Krabi w Porze deszczowej

Wczasowicze z Polski korzystają z urlopu w różnych porach roku, czasami w środku zimy, a czasami w czasie europejskiego lata. W tym okresie często trafiają się również świetne promocje lotów do, między innymi, Krabi w Tajlandii. Niestety, jeśli nie wybiera się terminu świadomie, można natknąć się na porę deszczową – która wcale nie musi przeszkadzać we wspaniałym spędzaniu czasu.

Ja wybrałam się do Krabi w lipcu, z pełną świadomością tego, jakie konsekwencje mogą się z tym wiązać. Dla mnie pora deszczowa jest idealna z uwagi na brak licznych uczulających mnie pyłków w powietrzu oraz z uwagi na to, że mam bardzo wrażliwą skórę, więc bardziej pochmurne krajobrazy sprzyjają mojemu zdrowiu.

Pora deszczowa trwa w Tajlandii mniej więcej od czerwca do października. Spotkałam się też z opinią, że istnieją dwie pory monsunowe, ale więcej źródeł (i doświadczenie) podaje, że mówimy tutaj o czasie wspomnianym wcześniej. Najcieplej jest w tym kraju na przełomie marca i czerwca. W porze deszczowej jest mniej turystów, a warunki wciąż fantastyczne.
Pora deszczowa w Tajlandii na atlantyde
Pora deszczowa w Tajlandii

Supertafjfun Maria – ostrzeżenie

Wybrałam się do prowincji Krabi, pierwsze dwa noclegi miałam w mieścince bardzo turystycznej – Ao Nang, skąd mogłam popłynąć na dowolną wyspę i tam zostać. Pech chciał, że tuż po przyjeździe do zatoki Phang Nga (przylegającej do Krabi), zbliżała się Maria, a konkretnie supertajfun Maria. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że pokrzyżuje mi ona plany związane z zamieszkaniem na jednej z wysp.

Następnego dnia po przybyciu, pogoda była bajeczna. Popłynęłam na słynną Railay Beach i Phra Nang, taksówką wodną za koło 100 BHT za osobę (10 PLN). Było upalnie, cudownie i wspaniale.

Railay Beach – jaskinia pełna penisów, ukryta laguna i wspinaczka

Taksówkarz zawiózł mnie łódką na Phra Nang, jedną z najbardziej malowniczych plaż w okolicy Ao Nang. Jest ona oddzielona od lądu mogotami, czyli wapiennymi formacjami skalnymi, które wyglądają jak samotne góry. Daje to bardzo spektakularny i charakterystyczny krajobraz, który na pewno kojarzycie z wielu filmów. Miejsce to oddalone jest od Krabi jakieś 15/20 minut łodzią.

Plaża w Ao Nang, Krabi

Co oprócz pływania w lazurowej wodzie cię tam czeka?

Jaskinia pełna rzeźb penisów

Jaskinia nazywana Princess Cave, to niewielka grota znajdująca się tuż przy plaży Phra Nang. Jest ona wypełniona wyrzeźbionymi fallusami, które bogobojni Tajowie ofiarowywali tragicznie zmarłej w tej zatoce księżniczce. O jakiej księżniczce mowa? Najprawdopodobniej zmyślonej. Acz być może, jak każda legenda i ta historia ma sobie źdźbło prawdy? Rzeźby penisów składane są w ofierze na równi z kwiatami, czy owocami. Podanie głosi, że wspomniana kobieta zmarła jako dziewica na morzu. Ofiarowywanie jej fallusów ma zapewniać rybakom i żeglarzom spokojne morze i dobre połowy. I tego się trzymajmy!

Pamiętajcie jednak, odwiedzając jaskinię, że jest to miejsce kultu. A zatem, wysoce niestosownym jest wchodzić tam w stroju kąpielowym czy w butach. Należy to miejsce traktować na równi ze świątyniami buddyjskimi i hinduistycznymi (to miejsce jest na styku obu religii).

