Skip to content
  • Afryka
    • RPA
  • Ameryki
    • Dominikana
    • Kostaryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Sri Lanka
    • Tajlandia
    • Turcja
      • Stambuł
  • Europa
    • Cypr
    • Czechy
    • Dania
    • Grecja
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
      • Majorka
    • Irlandia
    • Islandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Szwajcaria
    • Szwecja
  • Oceania
    • Nowa Zelandia
  • Dobre podróże
  • Porady i na poważnie
    • porady podróżnicze
    • książki
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
    • testy i technikalia
    • pieniądze na podróże
  • Gdzie zjeść
  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
Na Atlantydę!
  • Afryka
    • RPA
  • Ameryki
    • Dominikana
    • Kostaryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Sri Lanka
    • Tajlandia
    • Turcja
      • Stambuł
  • Europa
    • Cypr
    • Czechy
    • Dania
    • Grecja
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
        • Lanzarote
        • Fuerteventura
      • Majorka
    • Irlandia
    • Islandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Szwajcaria
    • Szwecja
  • Oceania
    • Nowa Zelandia
  • Dobre podróże
  • Porady i na poważnie
    • porady podróżnicze
    • książki
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
    • testy i technikalia
    • pieniądze na podróże
  • Gdzie zjeść
  • Współpraca
Amphawa Floating Market Bangkok
Azja . Tajlandia

Co zobaczyć w Bangkoku

On 2 grudnia 2018 by Hania

Bangkok ma taką ciekawą cechę, jak do niego przyjedziesz, że wszystkiego jest trochę za dużo. Za dużo ludzi, za dużo knajp, za dużo betonu, za dużo spalin, za dużo aromatów, za dużo wszystkiego i niczego zarazem.

Bangkok nie ma jednego centrum, ma dziesiątki, jak nie setki centrów. W każdym jego fragmencie można się zgubić. Można go nie polubić, a można popaść w niewyjaśnioną miłość do tego miejsca. W moim osobistym rankingu jest gdzieś pomiędzy „kocham i nienawidzę” jednocześnie. 

Najbardziej zanieczyszczone miasto na świecie

Przywarła do niego łatka jednego z najbardziej zasmrodzonych miast świata. Nie ma w tym nic dziwnego: wszechobecne samochody spalinowe, motocykle, skutery, tuk tuki, a nawet tramwaj rzeczny — wydalają tony CO2 w skali roku. Jeśli przylatujecie do Bangkoku z nadmorskich miejscowości, to od razu poczujecie różnicę. Po całym dniu chodzenia po mieście będziecie zmywać z siebie brud, który odkleja się od zanieczyszczonych cząsteczek i przedostaje wraz z potem do organizmu. Bo musicie wiedzieć, że Bangkok to też miasto o najwyższym światowym wskaźniku stałej, wysokiej temperatury w skali roku. Słowem, bywa nieznośnie.

Dlatego warto:

  • ubrać się lekko, w lniane ciuchy,
  • koniecznie pokryć ciało kremem przeciwsłonecznym (miasto niesamowicie przyciąga słońce),
  • mieć ze sobą wachlarz albo miniwentylatorek (to żałosne, ale żałowałam, że go nie mam),
  • zainwestować w parasol (mniej na deszcz, bardziej w poszukiwaniu cienia).

Tak wyekwipowani możecie spokojnie podbijać zakamarki Bangkoku. Nie da się go zwiedzić w 1, 3, czy 10 dni. Posiada on tak wiele zakątków, że nie ogarniecie kuwety. Nasz znajomy, który mieszka tam 4 lata i wciąż odkrywa nowe miejsca. Zresztą, miasto dynamicznie się zmienia.

Można je jako turysta zwiedzać na wiele sposobów:

  • tuk tukami (gdzie zostaniecie orżnięci na jakieś grube 20 złotych, ale warto chociaż raz skorzystać z tej formy transportu),
  • taksówkami (opłaca się tylko do i z lotniska),
  • GrabCarem (i jego milionem wersji, w tym opcją motorynki, polecam),
  • autobusami (można, ale po co?),
  • busikami (jw.),
  • rowerami (nie polecam),
  • pieszo (nie polecam),
  • tramwajem rzecznym (polecam, jeden kurs kosztuje około 1,5 zł/15 bahtów),
  • taksówkami rzecznymi (jak mus!),
  • tratwami wycieczkowymi (nie polecam),
  • metrem (jak to metro),
  • kolejką naziemną (SkyLine, analogicznie jak metro),
  • wypożyczonym samochodem (totalna bzdura).

