Estonia nie jest (wciąż) szczególnie pociągającą destynacją turystyczną, choć powoli to się zmienia. Tallin zaś, jako stolica od dawna był na mojej liście do opisania. W dzisiejszym odcinku opowiem trochę o tej niezwykłej miejscowości, dodam nieco szczegółów historycznych, ale przede wszystkim powiem, co zobaczyć w Tallinie. I dlaczego warto.
PS. To prawdopodobnie jeden z najbardziej szczegółowych przewodników po stolicy Estonii w internecie w języku polskim.
Tallin, co może początkowo wydawać się dziwne, to nazwa oznaczająca “duńskie miasto”. Zdziwienie opada troszkę, kiedy zrozumiemy, że wcześniejszą osadę należącą do Estów, podbili Duńczycy podczas jednej z krucjat. Równolegle miasto nosiło nazwę Reval, co oznacza zaś “miejsce, w którym upadł jeleń” i znów wiąże się z uroczą legendą. Rzekomo bowiem duński król Waldemar II udał się na polowanie, gdzie dostrzegł jelenia, tak pięknego i potężnego, że musiał go upolować. Gonił za nim przez wiele godzin, aż w końcu jeleń stanął przy krawędzi przepaści. Król miał zastrzelić biedne stworzenie, ale to wolało zrzucić się ze skały, zamiast przyjąć śmierć z rąk duńskiego władcy. Ta historia oczywiście jest metaforą dumnego narodu estońskiego, który nigdy nie dał się tak naprawdę podbić.
Moim zdaniem nie da się zobaczyć tego miasta w 2 dni, jak sugerują niektóre blogi, czy przewodniki. Oczywiście, wszystko zależy, od tego czego szukamy i co nas interesuje. Dla mnie intrygujące było tak samo odkrywanie Starego Miasta, dzielnicy portowej, jak i blokowiska widziane od czasu do czasu z punktów widokowych. Jednak nie na wszystko starczyło czasu i nie wszystko było otwarte, bo podczas mojej wizyty trwała Wielkanoc.
TallinCard – przyda się do zwiedzania Tallina
Do zwiedzania miasta bardzo opłaca się kupić TallinnCard.To karta dla turystów, która umożliwia pokrycie kosztów wejścia do różnych ciekawych atrakcji na mapie miasta, darmowe przejazdy komunikacją miejską i rowerami oraz daje zniżki w określonych restauracjach. TallinCard można kupić na 24 godziny (35 Euro), 48 godzin (52 Euro), 72 godziny (62 Euro). Istnieje także wersja “Plus”, która dodaje możliwość załapania się na busy Hop-on-Hop-off, jednak w czasie pandemii, ta opcja jest wyłączona.
Strona umożliwia dodawanie interesujących atrakcji do listy, które przemnoży nam kalkulator. Dzięki temu, jeśli zdecydujesz się na zakup, będziesz wiedzieć, czy faktycznie na tym zaoszczędzisz.
Tutaj wrzucam zdjęcie wszystkich atrakcji, które udało mi się zobaczyć w Tallinie z kartą na 72 godziny. Niektóre były zamknięte z uwagi na święta, więc nie doliczyłam ich do sumy końcowej.
Natomiast do tego trzeba dodać jeszcze koszty biletów miejskich. Koszt jednorazowego przejazdu to 1,50 Euro. Można też spojrzeć na kwotę biletu całodniowego: 4 Euro za 1 dzień lub 7,50 Euro za 3 dni. Ten dodatkowy koszt także znika, jeśli mamy TallinnCard.
Poniżej kalkulacja, co by było, gdybym mogła skorzystać ze wszystkich atrakcji, które chciałam odwiedzić (cała lista się nie wyświetla), ale były zamknięte w święta.
A zatem, co zobaczyć w Tallinie?
Tallin ma piękne stare miasto i to na zwiedzaniu jego większość turystów spędza czas. Znajdziesz tu muzea, galerie, punkty widokowe, zabytki średniowiecznej architektury i mnóstwo intrygujących knajpek z lokalną kuchnią. Jednak poza starym miastem warto udać się do dzielnicy Kalamaja, która kiedyś była po prostu rybacką wioską. Jest w tym przewodniku także kilka miejsc na obrzeżach miasta, do których warto się zapuścić. To co, zaczynamy?
