Wszyscy mówili mi od kilku lat, że “idzie kryzys”, ale nikt nie potrafił właściwie sprecyzować, co to właściwie oznacza. A dzisiaj, w czasie kiedy firmy zwalniają, upadają i tak dalej, nikt nie myśli o tym, czym jest prawdziwe ubóstwo. I jak się z nim walczy.
Na początku 2020 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych zintensyfikowała pracę nad 17 Celami Zrównoważonego Rozwoju [1], w ramach których (w rezolucji z 2015 roku [2]) ogłosiła walkę z problemami takimi jak: ubóstwo, głód, poziom edukacji, zmiany klimatu czy jakość wody. Nie jest to jednak pierwszy raz kiedy ONZ i sprzymierzone z nim podmioty wyznaczają sobie trudne bądź niemożliwe do zrealizowania cele. Po “sukcesie”, a właściwie fiasku Celów Milenijnych, teraz największa międzynarodowa organizacja świata chce całkowicie zlikwidować biedę.
W tym i kolejnych wpisach chcę z wami omówić zagadnienia tych 17 Celów, podając statystyki, dane, raporty z całego świata.
Uważam, że w świetle zmian, osłabienia gospodarczego większość z nich jest nierealna do wdrożenia, jednak będę kibicować tym rozwiązaniom z całych sił.
Dlaczego uważam, że cele te są nierealne? Przede wszystkim dlatego, że ONZ ani inne podobne podmioty nigdy nie grały z nami w otwarte karty. Wiele sukcesów tych organizacji leży w statystyce i badaniach, których metodyka zmienia się w zależności od oczekiwanej percepcji. I tak wyznaczając sobie kolejne wielkie “Cele”, podaje się pewną liczbę osób dotkniętych problemem, ale po X latach sposób liczenia się zmienia i okazuje się, że organizacja osiągnęła zamierzony efekt. Wszyscy biją brawo, prezydenci krajów członkowskich przypisują sobie zasługi, rozdawane są Noble i inne honory. Tylko dlaczego wciąż jest tylu biednych ludzi na świecie, skoro ich liczba do 2015 roku miała spaść o połowę?
Omówmy zatem pierwszy Cel nowej rezolucji – likwidację biedy.
Cel 1. Wyeliminować ubóstwo we wszystkich formach na całym świecie
782 mln ludzi żyje poniżej międzynarodowej granicy ubóstwa.
Musicie wiedzieć, że żyjemy teraz w najlepszych z możliwych czasów, jakich dostąpiła ludzkość. Jeszcze przed 200 laty około 90 % ludzkości żyło w ubóstwie, a dzisiaj jest dokładnie odwrotnie.
Co to jest międzynarodowa granica ubóstwa?
To próg pieniężny, poniżej którego uważa się, że jednostka żyje w ubóstwie. Oblicza się go, pobierając poziom ubóstwa z każdego kraju – biorąc pod uwagę wartość dóbr potrzebnych do utrzymania jednej osoby dorosłej i przeliczając tę wartość na dolary.
Ważne! Ta metryka nie bierze pod uwagę dostępu do urządzeń sanitarnych, wody i prądu oraz tego, jaki ma to wpływ na jakość życia. Co więcej, spotyka się także z krytyką, ponieważ nie warunkuje różnic w tzw. sile nabywczej danej waluty, ale to nie jest do roztrząsania w tej chwili. Chodzi tu o zobrazowanie pewnego zjawiska i wierzę, że dzięki temu zobaczycie to, co ja.
Obecna międzynarodowa granica ubóstwa wynosi 1,90 USD dziennie. Tj. niecałe 8 PLN dziennie (kurs z 29.04.2020). 782 mln ludzi żyją za mniej niż 8 PLN dziennie.
Bank Światowy okresowo wyznacza próg międzynarodowej granicy ubóstwa, jako zmianę kosztów podstawowej żywności, odzieży i mieszkalnictwa na całym świecie. W 2008 roku granicą był 1,25 USD dziennie, a od 2015 roku wartość ta wzrosła do 1,90 USD na wypłatę (i teraz też jest taki). Z raportu Banku Światowego z 2012 roku wynika, że ponad 900 mln ludzi żyje (bądź żyło) poniżej wartości 1,90 USD dziennie. Na podstawie tych danych oszacowano, że ponad 700 mln ludzi żyło w skrajnym ubóstwie od 2015 roku.