I pewnie wieloma innymi opcjami, które nawet nie przyszły mi do głowy.

Co zobaczyć w Bangkoku? 

Mając na to ograniczoną liczbę godzin, dni lub tygodni? Oto krótka lista moich osobistych TOP 10.

Przepłyń się rzeką Menam

Oczywiście nie wpław (rzeka jest tak brudna, że pewnie z miejsca można zamienić się w Jokera z uniwersum DC). Tutaj właśnie wynajmuje się różne rzeczne usługi, w tym tramwaje rzeczne. Taki tramwaj dla niektórych może być dość traumatyczną chwilą, a dla innych całkiem przyjemną.

Proces złapania „tramwaju” jest dość prosty. Przychodzisz na przystanek oznaczony właściwym kolorem (polecam linię pomarańczową, która zatrzymuje się przy większości atrakcji turystycznych w BKK), płacisz 15 bahtów, czyli odpowiednik 1,5 zł i wsiadasz na pokład. Jednak, przy załadunku i wyładunku osób jest ogromny rozgardiasz. Ludzie się pchają, jest głośno, operatorzy promu krzyczą na siebie, trwa szamotanina silnika z prądem obrzydliwie brudnej rzeki. Następuje głośny świst motorniczego i tramwaj rusza. Ludzie najczęściej jadą w komfortowej pozycji „na sardynkę”, jednak widoki rekompensują wszelakie niewygody.

Nowoczesne wieżowce przeplatające się z tradycyjną zabudową i świątynne dachy zobaczycie tylko z tej perspektywy. Osoby odpowiedzialne za barkę niespecjalnie przejmują się jej przeładowaniem, czy tym ile spalin wpuszczają do rzeki. Dla nich to zarobek, a dla podróżników i miejscowych — tani sposób na znalezienie się szybko gdzieś indziej. Mieszkańcy Bangkoku uważają tramwaj rzeczny za najbardziej efektywny środek transportu miejskiego. 

Wejście: ok 1,5 zł

Rzeka Menam
Taksówka rzeczna
Widok na świątynie
Pamiętajcie, że mnisi mają specjalne przywileje i należy ustępować im miejsca!

Świątynia Świtu – Wat Arun

To jeden z pierwszych przystanków na trasie pomarańczowej linii tramwaju rzecznego. Nie jestem fanką świątyń, ale z przyjemnością zwiedzałam tajską Świątynię Świtu. Nazywany „symbolem Bangkoku” kompleks klasztorno-świątynny, składa się z pięciu prangów (czyli wież). Główny prang, mierzący 104 metry, otoczony jest czterema mniejszymi wieżami o ok. 85 metrach wysokości.

Całość symetrycznej konstrukcji zdobią potłuczone porcelanowe spodki lub talerze, które przed wiekami stanowiły balast statków kursujących pomiędzy Królestwem Tajlandii (Ayutthayi) a Cesarstwem Chińskim. Najlepiej zwiedzać to miejsce o świcie lub tuż przed zmierzchem. My jednak nie mieliśmy takiej okazji. 

Wejście: ok. 5 zł

Świątynia Leżącego Buddy – Wat Pho

Jak wspomniałam wcześniej, świątynia to nie moja bajka, ale nie zobaczyć mierzącego 46 metrów długości i 15 metrów wysokości Buddy to byłoby czyste świętokradztwo. Przed wejściem do sali, w której znajduje się posąg należy zdjąć buty — co w przypadku tradycji buddyjskiej jest naturalne i nikogo nie dziwi. Wewnątrz panuje koszmarny gwar, a ludzie przeciskają się do zdjęć. Zdecydowanie nie jest to mój ulubiony sposób zwiedzania, ale jeśli to wam nie przeszkadza, to warto wejść, choćby po to, by odkryć, że Budda nie miał tyłka 😉

Innym powodem jest sam kompleks świątynny, który sam w sobie robi ogromne wrażenie i mi podobał się znacznie bardziej od Wat Arun.

Wejście: ok. 10-15 zł

Leżący Budda
Świątynia Świtu

Khao San Road

Backpackerskie centrum Bangkoku i jednocześnie główna imprezownia. Znajdziecie tutaj wszystko to, co znacie ze skojarzenia z piosenką „One night in Bangkok”. Od narkotyków, prostytutek, kasyna, walki bokserskie, przez ladyboys i imprezę elektroniczną zwieńczoną pingpong show. Natomiast wszystko to znajduje się pod przypudrowaną wersją stolicy tajskiego backpackingu. Oprócz tego znajdziecie w tym miejscu także pyszne i tanie jedzenie, salony masażu (te z happy endem też, niestety, Tajlandia ukrywa swój kolejny syf, jakim jest seksturystyka) i dużo fajnej, normalnej rozrywki. Poznacie tutaj mnóstwo fajnych ludzi, z którymi możecie wyruszyć w dalszą drogę, albo posłuchać o tym, gdzie już byli i co widzieli. Khao San Road to skarbnica wszystkiego, co najlepsze i najgorsze zarazem.