Aha! Koniecznie w Tallinie patrz na kolorowe drzwi zdobiące każdy dom. Nie tylko w starym mieście!
Stare miasto – od czego zacząć?
Wszystko zależy, gdzie masz nocleg. Mój znajdował się tuż przy dworcu kolejowym, więc stare miasto widziałam z okna pokoju. Do zabytkowego centrum wchodziłam na dwa sposoby: albo po dużej liczbie stromych schodów, albo łagodniejszym podejściem ulicą Nunne.
To jednak ważne, stare miasto nie jest dostosowane w żaden sposób do osób z niepełnosprawnością ruchową. Jeśli więc masz problemy z poruszaniem się, to zdecydowanie odradzam poruszanie się po starym mieście Tallina. Istotnym faktem jest także to, że niektóre domy są tam wciąż zamieszkane. Zwrócisz także uwagę na to, że po brukowanych uliczkach jeżdżą auta. Mają one obowiązek ustępować pieszym w starym mieście.
Tutaj zaczniemy naszą małą wycieczkę. Aha, to nie jest wyprawa na jeden dzień (chociaż może taką być). Możesz sobie dawkować części miasta na kilka dni. Podzieliłam je w miarę rozsądnie.
Wieża Nunna
Inaczej Wieża Zakonnicy, to fragment muru miejskiego w Tallinie. W stolicy Estonii zachowało się aż 1,9 km oryginalnych murów miejskich i 20 wież obronnych. W czasach swojej świetności miał aż 2,4 km i 46 baszt.
Co to w praktyce oznacza? Że miasto jest jedną z najlepiej zachowanych średniowiecznych fortyfikacji w Europie. To właśnie system murów i baszt otaczających stare miasto w dużej mierze nadaje mu bajkowy urok. Widok z Wieży Zakonnicy nie powali cię na kolana, ale warto tam wejść, by poznać lepiej historię miasta.
Stąd możesz udać się w stronę kilku platform widokowych, z których rozpościera się świetny widok na miejskie mury i baszty. O punktach widokowych Tallina powstanie także osobny wpis na tym blogu. Warto jednak stąd udać się na punkty:
- Patkuli,
- Kohtuotsa,
- i Piiskopi.
Pomiędzy nimi znajdziesz ukryty skarb.
Katedra Najświętszej Maryi Panny w Tallinie
Wiem, że zwiedzanie kościołów nie jest dla każdego, więc jeśli kompletnie cię to nie interesuje, po prostu przejdź do kolejnego punktu. W tym miejscu jednak zaznaczę, że Estonia chwali się mocno tym, że jest krajem ateistycznym. Są tutaj także dwa kluczowe wyznania: protestantyzm i prawosławie. Ten kościół jest katedrą protestancką.
Katedra jest o tyle ciekawa, że została zbudowana przed 1233 r. i od tego czasu wielokrotnie ją przerabiano. Charakteryzuje się mieszanką stylów architektonicznych. Barokowa wieża została dobudowana pod koniec lat 70. XVIII wieku. I to na nią warto wejść – chyba, że będzie w remoncie (do jesieni 2022 r.).
Historycznie był to kościół elity estońskiej szlachty niemieckiej, co staje się jasne po przekroczeniu drzwi. Wnętrze wypełniają kunsztowne herby z XVII-XX w. oraz kamienie grobowe z XIII-XVIII w. Wśród pochowanych tu wybitnych osobistości leży pochodzący ze Szkocji admirał Samuel Greig z Fife, o którym krążą pogłoski, że był kochankiem Katarzyny Wielkiej.
No, ale idziemy dalej, dokąd nas zaprowadzą nogi?
Plac przed zamkiem Toompea
Tutaj znajdziesz się tuż przy dawnym zamku, a dzisiaj – estońskim parlamencie. Z tego co wiem, raczej nie ma opcji zwiedzania go teraz, ale po jego lewej stronie (stojąc naprzeciwko) znajduje się niewielki ogród, a z niego rozpościera się panorama miasta. Natomiast po drugiej stronie placu zamkowego zobaczysz kolejną tallińską perełkę.
