santiago de compostela pierwsza samotna podroz

… czyli Anna poszła na pielgrzymkę.  Była to jej debiutancka samotna podróż. Anię znam z pracy. Kiedy przyszłam do firmy, uznała, że na pewno się nie polubimy, bo „lubię stawiać na swoim”. Ja natomiast myślałam, że to spokojna, cicha myszka. Ale się pomyliłyśmy!

Na początku tego roku rozpoczęłyśmy rozmowy o tym, kto i kiedy bierze urlop. Wiadomo, pracujemy w niemal korporacji, więc takie rzeczy powinny być w miarę wcześnie wiadome. Nie pamiętam czy to był marzec, czy kwiecień, kiedy Ania wypaliła nagle, że może pójdzie na pielgrzymkę. Ze śmiechu niemal spadłam z krzesła. Ona jednak mówiła poważnie, co skłoniło mnie do zrobienia kroku w tył i zapytania skąd ten pomysł wziął się w jej pięknej główce. Okazało się jednak coś zupełnie innego, Ania wcale nie motywowała swojej podróży religijnie, ale potrzebą udania się w samotna podróż i przemyśleniem pewnych spraw.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani
widoki Camino de Santiago, archiwum Ani

Pierwsza samotna podróż

Ania uznała, że jeżeli pojedzie w samotną wyprawę do jakiegoś miasta, to będzie jej przykro, że nie ma z kim dzielić tej radości. Camino de Santiago wydawało się zatem całkiem zdroworozsądkowym podejściem — masz szanse pooglądać piękne widoki, a jednocześnie pomyśleć nad swoim życiem. Idea jest skupiona wokół samotnego podróżowania, ale w okolicy masz przecież ogromne zaplecze noclegowe i gastronomiczne, więc nie zginiesz. Nic dziwnego, samotnie trasy wiodące do katedry w Santiago, co roku przemierza ok. 260 tys. (dane z roku 2015) pielgrzymów, z czego ponad 53% stanowią obcokrajowcy.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Nie jest to wyjazd zorganizowany, ale ciągle poznajesz osoby, które łączy ta sama trasa, te same obiekty noclegowe, a czasami też wspólny cel. Z danych opublikowanych przez Biuro Pielgrzyma wynika, że motywacja przyjazdu niekoniecznie jest religijna. Tylko ok. 38% wybiera się w taką podróż z pobudek religijnych. Znacznie częściej motywacji duchowej towarzyszy także turystyczna – 54%, a niekiedy jest to tylko chęć zwiedzania Hiszpanii na własną rękę, ok. 8%. Ciekawe dla kogo kluczowym wyzwaniem jest to, aby była to samotna podróż?

W sytuacji, w której zaistniałaby obawa, że Ania nie ma do kogo otworzyć paszczy, wystarczyłoby zagadać do innych pielgrzymów. Gdyby chciała pobyć sama, nie stanowiłoby to problemu. Mogła po prostu iść dalej, swoją ścieżką.

Buen Camino

Tak jak motocykliści na trasie pozdrawiają się wystawieniem dłoni, żeglarze krzyczeniem „ahoj”, tak pielgrzymi na trasie do Santiago de Compostela, życzą sobie „Buen Camino”, czyli dobrej drogi. Jednak, żeby dobrze przygotować się na taką wędrówkę, trzeba podjąć kilka decyzji i dokonać pewnych zakupów.

pielgrzymka Camino de Santiago, archiwum Ani

Najważniejszą decyzją jest prawdopodobnie wybór trasy. Żeby wędrówka mogła zostać zaliczona jako pielgrzymka, należy pokonać o własnych siłach przynajmniej 100 ostatnich kilometrów trasy wiodącej do Katedry w Santiago. Ale skąd iść? Jak iść? Którędy? Research okazał się dosyć skomplikowany, ale za sugestią Ani podrzucam Wam tutaj link do przewodnika, który opisuje bardzo szczegółowo tzw. przebieg trasy francuskiej, która w całości ma 1000 km. Samotna podróż przez tyle kilometrów wydaje mi się kompletną abstrakcją.