Wejście: darmowe

Chinatown z prawdziwego zdarzenia

W Bangkoku znajdziecie też największe Chinatown na świecie. Jest olbrzymie, chaotyczne i dość przerażające. Co jednak robi ogromne wrażenie to to, jak sklepy wraz ze znikającym słońcem zamieniają się w street foodowe perełki, a miasto rozświetlają setki tysiące neonów. Chińczycy w tej części świata stali się też mistrzami optymalizacji przestrzeni…

My mieliśmy przyjemność zjeść w jednym z miejsc, które pojawiły się wraz z zachodem słońca. Kucharze dokładnie przy nas rozstawili cały sprzęt: butle z gazem i woki i zaczęli pichcić. To był najlepszy sos pieprzowy w moim życiu. 

Wejście: darmowe

Odwiedź kwiatowy market

Niby nic specjalnego, ale zauważycie niezwykłą feerię barw i zapachów. Jednocześnie będziecie mogli kupić naprawdę świeże owoce, które również sprzedawane są na kwiatowym markecie na każdym kroku. Jeżeli chcielibyście złożyć ofiarę, w którejś ze świątyń to zakupienie gotowego wieńca kwietnego na tym markecie jest doskonałym pomysłem!

Wejście: darmowe

Pałac królewski i ogrody książęce

Bycie w Bangkoku i niezajrzenie do pałacu królewskiego to niemalże skandal. Nam nie udało się wejść niestety na teren samego pałacu, ponieważ odbywała się tam jakaś impreza rodziny królewskiej. A kiedy już otwarto bramy, to logistycznie przerosło nas stanie w ogromnej kolejce, w 35-stopniowym upale.

W zamian za to udaliśmy się do pobliskiego parku, w którym obecny król, jeszcze, gdy był „tylko” księciem, spędzał dużo czasu. Jest tam bardzo ładnie i po raz pierwszy poczułam się dobrze z powietrzem w Bangkoku. Zresztą, władze metropolii inwestują teraz coraz bardziej w parki miejskie, by oczyszczać miasto także dzięki naturalnym metodom, czyli roślinności.

Wejście: ok 30 zł

Railway i Floating market

Jeśli macie dużo czasu w Bangkoku to udajcie się na podmiejski market pływający – Damnoen Saduak. Jest on bardzo turystyczny i może wam nie przypaść do gustu, ale oddaje w pewnym stopniu klimat oryginalnych pływających marketów. Jeśli jednak macie mniej czasu, ale chcecie zobaczyć kilka atrakcji, to poświęćcie nawet cały dzień, by wyjechać poza miasto i zaliczyć dwa markety za jednym razem: railway i floating. Pierwszy to taki, który znamy głównie z opowieści o Wietnamie, gdzie ludzie rozkładają swoje towary na torach i chowają je z nadjeżdżającym pociągiem.

Identyczny znajdziecie nieopodal Bangkoku, a tuż za nim Amphawa Floating Market — oryginalny, nieturystyczny market pływający, gdzie zjecie tradycyjne potrawy tego regionu i mnóstwo innych dziwnych rzeczy (zupa ze świńskich wnętrzności, albo jakieś dziwne pancerniki). Więcej o tym miejscu i tym jak się tam dostać będzie w osobnym poście, bo to skomplikowana wyprawa (czytaj o najbardziej odjechanych marketach w Bangkoku). Nie mniej jednak — warto poświęcić mu cały dzień!

Wejście darmowe, trzeba zapłacić za transport.

Chatuchak market

Mam wrażenie, że zapraszam was na same markety. Jednak na poprzednich mogliście uczestniczyć w życiu i kulturze Tajów, a na Chatuchaku… możecie puścić wodze fantazji i kupić wspaniałe pamiątki oraz najdziwniejsze rzeczy. Od kaset z Backstreet Boys (WTF?) przez pachnące mydełka, ręcznie tkane chusty czy przyprawy, po rękodzieło w postaci wielkiej rzeźby Predatora z filmów. Okropne miejsce na upały, najgorsze, jeśli macie mało pieniędzy w portfelu, najstraszniejsze, jeśli nienawidzicie ścisku i ludzi. Najlepsze na kupowanie pamiątek i prezentów. Za bezcen można tam kupić niemal wszystko. Ważne, przed przyjazdem sprawdźcie, czy market jest czynny. Jeśli się nie mylę, to otwierają go tylko w niedziele.