Punkt widokowy Phra Nang

Punkt widokowy w okolicy plaży Phra Nang zdecydowanie warto odwiedzić, acz jest to wyzwanie dla śmiałych i lubiących wspinaczkę. Ja należę tylko do śmiałych, ale dałam radę. Pierwsza część podejścia to prawie pionowe podejście po glinianym podłożu, druga połowa przebiega wśród korzeni i skał i ta zdecydowanie jest pionowa, ale pojawiają się na niej dość pomocne półki skalne. Wspinaczka daje w kość amatorom, takim jak ja. Do pomocy Tajlandczycy umieścili trochę lin, które ułatwiają wspinaczkę. Wejście jest niewskazane (a nawet zabronione) po opadach deszczu.

Doga na punkt widokowy wiodła przez takie podejście (to ta łatwiejsza część)


Po wdrapaniu się na górę, czeka was jeszcze chwila spaceru przez gęstwinę, by finalnie dotrzeć do punktu widokowego, z którego rozpościera się widok na dwie malownicze plaże. W trakcie wspinaczki i na szczycie towarzyszyć wam będą lokalne małpki, które uwielbiają wyrywać i kraść podróżnikom jedzenie (ale nie tylko – uwaga na aparaty, czapki i wszystko inne, co można łatwo zabrać).

Krabi w porze deszczowej
Punkt widokowy z Phra Nang
Krabi w porze deszczowej
Małpki

Laguna księżniczki

Skryta pomiędzy skałami i drzewami laguna, nie zawsze jest dostępna. Bywa, że służby porządkowe wystawiają tam znak zakazujący przemieszczania się w tę część terenu. I mi niestety przydarzyła się tak sytuacja, więc na kilkaset metrów przed laguną musiałam zawrócić. Nie mam nikomu za złe, bo podobno oczko wodne było wówczas wysuszone do cna (co to za pora deszczowa, ja się pytam?).

phranang viewpoint
Punkt widokowy Railey Beach

Supertajfun Maria – atakuje

Następnego dnia o poranku, kiedy zbierałam się na rejs na jedną z wysp, na której chciałam się zatrzymać okazało się, że zakazano wypływać wszystkim łodziom, bo ma uderzyć supertajfun Maria. Przedłużyłam zatem pobyt u świetnego zresztą gospodarza (gościliśmy w bungalowach, o znakomitym standardzie, a naszym hostem był przemiły muzułmanin, który dbał o nas jak o własne dzieci – tutaj możecie zgarnąć zniżkę). Więcej o tym ile kosztował nas ten pobyt przeczytacie w tekście na temat wydatków na podróże w 2018 roku.

Moje osiedle bungalow znajdowało się w centrum Ao Nang, ale nie przy żadnej z głównych ulic, było ukryte w gęstwinie drzew i wyglądało tyleż niepozornie, co magicznie. Nie słyszeliśmy stąd hałasów miasteczka, świętujących zwycięskie mecze Brytyjczyków, ani niczego innego. Można powiedzieć – miejsce perfekcyjne, jak na tak niekorzystne warunki.

Poszłam zorientować się, czy cokolwiek tego dnia wypłynie. Dowiedziałam się, że najszybciej następnego dnia, ale nie tam, gdzie chciałam. Dostępny był tylko rejs na 4 wyspy. Uznałam, że raz się żyje i kupiłam Boat Hopping.

4 wyspy w sztormie, jak było?

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie, żeby zjeść śniadanie i wyszykować się na rejs. Spakowałam nieprzemakalne opakowania na sprzęt do fotografii, stroje kąpielowe i całą masę rzeczy potrzebnych na taki wypad (przeczytaj jak spakować się na wyjazd do Azji południowo-wschodniej). Jednak kierowca, który miał mnie zabrać na miejsce zbiórki nie przyjeżdżał. Doszłam do wniosku, że prawdopodobnie z uwagi na pogodę odwołano rejs, muszę tylko udać się po zwrot pieniędzy.