Jednak tak jak wspomniałam wyżej, nie trzeba robić 1000 km. Trasy podzielone są na sprytne odcinki, które możemy pokonać, dlatego Ania rozpoczęła swoją wędrówkę na 322 kilometrze do Santiago de Compostela, w miejscowości Leon w Kastylii.

Początkowo musiała wybrać pomiędzy dostępnymi opcjami (Camino):

  • Frances,
  • Portugues,
  • Primitivo,
  • del Norte,
  • Ingles,
  • Via de la Plata,
  • Muxia-Finisterre,
  • lub inne mniej popularne.

Trasa z Leon do Santiago de Compostela jest odcinkiem trasy francuskiej. Rozpoczyna się w Kastylii, a kończy w Galicji. Jest także najlepiej poznanym i prawdopodobnie przystosowanym fragmentem spośród wszystkich dróg.

Żeby podjąć decyzję o trasie, Ania musiała odpowiedzieć sobie na pytania:

  • Ile urlopu pobrać?

Ania wzięła 16 dni, z czego 2 przeznaczyła na loty, 2 na zapas, wychodzi na to, że 12 dni zajęła jej sama pielgrzymka.

  • Ile kilometrów jest w stanie dziennie przejść przy swojej kondycji i nieprzyzwyczajeniu do takiego sposobu podróżowania?

Założenie mówiło o 25 km dziennie, jednak już drugiego dnia musiała zredefiniować swoje postanowienia.

  • Gdzie zacząć?

Start w mieście Leon, 322 km od Santiago de Compostela.

  • Gdzie spać na trasie

Miała do wyboru 3 rodzaje noclegowni dla pielgrzymów: Alberges. Prywatne, miejskie i kościelne. Z uwagi na standard wybierała te pierwsze.

  • Ile pieniędzy zabrać?

To zależy tak naprawdę mocno od podróżnika. Na końcu tekstu znajdziecie finansowe podsumowanie tego wyjazdu.

  • Czy wykupić ubezpieczenie?

W przypadku samotnej podróży to raczej pewne.

  • Co spakować?

Aby na to pytanie odpowiedzieć najdokładniej, poniżej przedstawiamy plecak Ani.

Plecak pielgrzyma

Przed wyruszeniem w drogę należy spakować ekwipunek. Ania nastawiła się na minimalizm, zależało jej, by dźwigać jak najmniejszy ciężar i tym sposobem jej plecak ważył od 6 do 8 kg (z wodą i jedzeniem).

  • plecak z Decathlon (udźwig 30 kg),
  • dobre buty trekkingowe (głównie noszone na nogach),
  • para trekkingowych sandałów, odpornych na wodę (można w nich brać prysznic),
  • grube, sportowe skarpety, chroniące przed obtarciami (takie skarpety można prać co 2-3 dni),
  • 3 t-shirty, 3 pary majtek i skarpet (ciuchy lniane lub sportowe ze sprawdzonym składem),
  • kurtka,
  • bluza z długim rękawem,
  • krótkie i długie spodnie
  • można spakować sukienkę, jeśli się lubi je nosić,
  • ubrania do spania: np. legginsy i koszulkę, by w razie czego zamienić to na ubrania do noszenia,
  • kosmetyki: żel pod prysznic, szampon do włosów w kostce, krem przeciwsłoneczny, chusteczki nawilżone, szczotka do włosów, szczoteczka i pasta do zębów. Ania nie brała kosmetyków do malowania twarzy,
  • czapka i chusta,
  • apteczka: plastry, dużo i różnych wielkości i przeznaczeń (otarcia, skaleczenia, bąble), leki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i przeciwbiegunkowe,
  • prześcieradło antyinsektowe (w Alberges bywają pluskwy, a czyszczenie pościeli i kocy nie jest wykonywane codziennie z uwagi na ogromną liczbę pielgrzymów),
  • letni, lekki śpiwór,
  • stopery do uszu (kilka sztuk),
  • ręcznik szybkoschnący,
  • bukłak z wodą zamontowany w plecaku, z którego można pić przez słomkę, bez wyciągania go z plecaka,
  • paszport pielgrzyma i portfel z gotówką.