Co to jest Bank Światowy? To pewnego rodzaju instytucja finansowa, która powstała po II Wojnie Światowej (powołano ją w lipcu 1944 roku wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym). Jej zadaniem było (i jest) odbudowanie zniszczonych wojną krajów Europy i Japonii. Jednakże celem statutowym jest także wsparcie krajów rozwijających się w: Azji, Ameryce Południowej i Środkowej oraz Afryce. W jej szeregach jest 189 krajów członkowskich, a siedziba znajduje się w USA, w Waszyngtonie. Tyle, nie wchodząc w szczegóły. [3]
Ceny w kraju dotkniętym biedą
Sprawdźmy ile za 8 PLN możemy kupić według strony Hikers Bay [4], dajmy na to w dotkniętym suszą, głodem i biedą Nigrze (dane na 04.2020). Oczywiście te ceny nie są prawdziwe, to pewne estymacje zbierane z różnych źródeł. Plus wiadomo, że ludzie na wsi w Nigrze zwykle żywią się tym, co sami uprawiają, jeśli akurat coś rośnie. Przytaczam to dla czystej teorii i porównania wartości.
W 2016 roku prawie 10% osób pracujących na świecie utrzymywało siebie i swoje rodziny za mniej niż 1,90 USD dziennie na osobę.
Załóżmy, że to wynagrodzenie jest prawdziwe (693 PLN/30 dni = 23,1 PLN dziennie, na wyżywienie całej, zwykle wielodzietnej rodziny – gdzie siedmioro dzieci nikogo nie dziwi, a model rodziny jest taki, że mężczyzna pracuje, kobieta zajmuje się domem, dziećmi i przydomowym ogródkiem).
Ile kosztuje para butów? Średniej klasy, markowe obuwie: 227 PLN.
Jedzenie w taniej restauracji, dla 1 osoby kosztuje 10 PLN.
Ile kosztuje żywność w sklepach? Litr mleka to aż 8.30 PLN.
Marzysz, żeby pojechać ze swojej wioski do stolicy, wielkiego miasta (w którym połowa osiedli to domy z lepianek?). Lokalny transport, który występuje tylko w lepiej zarządzanych i dostępnych obszarach kosztuje 3.50 PLN.
Możemy poddać wyliczenia Banku Światowego i Hikers Bay w wątpliwość? Pewnie tak, ale nie o tym jest ten wpis.
W skali globalnej na 100 mężczyzn przypadają 122 kobiety w wieku 25-34 lat, które żyją w SKRAJNYM UBÓSTWIE. Większość tych ludzi żyje w Azji Południowej i Afryce Subsaharyjskiej.
Od 2000 roku światowe wskaźniki ubóstwa odnotowały spadek o ponad połowę. Pomimo tego pozytywnego wyniku, co dziesiąta osoba na tych terenach żyje poniżej międzynarodowej granicy ubóstwa (tj. za mniej niż 1,90 USD dziennie). A kolejne miliony DE FACTO za niewiele więcej. Aczkolwiek warto podkreślić, że w wielu krajach Azji Wschodniej i Południowej poczyniono znaczne postępy. Nie zmienia to faktu, że w Afryce Subsaharyjskiej nawet 42% ludności żyje poniżej tej wartości.
Wysokie wskaźniki ubóstwa dotyczą głównie małych, niestabilnych i dotkniętych konfliktami zbrojnymi państw.
Oczywiście wskazanie tych państw nie jest łatwe, większość z nich znajduje się jednak w Afryce. Mamy tutaj: Niger, Erytreę, Sudan Płd., Malawi, Zimbabwe, Rep. Środkowoafrykańską czy Demokratyczną Republikę Konga, ale także Afganistan.
Co czwarte dziecko poniżej 5 roku życia ma wzrost nieadekwatny do swojego wieku – ale to poruszę w następnym wpisie z serii Celów Zrównoważonego Rozwoju. Jedno na pięcioro dzieci na świecie żyje w skrajnym ubóstwie.
