Wielu osobom wydaje się, że Rumunię można zwiedzać tylko samochodem. I choć faktycznie autem jest znacznie wygodniej, to chciałam zadać kłam temu stwierdzeniu i udowodnić największym niedowiarkom, że da się zwiedzić Rumunię pociągiem!
Rumunia pociągiem nie brzmi, jak najwygodniejszy sposób podróżowania po tym kraju. Sieć kolejowa jest dość rozwinięta (co nie znaczy, że dobrze pod kątem turystycznym), mimo to niektóre pociągi wleką się dramatycznie. Standard wagonów nie jest na najwyższym poziomie, a obsługa nie mówi (przynajmniej przy mnie) po angielsku. Nie mniej jednak: pociągi są punktualne, dojeżdżają na czas, wiozą nas przez nieznane zakamarki, są względnie czyste i zadbane, a Rumuni, zwłaszcza z małych miejscowości są bardzo ciekawscy i chętni do rozmowy z podróżującymi. Do tego, przy przemieszczaniu się tą metodą, odchodzi stres związany z nieznajomością tras czy temperamentem kierowców.
Rumunia — pociągi, ceny, rozkład jazdy
Do kupowania biletów można wykorzystać stronę internetową, na której trzeba się zarejestrować: CFRCALATORI lub aplikację mobilną: CFR App: Mersul Trenurilor. Po założeniu konta użytkownika można spokojnie kupować bilety i filtrować połączenia. Ceny biletów nie są specjalnie szokujące, można powiedzieć, że raczej droższe niż w Polsce. Rumunia pociągiem wychodzi nieco drożej niż Polska. Zakładając, że złotówka i leje są walutami o tej samej sile, można zauważyć następujące cenowe.
Ceny biletów
Około 49 RON (44 PLN) kosztuje bilet z Bukaresztu do Braszowa i jest to odległość ok. 166 km pociągiem. Gdzie bilet z Poznania do Wrocławia kosztuje ok. 38 PLN przy 174 km, ale macie też możliwość poruszać się pociągami osobowymi, które są o połowę tańsze od tych wymienionych wyżej, wówczas za przejazd z Bukaresztu do Braszowa zapłacicie ok. 24 RON (czyli ok. 21 PLN).
Odcinek Bukareszt — Braszów (166 km) pokonamy w około 2,5-3 godziny, czyli podobnie Poznań — Wrocław (174 km). Nie mniej jednak to wyjątek. Poruszanie się pociągami w głębi kraju stanowi nieco większe wyzwanie czasowe, ale pozwala nacieszyć oczy niecodziennymi widokami. Rumunia pociągiem może być przygodą pełną wyzwań!
Rozkład jazdy w Rumunii
Rozkład jazdy w Rumunii można sprawdzać oczywiście na wspomnianej wcześniej stronie, ale również poprzez Google Maps — mi sprawdzało się w 100%, wszystkie pociągi, łącznie z Regio — odjechały zgodnie z zapisem w mapach.
Dworce i pociągi w Rumunii
Niektóre dworce w Rumunii są odnowione, jednak w 2017 sporo z nich wciąż pozostawiało wiele do życzenia. Zwłaszcza… dworzec Bucuresti Nord, czyli główny w Bukareszcie. Najgorsze wrażenie zrobił na nas jednak dworzec w Sighisoarze, gdzie zostaliśmy “zaatakowani” przez dziecięcy romski gang. Dzieci chciały wyłudzić od nas pieniądze. Ostrzegano nas przed nimi i słusznie, bo były bardzo natarczywe i nachalne.
Romów spotkacie także w pociągach, ale ci raczej są albo neutralni i obojętni, albo nawet sympatyczni i pomocni.
Na dworcach w większych od Sighisoary miejscowościach znajdziecie wszystko to, co zwykle znajduje się w takich obiektach: bankomaty, kawiarnie, a nawet restauracje, punkt informacyjny i inne rzeczy, których spodziewacie się także w Polsce.
Czy Rumunia pociągiem się opłaca?
Oprócz oczywistych komunałów, że macie szansę uczestniczyć w życiu mieszkańców tego kraju, zobaczyć nieoczywistą stronę Rumunii, to dochodzi do tego fakt nieco przydługich podróży (np. podróż z Sighisoary do Sibiu, która może trwać od 2 do 8 godzin), niezbyt wysokiego standardu taboru kolejowego i czasami nie do końca miłych doświadczeń na dworcu. Samochód daje na pewno większą wolność, zatrzymania się tam, gdzie coś przykuje nasz wzrok, ale pociąg zapewnia możliwość poznania lokalsów. Trzeba wybierać! Ale ten wybór pozostawiam już w waszych rękach. Od siebie mogę dodać tylko tyle, że zjeździłam Rumunię pociągiem, samochodem i autostopem, a każda z tych wersji daje inne możliwości i według mnie żadna nie jest złym wyborem.
Proponowane trasy:
Bukareszt – Braszów
Braszów jest moim ulubionym spośród Rumuńskich miast. Znajdziecie w nim wiele atrakcji, takich jak elementy średniowiecznej zabudowy: Czarny Kościół, białą i czarną wieżę, najwęższą uliczkę w Rumunii i jedną z najwęższych na świecie, muzea, pomniki i fantastycznie zachowane stare miasto, przez które przelewali się Sasi, Węgrzy, Turkowie i wielu innych. Miasto nazywane jest także rumuńskim Hollywood, ale nie ze względu na przemysł filmowy, a górę, z której patrzy na wszystkich napis “Brasov” (na którą można zresztą wjechać kolejką i podziwiać piękną panoramę miasta).