Wejście: darmowe, gorzej z wyjściem.

Dom Jima Thompsona

To miejsce zdecydowanie inne od buddyjskich świątyń i marketów. Dom zbudowany przez tajemniczo zaginionego biznesmena i byłego żołnierza amerykańskiego w Bangkoku, to prawdziwa gratka dla tych, którzy szukają autentyczności i pewnych historycznych uzasadnień, dlaczego stolica Tajlandii i sam kraj zmienił się tak bardzo. Tutaj dowiecie się wiele o jedwabiu i jedwabnym szlaku oraz o architekturze dawnego Bangkoku. Jeśli skorzystacie z restauracji to macie okazję skosztować najciekawszych regionalnych dań, podanych w wymyślny sposób. Tutaj dowiecie się więcej o tradycyjnej kuchni tajskiej.

Wejście: 15 zł, restauracja: droga.

Gdzie spać w Bangkoku?

W Bangkoku znajdziecie noclegi bardzo tanie, ekstremalnie drogie i takie w sam raz. My skusiliśmy się tutaj na hostel iSanook, który polecili nam znajomi. Warto wiedzieć, że znajduje się on w wyremontowanym budynku, a wewnątrz wszystko jest świeże i nowe. Bez zarzutu działa też internet oraz siatka przewodników-wolontariuszy. Prysznice są super czyste, a obsługa tylko czasem nie zna angielskiego.

Poza tym do właściciela hostelu należy też sąsiadujący po drugiej stronie ekskluzywny hotel i apartamenty iSanook wraz z restauracją, do której zniżkę mają także goście hostelu. Jeśli jesteście w Azji już dość długo i macie dość pad thai’a na śniadanie to właśnie w iSanook Restaurant zjecie pyszne europejskie śniadania.

Aha, i jeszcze jedno na koniec. Nie śmiejcie się z tego, że czasem coś im się pomyli 😉

Literówki to standard 🙂
Tags: bangkok, tajlandia

3 komentarze

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Znajdź mnie na Facebooku

Instagram

na_atlantyde

(ona/jej)
🧞‍♀️Skarbnica wiedzy (bez)użytecznej.
🌎 Dobre podróże
📨 hania@naatlantyde.pl
🧡 Ulubione: 🇿🇦🇲🇾🏴󠁧󠁢󠁳󠁣󠁴󠁿🇸🇬🇬🇪
#travel #dobrepodróże #świat

Hania | Podróże na Atlantydę 🦄
Dzisiaj mamy Dzień Walki z Depresją. Kiedyś prz Dzisiaj mamy Dzień Walki z Depresją. Kiedyś przeczytałam, że z depresją można wygrać dzięki podróżom. Ktoś inny nazywał marazm po powrocie z wojaży depresją, umniejszając faktycznie chorym. Bzdury powtarzane przez ludzi wypaczają obraz tej choroby. 
. 
Nie dajcie sobie wmówić podobnego kitu nigdy. Depresja jest śmiertelną chorobą, która dotyka 1,5 mln osób w samej tylko Polsce (dla porównania w Warszawie mieszka 1,7 mln) . Tak jak nowotworu, cukrzycy czy grypy nie wyleczymy podróżami, tak samo depresji nie wyleczymy pakując walizki i jadąc w siną dal. Jeśli czujesz się źle, brakuje Ci motywacji do życia, siły żeby wstać z łóżka, energii zeby iść do pracy, to znaczy, że warto spotkać się ze specjalistą, a nie biurem podróży.
.
Ta sprawa od lat mnie bulwersuje, to z jaką lekkością mówi się o chorobach psychicznych, nadając im nierozważny ton. Sugerując, że depresję mogą powodować czynniki zależne od nas samych. Tak nie jest. W moim otoczeniu jest kilkoro osób, które walczą z tą chorobą. W 2020 roku jedną z nich straciliśmy. Proszę Was, bardzo, dbajcie o siebie, a choroby psychiczne traktujcie tak samo jak wszelkie inne powinniście - poważnie. 

Ja w końcu dziś zapisuję się na długo odkładane badania, a Ty co zrobisz dla swojego zdrowia (nie tylko psychicznego)? 