Sobór św. Aleksandra Newskiego
Ta przepiękna cerkiew została wzniesiona w latach 1893-1900 i miała być symbolem rosyjskiej dominacji w Estonii. To tutaj miała się zakorzenić wiara prawosławna i wdrożyć rusyfikacja Estończyków. Mam jednak nadzieję, że pamiętasz legendę o jeleniu z początku tego wpisu? Nic takiego się bowiem nie stało. Estończycy, jak ten jeleń, prędzej skoczyliby ze skały.
Po odzyskaniu przez Estonię niepodległości władze rozważały rozbiórkę soboru. Jednak po protestach prawosławnych mieszkańców kraju (głównie rosyjskich przesiedleńców) i sprzeciwie kleru protestanckiego umożliwiono dalsze funkcjonowanie cerkwi. Jednakże pod jednym warunkiem: z pięknych kopuł całkowicie zniknął rosyjski element architektury – złoto. Stylem bowiem sobór nawiązuje do architektury bizantyjsko-rosyjskiej – właśnie poprzez pięć pękatych i dawniej pozłacanych kopuł.
Budynek zrobił na mnie ogromne wrażenie i zdecydowanie zachęcam do odwiedzenia tego miejsca. Jest to coś, co warto zobaczyć w Tallinie. Nieopodal znajdują się zaś kolejne interesujące punkty.
Ogród duńskiego króla przy Baszcie Niewiasty
To kolejny punkt widokowy w Tallinie, z którego rozpościera się widok na przeciwną stronę miasta niż do tej pory można było zobaczyć. Na dziedzińcu znajduje się także stara armata i oczywiście wieża, którą można zwiedzić i przy której znajduje się restauracja z naprawdę fajnym widokiem.
Stąd tylko kilkaset metrów dzieli cię od legendarnej wieży, postrachu wszystkich najeźdźców.
Kiek in de Kök
Dzisiaj pełni funkcję muzeum fortyfikacji. W budynku pełno jest podziemnych przejść i wież obronnych. Składa się on z 3 połączonych ze sobą części:
- Wieży artyleryjskiej Kiek in de Kök
- Podziemnych korytarzy i Muzeum Rzeźbionych Kamieni,
- Baszta Niewiasty, Stajenna i Bramna.
Ta pierwsza to najpotężniejsza wieża artyleryjska, jaka powstała w krajach bałtyckich. Podziemne tunele zaś ciągną się przez całą szerokość wzgórza Toompea i można w nich czasami zabłądzić. Wieża Niewiasty to głównie punkt widokowy i wspomniana już wcześniej restauracja ze świetnym widokiem.
Dla zmęczonych opisami zamieszczam mapkę, która podsumowuje tę część wycieczki.
Zachodnia część starego miasta w Tallinie.
Stąd zabieram cię dalej, tym razem zrobimy szlak z zachodu na wschód starego miasta.
Plac ratuszowy i ratusz
Ratusz w Tallinie jest najstarszym ratuszem w Europie Północnej i jedynym zachowanym ratuszem w stylu gotyckim. Fantazyjne gotyckie łuki i cenne dzieła sztuki odzwierciedlają bogactwo dawnego miasta hanzeatyckiego. Ten symbol średniowiecznej potęgi ma także 64-metrową wieżę, na którą można wejść. Jednak zwiedzanie jest dostępne tylko w lecie.
Na szczycie wieży znajduje się Stary Tomasz. To wiatrowskaz, z którym wiąże się kolejna legenda miejska o pewnym starym wojowniku. Według niej pierwowzorem wiatrowskazu był chłopiec, który był świetnym kusznikiem. Co roku niemieccy szlachcice z Tallina organizowali na rynku konkurs kuszniczy, który polegał na strąceniu pomalowanej drewnianej papugi ze szczytu słupa. Niemcy męczyli się przez kilka dni, jednak nie mogli strącić drewnianego ptaka. Tomasz znudzony ich brakiem skuteczności stanął i zestrzelił figurkę. Jednak nie mógł wygrać nagrody przewidzianej w konkursie, bo był tylko synem rybaka. Chcąc go jednak wynagrodzić zaoferowano mu dożywotnią posadę strażnika miejskiego.
Jak głosi dalsza część legendy, przez całe życie rozdawał dzieciom na Rynku cukierki. Kiedy zmarł, dzieci ciągle pytały: “Gdzie jest stary Tomasz?”, co prowadziło do niewygodnych kwestii na temat natury śmierci. Kiedy nad rynkiem stanął wiatrowskaz, rodzice mówili dzieciom, że Stary Tomasz obserwuje ich zachowanie i zostawia im cukierki pod poduszką za dobre sprawowanie.
