzające. Jak krzyczą napisy na ścianach “no hard drugs” – czyli poza twardymi narkotykami. Nie do końca jest to prawda, bo już kilka minut po wejściu na teren “Wolnego Miasta” możesz usłyszeć zaczepki o kokainę. Ja słyszałam nie raz.
Dzisiaj mieszkańcy Christianii mówią o swoim domu, że to Wolne Miasto. Niech cię jednak nie zwiedzie ta nazwa. Obowiązują tu dokładnie te same przepisy prawa, co w całej Danii. A zatem narkotyki (nawet trawka), są nielegalne.
Christiania, to oprócz mrocznej sławy, także miejsce kultury. W tutejszych salach koncertowych gościły gwiazdy takie jak Bob Dylan, Metallica czy Red Hot Chilli Peppers. Na terenie społeczności funkcjonuje także kilka firm, w tym słynny browar Bryghus.
Jak powstała Christiania?
W 1971 roku siły zbrojne opuszczały koszary w Bådsmandsstræde, a chwilę po ich wyprowadzce wprowadzili się tutaj squattersi. Najpierw powstało tu “Sanktuarium”, a dwa miesiące później opublikowano “konstytucję”. Przez wiele lat hipisów zamieszkujących byłe koszary władze próbowały eksmitować. Dochodziło tu do różnych spięć na linii władze Danii – Christiania. Jednak w końcu ustalono pewne zasady współpracy między ośrodkiem zarządzającym “Wolnym Miastem”, a oficjalnymi władzami.
Ciekawe zasady prawne w Christianii
- Christiania musi być zawsze otwarta dla osób z zewnątrz, nie wolno nikomu ograniczać do niej dostępu, nie wolno stawiać ogrodzeń.
- W Christianii obowiązuje zakaz biegania – bo możesz być złodziejem.
- Nie wolno także jeździć na hulajnogach i rowerach.
- Samochody również nie wjeżdżają na ten teren. Można za to parkować auta za darmo w Refshalevej, jednak lepiej nie zostawiać w pojazdach cennych przedmiotów.
Dodatkowa zasada, o której warto pamiętać zaczyna się w okolicy Pusher Street.
Pusher Street to dzielnica, na której stoją “ochroniarze” i “czujki”. Ci pierwsi informują osoby wchodzące, że nie wolno tu nagrywać, robić zdjęć, że aparat czy telefon najlepiej schować. Ci drudzy “obczajają”, kto zamierza tę zasadę nagiąć lub wygląda jak policjant w przebraniu.
Bezpieczeństwo i zakupy w Christianii
Bo musisz wiedzieć, że policja nie jest mile widziana na Pusher Street. To właśnie tu rozstawiają się liczne stragany z (głównie) haszyszem. Szacuje się, że roczna sprzedaż tego produktu idzie tu w miliardy koron. Jeśli planujesz zakupy to wyposaż się w gotówkę, bo raczej trudno będzie zapłacić kartą.
Uwaga, bywają tu co jakiś czas naloty policyjne, które zwykle wyglądają tak, że handlarze w kilka sekund znikają z pola widzenia. Nie mniej warto pamiętać, że zdarzały się tutaj bardzo groźne interwencje policji, w czasie których skonfiskowano broń, amunicję, kamizelki kuloodporne, bomby, gotówkę i oczywiście różne narkotyki. Nie tylko te “lekkie i zgodne z doktryną Christianii”. Ostatnia strzelanina z ofiarami śmiertelnymi miała tu miejsce w sierpniu 2016 roku, kiedy zastrzelono dwóch policjantów i cywila zamieszanego w handel haszyszem.
Kastellet
Pierwotna nazwa tego miejsca to Cytadela Friedrichshavn. Jest to jeden z najlepiej zachowanych fortów w Europie. Zbudowano ją na planie pięcioramiennej gwiazdy, a więc najlepsze wrażenie robi z lotu ptaka. Na jego terenie znajduje się kościół i młyn. On i jego otoczenie to wspaniałe miejsce na spacer, bo jest tam po prostu bardzo ładnie.
To on stanowił główną oś obrony miasta przed brytyjskim bombardowaniem z 1807 roku. Zaś w czasie II wojny światowej pełnił rolę niemieckiego więzienia. Miejsce to pełne jest mitów i niezwykłych historii egzekucji, które miały tutaj miejsce.
Mała Syrenka – najbardziej rozczarowująca atrakcja Kopenhagi
Kiedy słyszę “co zobaczyć w Kopenhadze”, zwykle jako jedna z pierwszych odpowiedzi, jaka pada to “Mała Syrenka”. Gdyby nie bliska odległość Kastellet, to wyprawa do posągu byłaby całkowicie bezsensowna, a tak można sobie zrekompensować fakt podziwiania zasłoniętej przez tłum syrenki pobytem w ładnym parku otaczającym Kastellet. Syrenka z Kopenhagi nie jest ani ładna, ani nie ma atrakcyjnego tła, jednak i tak tam pójdziesz, więc nie będę zatrzymywać. Przekonasz się na własnej skórze.
Rzeźbę wykonał Edvard Eriksen na życzenie Carla Jacobsena (tego od Carlsberga). Jednak od połowy XX wieku cieszy się ona zainteresowaniem grup politycznych i pijanych wandali. Syrenka wiele razy była dewastowana: odrąbano jej głowę, rękę, a za pomocą materiałów wybuchowych zrzucono z postumentu. Kilka razy oblano też farbą na znak protestu. Kiedy Turcja starała się o akces do Unii Europejskiej w 2004 roku ubrano ją w burkę.