#dzienwalkizdepresja #depressionhelp #zdrowiepsychiczne #depresjazabija #depressionawareness #psychologia #slavicgirl #yourenotalone #fightdepression #borderline #depresja #polskadziewczyna #poland #polska #depressionhelp #smutnecytaty #smutne #smutek  #depressive #notperfect #dolnyslask #depresjatochoroba #therapistsofinstagram #onlinetherapy #traumahealing #anxietyawareness #traumarecovery #mentalwellbeing #mentalhealthsupport #suicideawarness
Ateny... były dla mnie zdecydowanie największym Ateny... były dla mnie zdecydowanie największym zaskoczeniem 2020 roku. Wyjazd do Grecji był zupełnie szalony. Pozwólcie, że opowiem.
. 
Siedzimy sobie z J. i debatujemy, gdzie by tu wyjechać we wrześniu. On pracoholik, ja prawie odgryzająca mu głowę modliszka, która czeka na wakajki dziewiąty miesiąc (niemal jak ciąża). Warunki wyjazdu postawiłam jasne: ma być ciepło, ma być niedużo chodzenia (mam poważną kontuzję), ma być bezpiecznie. Decyzja będzie podjęta na last minute, bo szaleje pandemia i cholera wie, kiedy zmienią się znów reguły gry.
.
Tydzień przed wyjazdem wciąż nie jest pewne, gdzie i po co jedziemy, ale bookujemy lot do Aten i wylot z Korfu. Rozmawiamy z uroczym armatorem jachtu, że nie musimy płacić nic z góry, wystarczy, że się pojawimy - i jakoś to będzie. Nie wiemy jak dostaniemy się do wiochy, z której mamy wziąć jacht. I wtedy przypominam sobie, że o Atenach super pisze Asia @podakropolem. 
.
Odzywam się do niej, choć znamy się tylko 'z Internetów': Hej Asia, wybieram się do Aten, muszę dostać się Y, a na stronie X nikt mi nie odpowiada. Co robić?
Asia odpisuje: Hej, zadzwonię tam jutro i dam Ci znać.
. 

Następnego dnia wraca do mnie ze wszystkimi informacjami. I na dodatek umawiamy się na spacer po Atenach. Robi nam najlepszy możliwy nocny tour po mieście. Żałujemy, że spędzamy tam tylko te kilka godzin. Jesteśmy oczarowani Atenami, Asią i tym jak opowiadała.
.
A dla Was, co było największym zaskoczeniem w ubiegłym roku?

#ateny #athens #grecja #greece #acropolis #view #greecephotography #womanbeauty #map_of_europe #partenon #discovergreece #greece_lovers #athensgreece #griechenland #visit_greece #visitathens #kalimera #mytravelpics #greecetravel #travelgreece #peloponnese #summeringreece #greece_travel #discovergreece #athensgreece #naatlantyde #voyageuse #viajera #inspiracja #podrozemaleiduze
Pomóżmy chłopakowi z Kenii. Francis Sheva i j Pomóżmy chłopakowi z Kenii. 

Francis Sheva i jego rodzina są aktualnie pozbawieni środków do życia. Rok temu z uwagi na pandemię Sheva stracił pracę na roli. 

Sheva urodził się w Meru w Kenii. Stracił mamę w wieku zaledwie 4 lat. Ma 4 braci, miał 2 siostry. Jedna z nich w młodym wieku zachorowała na depresję i zmarła, osierocając małego synka, który obecnie jest na utrzymaniu rodziny Shevy.

Po śmierci matki Sheva i jego rodzeństwo trafili na ulice, żyli w bezdomności przez rok, po czym zamieszkali w domu dziecka. Sheva ukończył szkołę podstawową, a dzięki zbiórce pieniędzy w Polsce, również szkołę średnią. Pomimo wykształcenia, obecna sytuacja w Kenii praktycznie nie daje mu żadnych szans na zdobycie pracy.

Na jego utrzymaniu jest kilka osób, w tym jego dziadkowie, jego rodzeństwo i siostrzeńcy.

Od ponad roku rodzina Shevy jest pogrążona w kryzysie, brakuje im jedzenia, leków, ubrań. Nie stać ich też na opłacenie szkoły dla dzieci.

Sheva chce móc pracować, utrzymać rodzinę własnymi siłami i założyć mały sklep spożywczy, z możliwością dowozu do klientów motocyklem. To jest ich jedyna szansa na uzyskanie źródła utrzymania. Sheva przedstawił @katarzynkafalafelka szczegółowy biznesplan, w którym opisane są wszystkie planowane wydatki. Są to głównie towar do sklepu i motocykl, którym Sheva będzie mógł dostarczać żywność swoim klientom.