Alberges i alternatywne noclegi

Noclegownie na trasie są różne. Prywatne, miejskie i kościelne.

Prywatne:

W większości są to sale wieloosobowe, z dostępem do łazienki i toalety. W pokojach znajdują się prycze, a od gospodarzy otrzymuje się koce lub prześcieradła jednorazowe. Nocleg w takim miejscu kosztuje 10 euro. Drugie 10 euro płaci się za wikt i opierunek, czyli dwa dania, podwieczorek oraz nieograniczony dostęp do wody lub wina. Pielgrzymi przed wejściem do pokoju ściągają swoje buty, żeby „aromat” nie unosił się we wspólnej sypialni.

Miejskie:

Te Alberges nie różnią się specjalnie od wersji prywatnych, chociaż wg tego, co napisali inni pielgrzymi, miejskie są w nieco gorszym stanie, ale koszty podobne.

Kościelne:

Inaczej sprawa się ma w przypadku kościelnych noclegowni, których standard jest najniższy, ponieważ wynika wyłącznie z wysokości darowizn przekazywanych przez nocujących w danej parafii.

Hiszpania, Camino de Santiago, archiwum Ani

Uwaga, w większości takich miejsc można płacić tylko gotówką, a w małych miasteczkach bywa, że nie ma terminali płatniczych ani bankomatów!

Oprócz powyższych opcji dostępne są także: hotele, hostele, apartamenty czy możliwość nocowania pod namiotem. Z takich możliwości korzystają głównie ci, którzy spóźnią się do Alberge na godzinę 22.

Rutyna pielgrzyma, codziennie podziwianie wschodów słońca

Zdążyć przed 22 to ważna sprawa, ponieważ o tej porze wejścia do noclegowni są zamykane, a wędrowcy idą spać, by o 6 rano następnego dnia rozpocząć dzień. Po porannej toalecie, śniadaniu wszyscy wyruszają drogą w stronę Santiago. Zazwyczaj towarzyszy im przy tym wschód słońca. Codziennie więc pielgrzym wstaje, idzie od 5 do 6 godzin i pomiędzy 14-16 ląduje w noclegowni, gdzie korzysta z łazienki, a następnie może zwiedzić okolicę lub zjeść coś i porozmawiać z innymi strudzonymi wędrowcami. To wszystko jest tak zapętlone, by kolejny dzień powitać wraz ze wschodem słońca. Podróżuje się o wczesnych godzinach, by uniknąć gorąca. Wynika z tego, że praktycznie każdego dnia podróżującym do Santiago de Compostela umykają zachody słońca.

Camino de Santiago, archiwum Ani

Samotnie czy w grupie?

Tak jak pisałam wcześniej, drogę do Santiago można przejść samotnie, ale można też, trafiając na tych samych ludzi, stworzyć z nimi pewną więź. Tak było w przypadku mojej koleżanki. Któregoś dnia swojej podróży zorientowała się, że wędruje w towarzystwie dwóch innych osób, które również nie znajdowały się na szlaku z religijnych pobudek.

Pierwszą z nich był 66-letni Pedro, profesor prawa z Brazylii, a drugim młody Japończyk, Daisuke, który mieszkał wcześniej trochę w Kanadzie, trochę w Nowej Zelandii i wciąż szukał swojego miejsca. Poznała także wiele osób, które podróżowały na zasadzie „one way ticket”. Szły Camino tak długo, aż dotarły do celu, zostawiając sobie na to czas. Nie miały wykupionego lotu powrotnego. Głównie były to starsze osoby. Do tej grupy zaliczały się dwie ok. 60-letnie Kanadyjki, które postanowiły przejść pełną trasę francuską, 1000 km. Przemierzyły tym samym granicę francusko-hiszpańską — Pireneje. Mówiła też o pewnej starowince, która już ledwo idąc, odmówiła podwiezienia jej samochodem. Kiedy Ania opowiadała mi o nich, to do moich oczu samoistnie napłynęły łzy wzruszenia. Dla każdego samotna podróż ma inną definicję 🙂

Hiszpania, Finnistera, archiwum Ani
Camino de Santiago, archiwum Ani

Jednak były też osoby, które miały trochę inne wyzwania na trasie. Jedną z takich osób był młody Niemiec, który uznał, że jak w końcu dotrze do Santiago, to w końcu zje spaghetti po bolońsku i uczci swój trud wciągniętą kreską.