Jako żeglarka mogę wam powiedzieć, że nie zdecydowałabym się wypływać jako sternik w tę pogodę. Był silny wiatr, palmy uginały się niemal do połowy swojej wysokości. Fale miały 1-2 metry wysokości (gdy wracaliśmy, było już gorzej). Nic nie zapowiadało tego, że popłyniemy. Niespodziewanie jednak morze się uspokoiło, a nasz kierowca zjawił się, cały na biało (dosłownie). Na miejscu zbiórki zostałam pouczona, co i jak. Nikt nie mówił nic o zagrożeniu. Zapytałam jak ma się sytuacja z pogodą i zostałam powiadomiona, że skorzystamy z tego, że w tej chwili jest “bezwietrzne okno”. Nigdy jednak nie żeglowałam w Krabi, więc nie wiedziałam co to może oznaczać.

Sztormowe morze w Ao Nang
Sztormowe morze w Ao Nang

Nie wsiedliśmy jeszcze dobrze na Long Taila, gdy zaczął lać deszcz. Spodziewałam się najgorszego, jednak pierwsze dwie wyspy minęły nam zaskakująco przyjemnie. Tylko zestresowane Chinki na pokładzie krzyczały, piszczały i modliły się do nieznanego mi bóstwa. Takie fale, to nie było coś, czego nie da się okiełznać, jeśli jest się wprawionym skipperem. W tym momencie miały może pół metra wysokości.

Longtail Boat

1 wyspa – Phra Nang

To miejsce zwiedziłam dość dobrze poprzedniego dnia, więc nie czułam potrzeby, by ponownie je mocno eksplorować. Pogoda była znacznie brzydsza i woda straciła swój szmaragdowy kolor na rzecz szarego. Jednak, co można zaliczyć na plus – plaża była kompletnie pusta, a na miejscu wciąż sprzedawano pyszne soki z mango.

Railay Beach

2 wyspa – Tup Island

Właściwie to powinny być nazwy dwóch innych wysp, które połączone są ze sobą mierzeją. Ich komercyjna nazwa to Tup Island. Jest to fantastyczne miejsce do plażowania i spacerowania, gdy pogoda jest ładna. Nam niestety ta niezbyt się udała i okazało się, że “piaskowy most” zniknął wśród fal, a my w strugach deszczu. Nie mniej i tak było warto, chociażby dla samego płynięcia!

Tup Island in the storm
Mokra plaża po całej nocy sztormu

3 wyspa – Chicken Island

Na kolejną wyspę dotarliśmy z lekkim opóźnieniem, ponieważ po drodze musieliśmy chować się przed groźnymi chmurami. Skipper z pewnością lawirował między wyspami, by ukryć nas w bezpiecznych zatoczkach. Gdy dotarliśmy na wyspę z głową kurczaka rozpoczął się nasz snorkeling. Jest to atrakcja, która działa niezależnie od pogody! Rafa i pływające w niej rybki (w tym Nemo!) sprawiły wszystkim dużo radości.

4 wyspa – Poda Island

Na tej wyspie otrzymaliśmy lunch (pyszne curry – zresztą, zobaczcie co jeść w Tajlandii) i mieliśmy chwilę na relaks, ale właśnie wtedy dogoniła nas ZŁA CHMURA. Wszystko przemokło, wszystko oprócz mojego worka na sprzęt. Wiatr był potężny, fale uderzały z ogromną mocą, a plaża? Zniknęła w kilka sekund. Zabrakło może nieco atrakcji, ale mimo wszystko powrót wśród ogromnych fal powodował ogromną adrenalinę i to było niesamowite przeżycie. Ja czułam się jak ryba w wodzie, ale chyba nie każdy lubi takie atrakcje.