Tomasz, uwieczniony w miedzi, nadal czuwa nad Tallinem i jego mieszkańcami. Jednak w marcu 1944 r. został trafiony podczas bombardowania. Spaloną iglicę zrekonstruowano, a w 1952 r. wzniesiono nową kopię Starego Tomasza. Oryginalny Stary Tomasz cieszy się w końcu swoją emeryturą w piwnicy ratusza.
Dalej możesz przejść jeszcze do najstarszej, wciąż działającej apteki w Europie.
Apteka Ratuszowa (Raeapteek)
To miejsce swego czasu było tak sławne, że nawet sam car Rosji zamawiał stąd swoje leki. Uważa się ją za najstarszą wciąż działającą firmę istniejącą w Tallinie i najstarszą instytucję opieki zdrowotnej w Estonii. To tutaj w dawnych czasach spotykali się włodarze, by wypić bordo i zjeść marcepan, a przy tym dobić targu. Dawniej bowiem bordo i marcepan uważano za lekarstwo na ból serca. I choć w aptece nadal spróbujesz tych specjałów, to kupisz także bardziej tradycyjne leki.
Stąd jeszcze tylko kilka metrów dzieli cię od najbardziej uroczej ulicy starego miasta w Tallinie.
Saiakang i Kościół Świętego Ducha w Tallinie
To naprawdę jest po prostu tylko wąska i urocza uliczka przeznaczona dla ruchu pieszego. Jest to miejsce, które warto zobaczyć w Tallinie, bo oddaje cały klimat tego miasta w jednym, małym obrazku. Znajdziesz tu uroczą kawiarnię i sklepik z wartościowym rękodziełem. Na końcu ulicy zaś znajduje się XIV-wieczny kościół Świętego Ducha. To właśnie w tym miejscu zaczęto głosić pierwsze kazania w języku estońskim.
Na jego białej fasadzie znajdziesz misterny, wykonany z malutkich płytek, mozaikowy zegar. Jest to najstarszy publiczny zegar w Tallinie. Góruje nad nim ośmiokątna wieża kościoła.
Stojąc plecami do kościoła zobaczysz bramę, a na ziemi płyty z historią Estonii. Możesz się po nich przejść i poczytać, ale docelowo chciałabym pokazać ci Bractwo Czarnogłowych.
Bractwo Czarnogłowych
Wystarczy jedno spojrzenie na drzwi tego budynku, by zrozumieć, dlaczego znajduje się ono na każdej pocztówce z Tallina. Za tymi misternie zdobionymi drzwiami znajdowała się historyczna gildia kupiecka, która skupiała młodych, samotnych i dobrze prosperujących kupców. Ich patronem, co widać na zdobieniu drzwi był święty Maurycy. Samo Bractwo, powstało około 1399 roku i działało tylko w Estonii i na Łotwie. Warto zauważyć, że w czasach średniowiecza do obowiązków bractwa należało m.in. coroczne ozdabianie choinki na Placu Ratuszowym w Tallinie. Z dokumentów wynika, że czynność ta rozpoczęła się co najmniej w 1441 r., co czyni Tallin pierwszym miastem w Europie, w którym pojawiła się tradycja publicznej choinki. I choć Niemcy mogliby poczuć się urażeni, wspomnę tylko, że do bractwa należeli głównie Niemcy.
A stąd już tylko kilka kroków dzieli cię od dumy średniowiecznych kupców, czyli najwyższego budynku na świecie.
Kościół św. Olafa
Oczywiście takie miano nosił on w latach 1549-1625. Olbrzymia, 159-metrowa iglica miała służyć jako punkt orientacyjny dla zbliżających się statków. Była także atrakcyjnym punktem wyładowań atmosferycznych, a pioruny aż 3 razy doszczętnie spaliły budowlę. Jednak dla kupców, którzy byli fundatorami tej wspaniałej budowli liczyło się to, jak są postrzegani. Mając najwyższą budowlę świata – byli postrzegani jako bardzo zamożni i dobrze prosperujący.
Dzisiaj wieża mierzy 124 metry i wejść można na nią od kwietnia do października. Naprzeciwko kościoła znajduje się budynek dawnego młyna konnego, a nieco dalej w prawo kolejna legendarna baszta miejska.
