pływające markety bangkok

Stolica Tajlandii to miasto pod każdym względem niezwykłe. Posiada kilka nazw turystycznych, ale jedną z najciekawszych jest „Wenecja Wschodu”. I faktycznie, okazuje się, że Bangkoku najlepiej przemieszczać się tramwajem rzecznym lub wodną taksówką, a na zakupy udać się na pływający market.

Tych, w samym Bangkoku, było kiedyś wiele, jednak wraz z rozwojem industrializacji wiele z nich przeniosło się na ląd. W mieście i jego okolicach pozostało kilka, które oferują różny poziom „skażenia” turystyką oraz dostęp do niespotykanych nigdzie indziej wrażeń.

Autentyczny floating market

Nam w mieście i okolicy udało się zidentyfikować pięć tego typu obiektów. Jednak z uwagi na ograniczenie czasowe byliśmy tylko w jednym. Wybór nie był lekki, bo w szranki stanęły:

1. Damnoen Saduak Floating Market

Najbardziej znany, oddalony o ok. 100 km od Bangkoku. Niestety też najbardziej turystyczny.

2. Amphawa Floating Market

Drugi najczęściej odwiedzany i często opisywany jako bardzo autentyczny z uwagi na drewniane domki, dużą liczbę łodzi i wg wielu osób raczej zatłoczony. Oddalony o 90 km od Bangkoku, a po drodze do niego można zahaczyć o railway market.

3. Taling Chan Floating Market

Ulokowany zaledwie 12 km od downtown, ale podobno brakuje mu klimatu.

4. Khlong Lat Mayom Floating Market

Niektórzy uważają, że jest zbyt mały, by nazywać to miejsce marketem. Z drugiej strony mówi się o tym, że spotkasz tam niewielu turystów. Znajduje się bardzo blisko Talin Chan.

5. Bang Nam Pheung Floating Market

Znajdziecie go jakieś 20 km na południe od Bangkoku, ale dosyć ciężko dostać się tam inaczej niż taksówkami. Wyczytałam, że rzeka, na której się znajduje wraz z otoczeniem, jest rezerwatem przyrody. Obszar ten charakteryzuje się wysoką dbałością o naturalne środowisko.

Najbardziej sensowny pływający market?

Z tych miejsc zdecydowaliśmy wybrać się ten, który pozwolił nam na skorzystanie z jak największej liczby atrakcji. Wybraliśmy więc Amphawa Floating Market. Żeby dojechać do miejsca docelowego musieliśmy:

  • wsiąść na tramwaj rzeczny,
  • przesiąść się na metro,
  • złapać odpowiedni autobus,
  • dogadać się ze sprzedawcami biletów, żeby ktoś nas zawiózł busikiem. Oficjalnie było już podobno zbyt późno i tego dnia jeździło niewiele busików.

Niby nie brzmi to, jak wielkie wyzwanie, ale jednak docelowo okazało się, że kosztowało nas to trochę pracy. Wyjechaliśmy z naszego lokum o 10, na miejsce dotarliśmy około 16, kiedy zaczynało się ściemniać. I niestety nie załapaliśmy się na przejazd pociągu przez Railway market w Mae Klong, (spóźniliśmy się o kilka minut). No szkoda. Ale widok zapalających się światełek na pływającym markecie w Amphawa całkowicie mi to zrekompensował (oraz pyszne i autentyczne jedzenie).

Floating Market w Amphawa
Amphawa Floating MArket
Amphawa Floating Market, ciekawe knajpki i praktycznie sami lokalsi
Amphawa Floating Market
Mnóstwo pływających łodzi z jedzeniem
Amphawa Floating Market
Floating Market po zmroku zaczyna dziać się magia