Plaża w Ao Nang, korzystając z ostatnich chwil słońca

Supertajfun Maria – konsekwencje

Następnego dnia otworzyłam gazety i przeczytałam, że poziom wód podniósł się do tego stopnia, że uwięził w jaskiniach Tham Luang w prowincji Chiang Mai kilkunastu chłopców i ich trenera. Chwilę później dotarła do mnie wiadomość, że po drugiej stronie zatoki, w której byliśmy (bliżej Phuket), wywrócił się statek z 50 turystami. Odnaleziono 25 ciał, resztę uznano za zaginionych.

princess cave
Jaskinia księżniczki

Wtedy pomyślałam, że miałam bardzo dużo szczęścia. Zrzezygnowałam z planowanych podróży na wyspy Phi Phi i Hong. I bardzo słusznie, bo morze wyglądało tak, jakby chciało nas wszystkich pozabijać. Zresztą byłam już na tych wyspach wcześniej, więc uznałam, że na pewno będzie jeszcze okazja.

Co robić w Ao Nang w porze deszczowej?

Oczywiście, nie byłam tam dosłownie uwięziona, ale nie mogłam też nigdzie pojechać, bo deszcz uniemożliwiał bezpieczne poruszanie się na skuterach. Moje pole manewru ograniczało się do publicznego transportu i okolic Ao Nang.

Odwiedź sanktuarium słoni

Po czym poznasz, że miejsce jest sanktuarium dla słoni, a nie kolejnym miejscem, w którym zwierzęta cierpią? Przede wszystkim zwierzęta są wolne i nie wiedzą co to łańcuchy. Nie zmusza się ich do tańczenia, malowania, ani robienia innych rzeczy, których DZIKIE słonie nie robią. W sanktuarium pomaga się słoniom wrócić do naturalnego środowiska po ciężkich chorobach albo po odniesionych kontuzjach. Można słonie myć, karmić – i to jest tyle. Często w sanktuariach mieszkają słonie uwolnione z cyrków i innych miejsc, gdzie znosiły wiele cierpień i gdzie łamano ich ducha.

Sanktuarium Słoni
Sanktuarium Słoni (zdjęcie z Unsplash)

Pamiętajcie, słoń to nie zabawka! Nie jest przystosowany do tego, by wozić turystów, ani by skakać na trampolinie. Słoń, to dzikie, czujące istnienie. W Krabi i na Phuket znajdziecie takie i takie sanktuaria, dokładnie zapoznajcie się z informacjami.

Skorzystaj z tajskiego masażu

Dobra, przyznaję – to jest coś, od czego byłam niemal uzależniona! W chwili, kiedy pogoda była pod psem, liczba salonów masażu w Ao Nang robiła dzień. Korzystaliśmy z różnych wariantów i mieliśmy wrażenie, że tajki potrafiły wyginać nasze ciała w sposoby, o których nam się nigdy nie śniło. Relaks i przyjemność!

Krabi w porze deszczowej
Masaż w Krabi

Pójdź na pokaz Muay Thai

Jeżeli naprawdę szukasz rozrywki to poszukaj, czy akurat nie organizują pokazów walk. Być może to będzie wspaniała okazja do spędzenia wieczoru i poznania odrobiny lokalnej tradycji? Warto jednak zwrócić uwagę, czy przypadkiem nie jest to pokaz z udziałem dzieci. Wówczas polecam skorzystać z innych atrakcji.

Pojedź na nocny targ w Krabi

Organizowany w każdy niedzielny wieczór w oddalonym o 30 minut drogi Krabi, nocny targ skradł wiele serc. Można tam pysznie zjeść i kupić trochę pamiątek. Najtaniej dojedziecie tam grabem albo taksówką.

Supertajfun Maria – pożegnanie

Po tym jak Maria odpuściła temu zakątkowi świata udałam się dalej, w planowaną podróż w stronę bardziej dzikich i mniej turystycznych wysp, na których mogłam zapomnieć o dużym wyborze restauracji i atrakcji. Za to jest po prostu… po prostu spokojnie i pięknie.

 

Więcej
Postów