Gruba Małgorzata
Skąd nazwa? To faktycznie najgrubsza wieża w Tallinie. Znajduje się w niej i przylegających do niej murach muzeum morskiej historii Estonii.
Gruba Małgorzata (Paks Margareeta) i przylegająca do niej Wielka Brama Nadbrzeżna (Suur Rannavärav), dwie imponujące budowle obronne Tallina, stoją na straży północnego krańca ulicy Pikk. Zostały one zbudowane nie tylko w celu obrony miasta od strony morza, ale także po to, by zrobić wrażenie na wszystkich gościach przybywających przez port.
Obecnie w kompleksie można zapoznać się z historią handlu morskiego, nawigacją w średniowieczu, a także epoką żaglowców, statków parowych i motorowych. Łączna powierzchnia wystawiennicza wynosi 1000 m². Gwiazdą ekspozycji jest 700-letni wrak kogi znaleziony w pobliżu Kadriorg w 2015 roku. Na wystawie znajduje się około 70 modeli statków, z których 17 zostało stworzonych specjalnie na potrzeby wystawy, prawie 700 przedmiotów oraz 50 rozwiązań cyfrowych i fizycznych. W tym sala do śpiewania szant na karaoke. Bardzo polecam to muzeum. Moim zdaniem najlepsze w Tallinie (z tych, które widziałam).
Na dachu muzeum można podziwiać widok na talliński port i Stare Miasto, a w kawiarni na tarasie skosztować orzeźwiających napojów.
Z ciekawostek, na jednej ze ścian zewnętrznych Grubej Małgorzaty znajduje się podziękowanie dla załogi okrętu ORP Orzeł.
A teraz czeka nas część wyprawy z północy na południe. Nie będzie tu już dużo punktów, ale myślę, że warto i je poznać.
Z Grubej Małgorzaty zrobimy małą odskocznię od średniowiecza i zabiorę cię do więzienia. Jednak nie martw się, nikt cię tam nie zamknie. To stare więzienie KGB, a wcześniej miejsce, w którym spiskowali walczący o niepodległość swojego kraju Estończycy.
Cele więzienne KGB
Jeśli nie korzystasz z mapki, którą udostępniam, a chcesz zobaczyć w Tallinie to więzienie, to koniecznie wpisz w Google “prison KGB”, a nie “museum KGB”. To dwie osobne rzeczy i łatwo się zamotać. Muzeum znajduje się poza murami miejskimi i w nim nie byłam. Zaś cele więzienne znajdziesz w starym mieście.
W sercu miasta, przy ulicy Pagari 1, znajduje się dawna siedziba KGB w Tallinie. Budynek ten od dawna jest symbolem byłego sowieckiego ucisku w Estonii.
W piwnicach więziono i przesłuchiwano podejrzanych o wrogość wobec państwa, a następnie rozstrzeliwano ich lub wysyłano do obozów pracy na Syberii. Zamurowane okna piwniczne miały na celu wyciszenie odgłosów przesłuchań i tortur. Mimo że areszt był wykorzystywany tylko do 1950 r., działania podejmowane w jego murach do dziś żyją w pamięci.
Cele więzienne przy ulicy Pagari stoją jako milczący świadkowie, opowiadając historie potwornego łamania praw człowieka i zbrodni.
Po tym doświadczeniu warto zaczerpnąć świeżego powietrza i wyczyścić głowę, dlatego warto znów zobaczyć w Tallinie ładny widok.
Baszta Hellemann
Na tej XIV wieży znów zobaczysz panoramę miasta, ale z jeszcze innej perspektywy. Poza tym możesz przejść się tu 200 metrowym odcinkiem murów miejskich i podziwiać najstarsze zachowane kawałki fortyfikacji.
Stąd już tylko “żabi skok” dzieli cię od kolejnej atrakcji, którą warto zobaczyć w Tallinie.
Klasztor Dominikanów
Kiedy będziesz spacerować po ulicach Tallina, w ogóle nie dostrzeżesz tego budynku. Po przejściu przez głęboką bramę wchodzi się na dziedziniec, który sam w sobie jest wart zwiedzenia. Stąd można wejść dalej, do pomieszczeń w których mieszkali mnisi. Jest to podobno najstarszy budynek w Tallinie. Znajduje się tuż obok zaułka Katarzyny.