Duńskie Centrum Architektury
Jeśli interesujesz się architekturą, to DAC (Danish Architecture Center) jest atrakcją idealną dla ciebie. Możesz tutaj obejrzeć ciekawe wystawy i poznać historię skandynawskiego dizajnu. Wystawy w centrum prezentują nie tylko historyczne podejście do architektury, ale także najnowsze trendy. Na szczycie centrum znajduje się kawiarnia, z której pięknie prezentuje się miasto od strony portu.
Pałac, fort, las i plaża Charlottenlund
Charlottenlund to jedna z najbogatszych dzielnic Kopenhagi, a zatem i całej Danii. Znajduje się tutaj zamek, który nazwano imieniem księżniczki Charlotte Amalie. W zamku znajduje się muzeum z jedną z najobszerniejszych kolekcji sztuki duńskiej i francuskiej z XIX i XX wieku w Europie Północnej.
Do dzisiaj mieszkają tu znane i sławne osoby.
Z ciekawostek znajduje się tu plaża Bellevue, położona nad Sundem. Prowadzi do niej piękny, gęsty las, pełen dzikiej zwierzyny. Co ciekawe, jest to sztuczna plaża, zaprojektowana przez duńskiego architekta, który żył w tej dzielnicy – Arnego Jacobesena.
Przy plaży znajduje się także Fort Charlottenlund zbudowany w 1886 roku. Uzbrojenie fortu, które składa się z armat można zobaczyć zupełnie za darmo. Widoczne stąd są dwa inne forty: Flakfort i Middelgrundsfort. Dzisiaj przychodzi się tutaj biwakować.
Reffen
Lubisz jeść? Chcesz zobaczyć w Kopenhadze miejsce, w którym każdy znajdzie coś dla siebie? Koniecznie wybierz się do Reffen!
Reffen to największy teren foodtrucków i streetfoodu w krajach nordyckich. Chcesz spróbować kuchni z Afganistanu, Argentyny lub Danii i cieszyć się widokiem na panoramę Kopenhagi od strony portu? Jeść kolację z widokiem na najładniejszy zachód słońca?
Jednocześnie interesuje cię sztuka uliczna, dizajn i kreatywne warsztaty? Wszystko to znajdziesz w wiecznie żywej przestrzeni Reffen.
Mogę z czystym sumieniem polecić budkę Nordic Hotdog – mają tam lokalne hot dogi, które w wersji z kiełbaską wegańską są tańsze od mięsnej. I uwaga, są przepyszne. Dodam, ze Nordic Hotdog to firma z ponad 30-letnią tradycją. Pierwszy sklep założyła babcia obecnego właściciela z prostym założeniem: chleb od lokalnego piekarza i kiełbaska od lokalnego rzeźnika. Przepis przetrwał do dziś!
Wycieczki pod miasto
Roskilde
W okolicy Kopenhagi znajduje się także kilka ciekawych miast, w których zdecydowanie jest co robić. Jednym z tych miast jest Roskile z fenomenalną katedrą znajdującą się powyżej fiordu. Budynek ma 800 lat i jest to miejsce pochówku wielu duńskich królowych i królów. Dojazd do Roskilde zajmuje kolejką tylko 25 minut z Kopenhagi.
Pałac Frederiksborg
Innym miejscem położonym jakieś 45 minut jazdy koleją jest Hillerød, w którym znajduje się pałac Frederiksborg (nie mylić z Frederiksbergiem). W dawnym zamku znajdziesz wspaniałe Muzeum Historii Narodowej. Budynek otoczony jest pięknymi lasami, barokowym ogrodem i jeziorem. Podobno jest to największy renesansowy zamek w całej Skandynawii.
Kronborg
Zamek Hamleta, czyli Kronborg to niesamowity budynek, oddalony od Kopenhagi o 40 minut jazdy koleją. Budynek znajduje się w Helsingørze, na skrajnym końcu wyspy Zelandia, w najwęższym punkcie cieśniny Sund. Ten, kto sprawował władzę w zamku, ten kontrolował wejścia do Morza Bałtyckiego.
Kronborg został ufundowany przez urodzonego w dzisiejszym Darłowie, a wówczas Rügenwalde, Eryka Pomorskiego. Był on księciem z dynastii Gryfitów, a później królem Norwegii, Danii, Szwecji. Na modłę renesansową przebudowali go późniejsi królowie. Był też łakomym kąskiem niemal każdej wojny duńsko-szwedzkiej, więc nie raz i nie dwa, został po prostu ograbiony. Mimo wszystko jest udostępniony dla zwiedzających. Znajdziecie tu piękne wieże, wielkie sale balowe, podziemne więzienia i wiele innych ciekawostek. Samo miasto Helsingør warto zwiedzić. Znajdziesz tu piękne i ciekawe muzea, kościoły oraz jeszcze jeden zamek.
Most nad Sundem i Malmö
Po drugiej stronie cieśniny Sund znajduje się piękne Malmö. Z Kopenhagą łączy je Most nad Sundem oraz długa historia podbojów i wojen. W tym szwedzkim mieście znajdziesz mnóstwo atrakcji, takich jak zamek Malmöhus, kościół św. Piotra, budynek ratusza, synagoga czy Turning Torso – najwyższy budynek mieszkalny w całej Szwecji. Warto stąd także podziwiać piękny Most nad Sundem.
Hygge
Podczas pobytu w Danii pamiętaj o hygge. Czym ono jest? Trudno to wyjaśnić. To określenie opisujące stan przytulności, życzliwości, przyjazności i dobroci. Łączy się z poczuciem bezpieczeństwa, piękna, ufności, malowniczości i kameralności. Jeśli coś jest “typowo duńskie”, to często jest hyggelig.
I tego ci życzę, jeśli będziesz w Kopenhadze!