Ile kosztuje taka pierwsza, samotna podróż?

Spójrzmy zatem na rachunki Ani:

Loty w dwie strony (akurat Ania leciała: Poznań-Madryt, później autobus, powrót: Santiago – Barcelona – Berlin i autobus do Poznania)720 zł
Bus z Madrytu do Leon124 zł
Bus z Berlina do Poznania50 zł
Noclegi8-10 euro za noc (przy 16 nocach to ok 685 zł)
Jedzenie10 euro (2 dania, deser + wino/woda, przy 16 dniach to znów ok 685 zł)
Śniadanie2-3 euro (w Albergue lub w knajpce, można kupić też w sklepie, ok 205 zł za 16 dni)
Buty419 zł
Plecak130 zł (ale na dłuższy odcinek Ania poleca lepsze rozwiązanie, a jednocześnie droższe)

Z ciekawostek, w niektórych Alberges jest także możliwość skorzystania z masażu, a w większych miastach można skorzystać z transportu bagażu za drobną opłatą. Całość, bez dodatkowych atrakcji, jak przeliczyłam na palcach to ok. 3000 zł.

Tradycja na zakończenie, zachód słońca

Zwykle pielgrzymka kończy się dotarciem do katedry w Santiago de Compostela, gdzie o godzinie 12:00 odprawiana jest msza za pielgrzymów. Jednak Ania i jej dwóch kompanów dotarli do miasta około godziny 16:00 i postanowili, że najpierw udadzą się do Alberge, żeby się ogarnąć. Następnego dnia pojechali na tzw. koniec świata, czyli Finnisterę — miejsce, które jest tradycyjnym końcem podróży pielgrzymów. To właśnie tutaj, w dawnych czasach, strudzeni wędrowcy palili swoje ubrania, aby oficjalnie zakończyć odbytą podróż. Do Finnistery można dostać się autobusem lub kontynuując pieszą wyprawę. Na miejscu jest możliwość udania się w rejs po Atlantyku, aby podziwiać zachód słońca. I właśnie tym sposobem Ania i jej towarzysze zobaczyli swój pierwszy zachód, po 12 dni wędrówki.

Finnistera, archiwum Ani
Hiszpania, Finnistera, archiwum Ani
Finnistera, archiwum Ani

Do katedry w Santiago de Compostela cała trójka dotarła dopiero 3 dnia od zakończenia pielgrzymki. Tam oficjalnie wbito do ich paszportu ostatnią pieczątkę dokumentującą przebytą drogę.

Kamień filozoficzny

Zatem, jeżeli uważacie, że taka wyprawa nie jest dla Was, bo macie zbyt świeckie życie, a jednocześnie chcecie przekonać się, czy dalibyście radę, to wygląda na to, że Camino de Santiago to wręcz idealna okazja, aby się przekonać! Ania, jak sama twierdzi, przekonała się w czasie tej wyprawy, że sama droga jest ważniejsza od celu, gdyż właściwie nie czuła żadnego entuzjazmu wraz z zakończeniem pielgrzymowania, a także, że przed obcymi ludźmi często łatwiej jest się nam otworzyć, wyrzucić z siebie jakieś troski. Odniosła także olbrzymi sukces w zakresie szukania siły w samej sobie, mając świadomość, że w zasadzie jest tutaj zdana tylko na siebie. Ta samotna podróż okazała się być bardziej integrująca niż cokolwiek innego.

Camino de Santiago, archiwum Ani
Hiszpania, Santiago de Compostela, archiwum Ani

Aha. I musicie wiedzieć jeszcze jedno. Ania wcale nie jest cichą myszką. To jedna z najbardziej zwichrowanych humanistek, jaką miałam przyjemność poznać.

Przeczytajcie także o tym, jak podróżować odpowiedzialnie i zachować standardy bezpieczeństwa.

Poczytaj o innych miejscach w Hiszpanii

 

Więcej
Postów