Railway market

Nam niestety nie udało się dotrzeć na czas, by podziwiać widok przejeżdżającego pociągu w czasie marketu „na torach”. Jeśli lepiej niż my zaplanujecie swoją podróż do Amphawa Floating Market, to macie szansę załapać się na Mae Klong Railway Market. Jest to największy w Tajlandii targ owoców morza. Ilekroć pociąg zbliża się do krawędzi targowiska, wszystkie stoiska zostają w błyskawicznym tempie usunięte z trasy i wracają po tym, jak tylko kolej opuści strefę stacji. Musicie tylko przed wyjazdem dokładnie sprawdzić godziny, kiedy pociąg przejeżdża przez stację. Mi udało się znaleźć jedynie takie informacje: „Pociągi przyjeżdżają na dworzec Maeklong o 8:30, 11:10, 14:30, 17:40 i odjeżdżają ze stacji o 6:20, 9:00, 11:30 i 15:30”, co zgadza się z grubsza z moimi doświadczeniami.

Mae klong
Mae Klong (fot. unsplash)

Chatuchak Weekend Market – wszystko czego dziś chcesz

To największy market w Tajlandii, który jednocześnie jest rynkiem wyłącznie weekendowym. Znajdziecie tam ok 15 tysięcy stoisk i blisko 12 tysięcy sprzedawców. W czasie weekendu odwiedza go mniej więcej 200 tysięcy osób, którzy mogą kupić… wszystko.

Otwarto go w 1942 roku. Zrządzeniem losu i niekorzystnej administracji ekonomicznej wydarzyło się tak, że w pewnym momencie (w 1983 roku) wszyscy sprzedawcy przenieśli się w to miejsce. Z okazji 60. urodzin *bezkrytycznie uwielbianego przez Tajów Króla Bhumibola Aduleyadeja wzniesiono na Chatuchaku charakterystyczną więżę zegarową. Jest ona punktem orientacyjnym i miejscem spotkań w tej wielkiej przestrzeni „tego i owego”.

Koszt wynajęcia stoiska jest niewielki w stosunku do kwot zarabianych przez kupców w tym miejscu, dlatego handel na Chatuchak wciąż kwitnie. Jednak uprzedzam lojalnie, idąc tam, musicie wziąć ze sobą dużo płynów, bo pod blaszanym zadaszeniem targowiska panuje niemiłosierny skwar.

Co polecam kupić:

  • przyprawy,
  • herbaty,
  • chusty z jedwabiu oraz kaszmiru,
  • suszone owoce i owoce właściwe,
  • kosmetyki koreańskie i tajskie,
  • masaż,
  • pamiątki typu dedykowane etui do paszportów,
  • jeśli chcecie obejrzeć “Kevina samego w domu” na kasetach po tajsku…

Kupicie tam zrobioną z odpadów figurę Predatora (realnych rozmiarów) i bohaterów serii Transformers (trochę pomniejszonych), kasety Backstreet boys, ubrania różnego rodzaju, zabawki dla dzieci, dla zwierząt i… targ zwierząt. Rozwija się tam podobno także nielegalny handel zagrożonymi gatunkami (głównie ptakami), ale tego nie widziałam na własne oczy.

Chatuchak Weekend Market
Żeby nie było, że żartuję z tym Predatorem…

Flower Market

Pak Khlong Talad, bo o nim mowa to najstarszy market kwiatowy w Bangkoku, znajdujący się nad rzeką Chao Phraya. Raczej nie sądzę, byście kupili tam coś dla siebie (chyba, że owoce), ale sam fakt zobaczenia tylu egzotycznych gatunków kwiatów, jest całkiem fajną opcją. Miejsce to znajduje się rzut kamieniem od Pałacu Królewskiego, nad rzeką, więc można zrobić „hop – on, hop – off” w drodze do lub z (można na niego trafić bezpośrednio, wysiadając z tramwaju rzecznego) pałacu.

To jak, kto wpada na zakupy do Bangkoku?

PS. A jeśli markety to nie wasz żywioł, to polecam, co warto zobaczyć w Bangkoku! A w kwestiach jedzenia zapraszam do przewodnika po tajskiej kuchni.

Flower Market Bangkok
Tłoczno na kwiatowym markecie
*Za wszelkie formy krytyki władzy królewskiej można pożegnać się z wolnością, dlatego należy króla bezkrytycznie uwielbiać 😊
 

Więcej
Postów