Z Braszowa można także dostać się podmiejskim autobusem do Branu, gdzie znajduje się “legendarny” Zamek w Branie. Posłużył on jako inspiracja do stworzenia zamku hrabiego Drakuli przez Brama Stokera. Wszyscy odwiedzają to miejsce, ale jak dla mnie jest nieco przereklamowane. Przede wszystkim — tłumy i fakt, że nie można zobaczyć najciekawszych atrakcji (takich jak winda, która prowadzi z góry budynku, poprzez wnętrze skały aż do ogrodów w dolinie), które powstały po zmodernizowaniu zamku przez Królową Marię, odbierają mu nieco animuszu. Mimo wszystko sam zamek to przepiękny budynek.
Braszów – Sighisoara
Sighisoara to prawdziwa perełka na mapie Rumunii. Po pierwsze fortyfikacje tego miasta zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Stare miasto jest naprawdę bardzo klimatyczne, znajdziecie w nim gotyckie kościoły, XVI-wieczne mury obronne, liczne cerkwie, w tym katedrę prawosławną i Dom Draculi. To właśnie w tym mieście Vlad Tepes (Wład Diabeł/Palownik) bił swoje monety oraz po raz pierwszy zapisał w dokumentacji nazwę miasta z rumuńskiego — Sighisoara.
Sighisoara-Sybin-Bukareszt
Kiedyś istniała opcja przejazdu tej trasy bez przesiadki, być może jak będziecie uda się wam ją znaleźć. W każdym razie polecam wypad do Sybina, aczkolwiek najkrótszy przejazd odbywa się przez bardzo specyficzną miejscowość — Copsa Mica, która to znajduje się na liście najbardziej skażonych miast w Europie. Za czasów Nicolae Ceausescu odkryto tutaj złoża gazu, otwarto huty cynku, ołowiu i kadmu. Potem uruchomiono fabrykę sadzy i gumy. Wtedy, było to “złoto”, tylko że czarne. Czarny osad zostawał na wszystkim: domach, ludziach, zwierzętach, uprawach. W końcu zakazano tu uprawy i hodowli, a nawet picia wody (gruntowej i z kranu), ba — nie wolno się z niej nawet kąpać! Skażenie terenu (nie stosowano żadnych metod filtracyjnych, ochronnych) spowodowało choroby płuc, nowotwory, niepłodność, impotencję.
Ludzie w Copsa Mica żyją średnio 9 lat krócej niż w pozostałych częściach kraju. Po upadku komunizmu — fabryki zostały zamknięte, a tysiące ludzi straciło pracę. Jeżeli kręcą Was takie postapokaliptyczne klimaty, to wciąż nad miastem górują ruiny dawnych molochów. Pamiętajcie, tylko by nie jeść ani nie pić tam nic! Nie mniej jednak sam Sybin to kolejne miasto z masą zachowanych starych budynków: kościołów, cerkwi, ale i baszt obronnych. Stąd zaczyna się najciekawszy odcinek trasy Transfogaraskiej, który można przejść piechotą albo przejechać samochodem.
Można wynająć samochód i pojechać nim do Bukaresztu (gdzie można go oddać, całość przejazdu powinna zająć 5-6 godzin). Wspomniana droga jest zdecydowanie warta grzechu. W jej najwyższym punkcie znajdziecie jedno z niewielu jezior w całej Rumunii, a sama ekspresówka wiedzie przez malownicze krajobrazy gór Fogaraskich.
Możecie pojechać do Sybina z Sighisoary, jak na powyższym slajdzie, albo bezpośrednio z pominięciem Sybina udać się z Sighisoary do Klużu. Widzicie, że Rumunia pociągiem może się udać? Jedźcie dalej!
Sighisoara-Sybin-Kluż Napoka
Kluż-Napoka to wg wielu Rumunów stolica rumuńskiej kultury. Liczbą zabytków przerasta chyba nawet Bukareszt, a lista muzeów wprawia w zdumienie. Możecie np. zaplanować sobie tygodniowy pobyt w Rumunii z przylotem do Bukaresztu i wylotem z Klużu. A klimat miasta? Iście studencki! Dużo sztuki ulicznej, grajków i wszelkiego rodzaju atrakcji związanych ze sztuką. Można też oczywiście pokonać całość trasy w dokładnie odwrotnym kierunku — z Klużu pojechać do Bukaresztu, ale osobiście uważam Braszów i Kluż za wisienki na torcie rumuńskich miast.
Rumunię pociągiem można zwiedzić całkiem komfortowo
Ale oczywiście mówimy tu o dostaniu się do najważniejszych miast, to co jest najciekawsze w Rumunii oprócz miast, to często jakieś miejsca nie do końca odkryte przez człowieka albo trudno dostępne. Nie dojedziecie pociągiem do wesołego cmentarza w Maramuresz, ale spokojnie dotrzecie nad Morze Czarne do Konstancy. Pociągi kosztują nieco mniej, niż wynajem samochodu, ale nie dają takiej wolności. Plus pamiętajmy, że w Rumunii linia ciągła na jezdni nie oznacza, że nie można skręcać. Wręcz przeciwnie, dlatego wybór pociągu, przynajmniej na część wyprawy zapewnia względne bezpieczeństwo i spokój.
Jeśli zaciekawiłam cię choć trochę Rumunią, to zerknij także, co zobaczyć w Bukareszcie oraz co zjeść w Bukareszcie!