Zbiórkę znajdziecie w moim i Kasi bio.

#kenia #kenya #africa #dianibeach #afryka #lion #mombasa #vacation #trip #masaimara #summer #indianocean #magicalkenya #africahelp #visitkenya #travelkenya #protecttheplanet #przygoda #siepomaga #pomaganie #fundacja #dzialaj #charity #polishtravelblogs #podróżemałeiduże #naatlantyde #polacywpodróży #zwiedzanie#polskieblogipodroznicze #travelgram
Dzisiaj opowiem Wam dla czego znalazłam się w RP Dzisiaj opowiem Wam dla czego znalazłam się w RPA.
.
Mianowicie, zapewne kojarzycie z moich wpisów dość poważny ton, który towarzyszy opowieściom o RPA. Bo opowiadam o nierównościach, rasizmie, systemowym wykluczeniu kobiet, chorobach itd. Ale czy wiecie, że pierwszym impulsem do odwiedzenia tego miejsca była chęć zobaczenia Pingwinów Afrykańskich?
.
Ten wyjątkowy gatunek występuje tylko tutaj, u wybrzeży RPA i Namibii, i walczy o przetrwanie. W 1982 roku były tutaj (w Boulders) zaledwie dwie pary lęgowe. Dzisiaj jest niemal 3000 sztuk! Co ciekawe zwierzęta osiedliły się tu zupełnie samodzielnie, tuż przy normalnych domach ludzi. Dopiero z czasem teren w tym miejscu został objęt ochroną.  Zabezpieczono wówczas przestrzeń dla tych niezwykłych ptaków i zbudowano specjalne ścieżki dla odwiedzających, by nie naruszać prywatności zwierząt. 
. 
Wzrost liczby osobników jest zasługą zakazu połowu sardynek u wybrzeży False Bay i wyjątkowej opieki funkcjonariuszy ochrony parku którzy dbają o to, by mewy nie wyjadały pingwinkowych jajeczek.
.
Jestem wielką fanką pingwinów i właśnie stąd wzięła się moja pierwotna chęć odwiedzenia RPA. Najbardziej niezwykłego kraju na ziemi. A jakie były Wasze najbardziej prozaiczne lub dziwaczne ciągoty podróżnicze?

#penguin #penguins #cute #animals #penguinsofinstagram #southafrica #antarctica #capetown #bouldersbeach #penguinlove #penguinlife #penguinmemes #aquaticlife #seacreatures #seaanimals #penguinsofinstagram #pingwin #zwierzaki #bouldersbeach #simonstown #africa #capeofgoodhope #bouldersbeachpenguins #africanpenguin #capetownSouthAfrica #podróże #podróżemałeiduże #podróżemałeiduże #polskieblogipodroznicze #turystyka
Wbrew pozorom, to białe za mną to nie piasek z M Wbrew pozorom, to białe za mną to nie piasek z Malediwów, a śnieg 🤯. Pierwsze morsowanko w życiu zaliczone! Czy się bałam? No pewnie! Na sama myśl zdjęcia ciepłej kurtki, szaliczka, spodni robiło mi się słabo. Czy się poddałam? Nieeeeee ma cwaniaka na Poznaniaka 😅
.
Wejście odczuwałam jakby tysiące drobnych igiełek wbijały mi się w całe ciało. Weszłam do wody szybko, bo nie lubię przedłużać agonii nigdy😂, @kisielle była ze mnie dumna. Ale to akurat u mnie normalne, do wody zawsze wchodzę szybko. Nie ma co. Ta była jednak wielokrotnie zimniejsza od standardowej, w której pływam 😂. Bałam się, że stracę czucie, pierwszy "odpadł" mały paluszek u stopy 😅. Wyjście było ciekawym doświadczeniem, bo było bardzo ciepło (odczucie) 🙈! 
. 
Morsowałam! Piękna sprawa. Będę kontynuować ten proceder bo było absolutnie genialnie! A Wy jak tam, dalej wolicie znane i ciepłe kąty, czy już próbowaliście lub chcecie spróbować?

#morsowałam #morsowanie #mors #zima #zimno #morsowałem #winterswimming #morsy #winter #iceswimming #cold #coldwater #poland #coldwaterswimming #healthylifestyle #lake #coldbath #isbading #polishgirl #winterfun #goodvibrations #winterswimmer #workingout #winterbathing #zimnawodazdrowiadoda #healthy #icecold #morsowanie2020 #morsypolska #poznangirl
Opublikowali wyrok Trybunału. Nie opowiadałam Opublikowali wyrok Trybunału. 