Zaułek Katarzyny
Dawniej to miejsce nazywano Zaułkiem Mnichów. Dzisiejsza nazwa wywodzi się od kościoła św. Katarzyny. Cała uliczka zachowała swój styl ze średniowiecza i ma totalnie niezwykły urok. Znajdziesz tu liczne warsztaty z rękodziełem i artystów przy pracy. Na końcu pasażu znajduje się także kilkanaście płyt nagrobnych, które przykrywały groby członków Bractwa Czarnogłowych. A stąd już tylko kilka kroków od następnej atrakcji.
Dziedziniec Mistrza
To niepozorne i ciche podwórko to kawałek Tallina sprzed wieków kiedy ludzie doceniali pracę rzemieślników. Podwórze zostało odnowione i przywrócone do życia, dzięki czemu można tu podziwiać średniowieczną architekturę i cieszyć się przytulną atmosferą. Znajdziesz tu także słynną czekoladziarnię Pierre, w której z kartą TallinnCard masz zniżkę 20%. Polecam Ci bardzo spróbować lokalnej gorącej czekolady z likierem Vana Tallinn. To tradycyjny estoński likier.
I mapka na koniec w celu podsumowania tej wycieczki po starym mieście.
Tym sposobem opuszczamy stare miasto i przenosimy się do innych dzielnic, by zobaczyć, co można zobaczyć w Tallinie poza ścisłym centrum.
Bardzo polecam także skorzystać z wycieczki z przewodnikiem organizowanej przez Tales of Reval. To spacer po średniowiecznych i kupieckich pamiątkach dawnego Tallina z charyzmatycznym i przebojowym przewodnikiem, który momentalnie przeniesie cię do epoki dam i rycerzy.
Kalamaja – dzielnica sztuki i kultury
Kalamaja, wraz z Telliskivi i Noblessner, to pełne życia dzielnice Tallina. Pierwsza z nich dawniej była po prostu uroczą wioską rybacką, a później dzielnicą robotniczą. Jej mieszkańcy nie mieli wielkich perspektyw aż do XVIII wieku, w którym nastąpiła industrializacja. W dzielnicy pojawiło się wiele manufaktur, a port rybacki zaczął przekształcać się w przemysłowy. Dzisiaj Kalamaja to dla Tallina to samo czym dla mojego rodzinnego Poznania Jeżyce. Gentryfikująca się dzielnica pełna ciekawych sklepów, kraftowych browarów, klimatycznych miejscówek z dobrym jedzeniem i tak dalej. To tu mieszkają młodzi, tu bije serce miasta. Kompleksy fabryczne zamienia się na muzea i instytucje kultury.
W Kalamaja znajduje się imponujące muzeum morskie, port oraz światowej klasy centrum fotograficzne Fotografiska Tallinn, wywodzące się ze Sztokholmu. Dla rodzin z pewnością warte odwiedzenia jest także Energy Discovery Centre. W dzielnicy nadmorskiej Noblessner znajduje się Centrum Sztuki Kai. Większość z tych muzeów mieści się w dawnych budynkach fabrycznych i portowych, w pełni wykorzystując ich imponujące XIX- i XX-wieczne industrialne wnętrza. Chodźmy do nich, bo to warto zobaczyć w Tallinie!
Muzeum Kalamaja
Zwiedzanie tej dzielnicy możesz zacząć od jej muzeum. To tu obecni i byli mieszkańcy przyczynili się do powstania wystawy stałej, przedstawiając pamiątki i wspomnienia z życia codziennego. W trakcie zwiedzania wystawy można poznać historie związane z miejscowymi budynkami i ludźmi. Muzeum pozwoli Ci zrozumieć, co jest tak wyjątkowego w Kalamaja – jednak dla bardziej dogłębnego poznania nie ma nic lepszego niż spacer po tutejszych ulicach. A jeśli masz wybrać jedną ulicę to chodź na Valgevase.
Ulica kolorowych domów – Valgevase
To niesamowicie malownicze i urocze miejsce w Tallinie. Każdy dom w innym kolorze, a w nich mieszkają nadal prawdziwi ludzie. Kolejne domy budowane są w podobnym stylu, aby wpasować się w estetykę całej dzielnicy. Przekonaj się o tym na własnej skórze, a potem chodź nad morze.