Bieda to coś więcej niż brak przychodów i środków potrzebnych do życia. Na biedę składa się wiele czynników, takich jak: głód, niedożywienie, brak dostępu do edukacji (wyobraź sobie, że masz masz wybór: wydać 12-letnią córkę za mąż i mieć co jeść przez tydzień albo posłać ją do szkoły i nie jeść przez lata), podstawowych usług, to także dyskryminacja społeczna, brak dostępu do procesów decyzyjnych. Wzrost gospodarczy powinien być zatem równy, dostępny dla każdego, aby zapewnić możliwość pracy każdemu, kto tej pracy szuka.
W 2016 roku tylko 45% ludności świata było objętych co najmniej jednym świadczeniem socjalnym.
ONZ planuje do 2030 roku zlikwidować problemy wynikające z ubóstwa, walcząc z biedą. Planuje wdrożyć systemy i mechanizmy ochrony socjalnej dla wszystkich ludzi, włączając w to najniższe klasy społeczne. Dodatkowo celem jest zapewnienie dostępu do zasobów ekonomicznych i naturalnych, usług, prawa do własności etc. Zbudować systemy ochrony na ekstremalne zjawiska klimatyczne i gospodarcze.
Do tego wszystkiego ONZ musi współpracować z krajami, które są najbardziej wyeksponowane na te problemy. Mówimy cały czas o Afryce i Azji, ale w każdym z krajów członkowskich prowadzony jest raport i programy będą wdrażane tak w Polsce, USA jak i w Nigrze.
Przy czym musimy pamiętać o jednej rzeczy. Pomoc “krajów globalnej północy” (czyli krajów rozwiniętych) nigdy nie jest pro bono. O tym jeszcze opowiem w kolejnych wpisach z serii Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ. Pamiętajmy, że nie istnieje coś takiego jak altruizm u gospodarczych tygrysów tego świata. Każdy kraj, który “coś daje” liczy później na to, że ten drugi kiedyś się odwdzięczy.
Nobel z biedy
W 2019 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii odebrała druga kobieta w historii tego wyróżnienia, Esther Duflo (laureatka także prestiżowej nagrody Johna Batesa Clarka, przyznawanej najlepszemu ekonomiście w USA poniżej 40 r.ż). Teraz stała się najmłodszą osobą, która odebrała Nobla w tej dziedzinie (oczywiście pracowała z dwoma innymi, także nagrodzonymi naukowcami). Szwedzka Akademia Nauk przyznała Nobla za… “eksperymentalne podejście w walce z globalną biedą”.
Podejście to zobrazowano w książce Kiepska ekonomia. Radykalna zmiana myślenia z globalnym ubóstwem, E. Duflo, A. Banerjee. Autorzy zestawili ze sobą dwie skrajne ekonomicznie teorie. Podejście Jeffrego Sachsa (wspólne dla ONZ i WHO) i podejście neoliberalne Williama Easterly’ego.
Podejście 1. Jeffrey Sachs
Wybitny ekonomista Jeffrey Sachs stworzył koncepcję “pułapki biedy”. To sytuacja, kiedy ktoś w skrajnym ubóstwie koncentruje się na tym, żeby PRZEŻYĆ (np. za te mniej 1,90 USD dziennie). I całą energię poświęca na to, żeby przetrwać, zaspokoić podstawowe potrzeby. Ci ludzie, o czym opowiem później, nie myślą o niczym innym. Nie są w stanie “Dream Big”. Gdy są pytani o swoje największe marzenie, to odpowiadają: “mieć co jeść jutro”. Pomysł z założeniem firmy, czy cokolwiek innego jest dla nich równie abstrakcyjny, jak dla mnie lot na Księżyc.
Sachs i wspomniane organizacje uważają, że biednym trzeba pomóc dostarczając im potrzebnych składników: jedzenia, leków, pieniędzy i wtedy, gdy zaspokoją swoje podstawowe potrzeby zaczną lepsze życie.