Nie opowiadałam Wam jeszcze  o Ryanie. Ryana poznałam drugiego dnia zwiedzania Sztokholmu. Udałam się z nim na spacer po mieście, podczas którego miał okazję pokazać mi najciekawsze miejscówki. 
. 
Ryan jest Australijczykiem, który zakochał się w Szwecji. 
. 
Zapytał mnie skąd jestem. Zwiesiłam głowę. Od pewnego czasu przyznaję się do tego ze wstydem. Odpowiedziałam: "jestem z Polski, kraju, w którym chce nam się odebrać prawo do stanowienia o własnym ciele".
.
Ryan spojrzał na mnie ze współczuciem i powiedział "słyszałem o tym, przejebane".
.
Wstyd mi za to, że jestem z Polski. Jeszcze nie było nigdy tak źle. 

#aborcjajestok #nigdyniebędzieszszłasama #niebędzieszszłasama #nieskladamyparasolek #prawaczłowieka #prawakobiet #aborcjabezgranic#proabo #abortionright #sweden #szwecja #stockholm #gamlastan #gilead #poland #humanrights #aborcjaprawemczlowieka #strajkkobiet #aborcja #prawodoaborcji #polishgirl #polskamieszkamwpolsce #polska #tojestdramat #niekochamciepolsko #aborcjaprawemkobiet #jebacpis #pomocy #polandisterrible #polandisnotbeautiful
Po drugiej stronie tej wielkiej wody jest Szwecja. Po drugiej stronie tej wielkiej wody jest Szwecja. To zabawne, ale jak byłam dzieckiem, to myślałam, że da się przepłynąć Bałtyk na materacu! Że tuż za linią tych tankowców w oddali widać już drugi brzeg 😂. Z innych dziwnych rzeczy, wierzyłam, że będę mieć kiedyś komputer, który będzie rozwiązywał za mnie zadania domowe z matematyki. Komputer miał być zasilany marchewkami 😅🥕🥕🥕. Gdzie są moje miliony z tego patentu? 😅
.
Pielęgnuję w sobie swoje wewnętrzne dziecko i uważam, że każdy powinien. W salonie kosmetycznym ostatnio obsługa była zdziwiona, że mam 34 lata, przecież ani nie wyglądam ani się nie zachowuję 😅. Dają mi max 28. To i tak więcej niż ja sama sobie daję (byłoby 3,5😂). Rzeczy, które wydarzyły się literalnie połowę mojego życia temu wciąż są dla mnie żywe, jakby to było wczoraj. Im bardziej o tym myślę, tym bardziej dociera do mnie, że wiek to tylko "state of mind". Tylko zadania domowe się zmieniły, a do materaca ktoś przyczepił żagiel⛵.
.
A Wy jak tam, czujecie się na swój wiek?

#baltic #balticsea  #bałtyk #balticnature #seaphotography #ostseeliebe #polskajestpiekna #baltictrend #balticstates #trojmiasto #polandisbeautiful  #pocztowkazpolski #artystycznapodroz #visitpoland #tricity #sealover #pomerania #wgdyni #morzebaltyckie #balticnature #polandwanders #zwiedzanie #podrozniczka #voyageuse #travelgirlsgo #travellingourplanet #viajera #podrozemaleiduze #polishtraveller #travelgirls
Przed wejściem na Górę Stołową w Kapsztadzie, Przed wejściem na Górę Stołową w Kapsztadzie, więcej ludzi ostrzegało mnie przed napadem rabunkowym, niż możliwością wypadku na jej trasie.

Już u podnóży trasy Platteklip Gorge kierowca mówi, żeby schować sprzęt, a znaki, by poruszać się w minimum 3 os. grupach. 