Seaplane Harbour
Muzeum mieści się wewnątrz oraz na zewnątrz olbrzymiego hangaru na przystani morskiej, gdzie znajdziesz zabytkowe statki, które można zwiedzać (w tym epicki parowy lodołamacz). Wnętrze budynku zaś umieszczono w zabytkowym hangarze lotniczym. W latach 30. lądował tu Charles Lindbergh, znany z tego, że odbył pierwszy samotny lot przez Atlantyk. Obecnie w hangarze znajduje się nowoczesne muzeum opowiadające morską i wojenną historię Estonii. Główną atrakcją jest okręt podwodny Lembit, który waży 600 ton. Pozostawał w służbie przez 75 lat będąc najstarszym używanym okrętem podwodnym na świecie do chwili wyciągnięcia na ląd. Można go zwiedzić właśnie w Seaplane Harbour. Jeśli jednak dostępna będzie tylko ekspozycja zewnętrzna, bo jest akurat święto, to warto przejść się do kolejnego punktu na mapie, wzdłuż wybrzeża.
Port Noblessner
Port Noblessner swoją nazwę zawdzięcza Emanuelowi Noblowi i Arthurowi Lessnerowi, którzy prowadzili tutaj stocznię. Ten pierwszy był bratankiem słynnego wynalazcy Alfreda Nobla. Dawniej była to stocznia okrętów podwodnych, a obecnie jest to najszybciej rozwijająca się część miasta. To tu żyje design i styl, z którego słynie cała Estonia. Idąc od strony Seaplane Harbour wejdziesz do miasteczka saunowego, które jest niezwykle rozbudowane i zapewnia prywatność oraz dostęp do morza, w którym można się schłodzić po saunowaniu.
Kai Art Center
Trochę w głąb portu znajduje się dawna fabryka, zamieniona na niezwykłe centrum kultury, w którym odbywają się sztuki, projekcje filmów i wiele innych atrakcji. Są tu także restauracje i kawiarenki. A na powrót polecam wrócić do punktu wejściowego i zrobić ładną pętelkę. Można też złapać tramwaj i dojechać nim pod wskazany dalej adres.
Baalti Jam Turg i Humalakoda
Targ Bałtycki to niezwykła hala handlowa. Kupisz tu wszystko. Jest część dla sezonowych warzyw i owoców, są sklepy z nabiałem, z mięsem i słodyczami. Z produktami lokalnymi, z produktami z Rosji. Jest część poświęcona produktom organicznym, jak również całe piętro poświęcone ubraniom z drugiej ręki i antykom. Znajduje się też olbrzymia sekcja street foodowa i warzelnia piwa: Humalakoda. Polecam zatrzymać się tu na obiad lub kolację! I jak nabierzesz siły po tym spacerze, to na deser wisienka na torcie.
Fine-art photography centre Fotografiska
Siostrzana galeria sztuki do tej ze Sztokholmu. Znajdziesz tu mnóstwo wspaniałych wystaw i zdjęć mistrzyń oraz mistrzów obiektywu. I tu również jest restauracja z widokiem na miasto.
Załączam ci mapkę po dzielnicy Kalamaja i przylegających.
Inne atrakcje, które warto zobaczyć w Tallinie
No tak, nie każdy musi lubić centrum miasta i niekiedy taki oddech od zgiełku (o ile centrum Tallina można tak nazwać) warto zrobić. O to kilka moich propozycji, co zobaczyć w Tallinie, poza ścisłym centrum. Tutaj już mapki nie będzie, bo każde z tych miejsc jest oczywiście rozrzucone po różnych częściach miasta.
Estonian Open Air Museum – Muzeum Etnograficze
W tym rozległym, żywym muzeum pełnym odtworzonych wiosek z XVIII-XX w. można przenieść się do dawnej Estonii. W zalesionym parku znajdują się liczne budynki gospodarcze kryte strzechą, a także zabytkowe wiatraki, straż pożarna i wiejska szkoła oraz czynny wciąż drewniany kościół. Personel w strojach z epoki demonstruje, jak żyli i pracowali ludzie w dawnych czasach.