Podejście 2. William Easterly
Ten, również sławny ekonomista nakłania do tego, by nie pomagać ubogim. Popiera swoją tezę tym, że wszystkie znane programy pomocowe, okazały się wielkim marnotrawstwem pieniędzy i nie przynosiły oczekiwanych efektów (z czym się zgadzam). Wręcz przeciwnie, przyczyniały się do wzrostu korupcji lokalnych elit politycznych i wzmocniły bezradność ubogich. Easterly (z czym już się nie zgadzam) nakłania do tego, by nie pomagać na siłę, ale zostawić wszystko wolnemu rynkowi i wolności. Stawia on tezę, że wzrost zamożności na świecie jest wynikiem wolnego rynku i globalizacji.
Krytyka obu podejść
Duflo z Banerjee stawiają silną tezę, że obaj ekonomiści są w błędzie. Zachęcają, by pomagać, posługując się wiedzą i dowodami na to, że coś działa.
I tutaj wkracza trzeci ekonomiczny noblista 2019 roku – Kramer. W połowie lat 90. jego zespół przeprowadził eksperymentalne badanie w Kenii. Na czym polegało? Chodziło o to by sprawdzić motywatory kenijskich uczniów: co sprawi, że dzieci zaczną regularnie chodzić na lekcje i podnosić poziom.
Zaczęto od sprawdzenia efektywności rozdawnictwa: podręczników i flipchartów. Bez zaskoczenia, test udowodnił, że nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Natomiast pewien progres przynosiło odrobaczanie uczniów, co bardzo poprawiło frekwencję. Okazało się, że zdrowi uczniowie rzadziej opuszczali zajęcia. Nie miało to jednak wpływu na oceny. Kolejnym etapem były zachęty finansowe dla nauczycieli. Jednak zaczęli oni poświęcać więcej uwagi testom i nauce pod nie, co, jak wiemy po polskich maturach nie jest dobrym rozwiązaniem. I w taki sposób przeprowadzano testy metodą iście lekarską: sprawdzano na jednej grupie co działa, drugą zostawiano bez żadnej pomocy, a trzeciej podawano placebo. Więcej o tym przeczytacie w artykule Polityki [5].
Eksperymenty na biednych
Metoda ta została zaadaptowana przez Duflo i do dzisiaj jej laboratorium rozwija metodę eksperymentalną w ekonomii. Działa ona w oparciu na dowodach, nie opiera się na intuicji, wprowadza rozwiązania doświadczalne. Oczywiście metoda “eksperymentów na biednych” spotyka się z ostrą krytyką wielu środowisk. Możemy jej zarzucić sporo problemów etycznych. Bo czy wypada prowadzić eksperymenty na biednych? Czy to nie jest znowu promowanie neokolonializmu i paternalizmu?
Natomiast odpowiedź naukowczyni jest prosta: “mam dość nieskuteczności wielkich projektów mających zbawić świat”.
Nie jestem biedny, dlaczego mam się przejmować innymi?
Istnieje wiele przyczyn dlatego, ale główne z nich to to, że nasze dobro jest powiązane ze sobą. Wzrost nierówności jest szkodliwy dla gospodarki i jej rozwoju. Nierówności podważają spójność społeczną, zwiększają napięcia polityczne i socjalne. Mogą prowadzić do niestabilności i konfliktów.
Według twórców Celów Zrównoważonego Rozwoju, m.in. wspomnianego już Jeffrego Sachsa, ten cel, by zlikwidować biedę jest realny do uzyskania. Według jego badań, aby zakończyć problem skrajnego ubóstwa w ciągu 20 lat wystarczy nam 175 miliardów USD. 175 mld USD to mniej niż 1% (słownie: JEDEN PROCENT) łącznego dochodu najbogatszych krajów na świecie. To dużo, czy mało waszym zdaniem, by choć spróbować?
W celu rozwinięcia wiedzy na temat biedy i głodu na świecie zachęcam do przeczytania książki “Głód” Martina Caparrosa.
Źródła:
[1] Cele zrównoważonego rozwoju ONZ
[2] Rezolucja: Agenda 2030 ONZ
[3] Bank Światowy
[4] Hikers Bay
[5] Polityka