Na górę wchodzi się tylko w dniu, w którym widać szczyt. Inaczej widoczność jest zbyt mała. I rzekomo "nie ma frajdy". 
. 
Platteklip Gorge to najstarsza, najprostsza i bezpośrednia trasa na szczyt GS w Kapsztadzie, a jednocześnie najbardziej popularna. Wiedzie wąwozem na kultowej, przedniej ścianie góry, z imponującymi skałami po bokach. Nie jest jednak najbardziej widokowa w porównaniu z innymi szlakami. 
.
Sama wędrówka jest dość żmudna i wiedzie po kamiennych, nieregularnych stopniach. Trasa ta jest dla każdego, jednak nie należy jej lekceważyć. Nachylenie jest strome, a stopnie męczą stawy i wydają się nie kończyć. To też jedyna trasa dla laików, kiedy kolejka na szczyt nie działa.
. 
PS. Na trasie było więcej turystów niż rabusiów, a szłam z GoPro i aparatem na wierzchu. Po drodze spotkałam wielu biegaczy, dwie osoby z Polski i mnóstwo wyprzedzających mnie emerytów. 
.
Ciekawostki o Górze:
⛰️ Pierwsze wejście na górę odbyło się w 1503 r.,
⛰️ Chmury na szczycie nazywane są "obrusem"
⛰️ Góra była kiedyś doliną pomiędzy wyższymi górami!
⛰️ Rośnie na niej mnóstwo endemicznych roślin
⛰️ Na szczycie mieszkają góralki, które są dalekimi krewnymi słonia
⛰️ Pierwsza nazwa góry w języku Khoisan oznaczała górę wyłaniającą się z morza
⛰️ Góra Stołowa jest jednym z Nowych 7 Cudów Natury i posiada swoją konstelację w gwiazdach - Mensę!
. 
A Wy widzieliście któryś z 7 Cudów Natury? 
. 

#kapsztad #rpa #capetown #southafrica #tablemountain #górastołowa #wspinaczka #nakuru #southafricanwomen #secretcapetown #capetowntravel #southafricatravel #localislekker #visitcapetown #capetownSouthAfrica #hikemzantsi #africatravel #naatlantyde #republikapoludniowejafryki #mountainlover #mountainaddict #polacyzagranica #afryka #southafricatravel #krajobraz #digitalnomadgirls #mountainphotography #mountainsCape #travelgirlsgo #podrozemaleiduze
Nie ukrywam, że w listopadzie 2️⃣0️⃣2️⃣0️⃣ roku miałam być gdzie indziej – odkrywać piękno Afryki lub Ameryki Południowej. Pech jednak chciał, że stało się, to co się stało, a ja zostałam w 🇵🇱. Wybór jesiennego anturażu padł na Dolny Śląsk, a konkretnie Sudety: Karkonosze i Izery. Udało mi się trafić na wspaniałą pogodę, a co ważniejsze na trasę, którą bez problemu pokonują ludzie słabej kondycji, rodzice z dziećmi w wózku, oraz 🧓 XD.
.
Karkonosze? A proszę! Nie jestem specjalnie górską osobą, więc całe to wędrowanie było dla mnie dość nową rzeczą. Natomiast uzbrojona w przejrzyste i czytelne instrukcje od @agrafkageografka.pl ruszyłam na podbój tych całkiem romantycznych polskich gór.
.
Trasa: Szklarska Poręba – Wodospad Kamieńczyka – Hala Szrenicka – Szrenica – Łabski Szczyt – Śnieżne Kotły – Schronisko pod Łabskim Szczytem – Szklarska Poręba. Do zrobienia w 5-6 godzin.
.
Okazało się, że lubię chodzić po górach! Takie zaskoczenie przyniósł 2️⃣0️⃣2️⃣0️⃣❗
.
Na zdjęciu oznaczyłam ciekawe profile ludzi chodzących po górach. 
.
Jakie były Wasze najbardziej epickie szczyty? Dla mnie była to Góra Stołowa w Kapsztadzie. Jest znacznie niższa od Szrenicy, ale podejście tam było dużo trudniejsze (niemal  pionowe podejście po takich dużych "schodach" z kamieni). Pochwalcie się Waszymi osiągnięciami! Nawet jeśli była to tylko okoliczna górka!
.
 #góry #mountains #poland #polska #mountain #trekking #krajobraz #wgorachjestwszystkocokocham #karkonosze #wycieczka #kochamgóry #karkonoszemountains #szklarskaporeba #sudety #karkonoskiparknarodowy #dolnyslask #szrenica #adventure  #mountainphotography #mountainsview #karkonoszewsercunosze #naszlaku #polskajestpiekna #śnieżnekotły #mountainphotography #mountainsview #karkonoszewsercunosze #naszlaku #polskajestpiekna #naatlantyde via @preview.app
Follow on Instagram

Zajrzyj też na

  • Co zobaczyć w Poznaniu, według Poznanianki
  • Gdzie pojechać w marcu?
  • Góra Stołowa w Kapsztadzie (Table Mountain) – wspinaczka, praktyczne informacje
  • Mroczne strony Airbnb – pomyśl dwa razy zanim wynajmiesz!
  • Gdzie zjeść najlepsze szwedzkie klopsiki w Sztokholmie?

Copyright Na Atlantydę! 2021 | Theme by ThemeinProgress | Proudly powered by WordPress