Zwiedzający mogą kupić wyroby rękodzielnicze i spróbować tradycyjnych potraw serwowanych w wiejskiej gospodzie. Jest także nowsza część muzeum – to odwzorowany budynek typu PGR – tutaj nazywany kołchozem. Przedstawia on mieszkania w bloku na wsi z różnych lat: 60., 70., 80., 90. i obecnych. To miejsce podobało mi się najbardziej.
Muzeum znajduje się w spokojnej, nadmorskiej dzielnicy Rocca al Mare, idealnym miejscu dla rodzin na piknik i ucieczkę od życia w mieście. Odbywają się tu wesołe, rodzinne jarmarki tematyczne, podczas których tradycje są przekazywane młodszym pokoleniom poprzez gry, piosenki i tańce. Ja miałam okazję doświadczyć tradycji Wielkanocnych.
Aha i lata tu pełno dzikiej zwierzyny: sarny, zające i inne brzdące.
Wieża telewizyjna
To chyba jedno z moich ulubionych miejsc w Tallinie, więc poświęcę mu nieco więcej uwagi. Jest to budynek postawiony w latach 80. XX wieku, o wysokości 314 m. Jest tylko o 4 metry niższy od najwyższego wzniesienia w Estonii. Z platformy widokowej widać całą okolicę Tallina i Bałtyk. Widać, gdzie są bogate suburbia, gdzie mieszka klasa średnia, a gdzie ulokowano dzielnicę przemysłową.
To miejsce odegrało także niezwykłą rolę w odzyskaniu przez Estonię niepodległości, gdyż grupa ochotników broniła jej przed przejęciem z rąk sowietów. I uchroniła w ten sposób mieszkańców przed szumem informacyjnym.
Na miejscu jest także masa interaktywnych atrakcji, z których zwyczajnie nie skorzystałam. Oraz restauracja z, no cóż, genialnym widokiem. Warto tu zostać do wieczora, by obejrzeć rajd słońca na nieboskłonie.
Uwaga, koniecznie bądź tam przed 18:00, jeśli masz TallinCard, bo do 18:00 działa czytnik tych kart.
Kadriorg Art Museum
Ten budynek warto po prostu zobaczyć, jeśli sztuka cię nie interesuje to nie wchodź dalej niż do holu. Główny korytarz jest niesamowity i ma piękny, malowany sufit. Barokowy pałac położony jest w otoczeniu ogrodów i był zbudowany dla Piotra Wielkiego. Dla fanów i fanek sztuki na pewno atrakcją będą obrazy, grafiki i rzeźby artystów z całego świata.
Vabamu
To muzeum dla hardkorów. Vabamu koncentruje się na osobistych opowieściach o zbrodniach przeciwko ludzkości. Muzeum zajmuje się najnowszą historią Estonii i dramatami z nią związanymi.
Rejs po Zatoce Tallińskiej
Rejs rozpoczyna się w historycznym porcie Seaplane Harbour i wiedzie wzdłuż wybrzeża do Zatoki Tallińskiej. Podczas rejsu można podziwiać panoramę całego miasta i wejść na mostek kapitański, a nawet zrobić sobie zdjęcie za sterem. Warto zrobić rezerwację wcześniej przez internet.
Pasaż Stalkera/Dzielnica Rotermann
To nowoczesna część miasta, która również żyje, podobnie jak wspomniana wcześniej Kalamaja. Znajduje się tu dawny obszar przemysłowy Rotermann, który stał się jedną z najbardziej charakterystycznych oaz nowoczesnej architektury w mieście, z dużym wyborem restauracji i kawiarni. W tej części miasta znajduje się tak zwany Pasaż Stalkera. To miejsce znane z radzieckiej produkcji science-fiction “Stalker”. Znajduje się tu także kilka fajnych pubów i miejsc z dobrym jedzeniem.
No to co, jedziesz do Tallina?
Myślę, że w tym przydługim wpisie udało mi się oddać to, co warto zobaczyć w Tallinie, a to nadal mam wrażenie nie wszystko. Nie ma chodzenia po blokowiskach, nie ma tu tego miasta-miasta. Ale myślę, że wrócę do Tallina jeszcze, by upewnić się, że niczego nie przeoczyłam. Mam nadzieje, że namówiłam też ciebie. Jeśli taki przewodnik jest dla ciebie zbyt dokładny, to zajrzyj po prostu do top 10 atrakcji w Tallinie i zrób swój “szlak” samodzielnie.