Skip to content
  • Afryka
    • RPA
  • Ameryki
    • Dominikana
    • Kostaryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Sri Lanka
    • Tajlandia
    • Turcja
      • Stambuł
  • Europa
    • Cypr
    • Czechy
    • Dania
    • Grecja
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
      • Majorka
    • Irlandia
    • Islandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Szwajcaria
    • Szwecja
  • Oceania
    • Nowa Zelandia
  • Dobre podróże
  • Porady i na poważnie
    • porady podróżnicze
    • książki
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
    • testy i technikalia
    • pieniądze na podróże
  • Gdzie zjeść
  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
Na Atlantydę!
  • Afryka
    • RPA
  • Ameryki
    • Dominikana
    • Kostaryka
  • Azja
    • Malezja
    • Singapur
    • Sri Lanka
    • Tajlandia
    • Turcja
      • Stambuł
  • Europa
    • Cypr
    • Czechy
    • Dania
    • Grecja
    • Gruzja
    • Holandia
    • Hiszpania
      • Wyspy Kanaryjskie
        • Lanzarote
        • Fuerteventura
      • Majorka
    • Irlandia
    • Islandia
    • Niemcy
    • Portugalia
    • Polska
    • Rumunia
    • Słowenia
    • Szkocja
    • Szwajcaria
    • Szwecja
  • Oceania
    • Nowa Zelandia
  • Dobre podróże
  • Porady i na poważnie
    • porady podróżnicze
    • książki
    • ciekawostki ze świata
    • rozważania geopolityczne
    • testy i technikalia
    • pieniądze na podróże
  • Gdzie zjeść
  • Współpraca
jedzenie w malezji
Azja . Malezja

Smaki Azji południowo-wschodniej, czyli: co jeść w Malezji ( i gdzie)

On 7 września 2018 by Hania

Do tego kraju warto pojechać z tysiąca powodów – żeby przekonać się o życzliwości ludzi, zobaczyć kraj na styku wielu kultur (połączenie myśli południowoazjatyckiej z muzułmańską), czy pojechać na niebiańskie plaże. Jednak komuś tak rozkochanemu w jedzeniu jak ja – polecam pojechać do tego cudownego kraju, żeby się najeść. A co jeść w Malezji?

Kuchnia z Azji południowo-wschodniej jest do siebie w wielu momentach zbliżona, dominują specyficzne gulasze, sosy na bazie mleka kokosowego lub pasty curry. Często mamy do czynienia z specyficznymi w tym regionie bazami do sosów: sambal oelek, rybnymi, ostrygowymi czy sojowymi. Owoce morza przeplatają się z drobiem, wołowiną czy wieprzowiną (w zależności od regionu). Nie inaczej jest w Malezji.

Z uwagi na dominującą religię w tym kraju (Islam), nieco trudniej jest znaleźć na stołach wieprzowinę (chyba, że jesteście w dzielnicy chińskiej), a z powodu dużej liczby hindusów z wołowiną też nie jest łatwo. Jednak, pomimo tych zawirowań kuchnia malezyjska stanowi bardzo ciekawy koncept kulinarny, do tej pory mało popularny w Europie.

Stosunek jakości do ceny

Samą Malezję pokochałam od razu. Ludzie byli cudownie mili, ale nie popadali w przesadę. Miasto było przyjemne na tle tajskiego Bangkoku, ale zdecydowanie bardziej azjatyckie od Singapuru. Dodatkowo stosunek jakości do ceny był tutaj po prostu nadzwyczajnie sensowny. Czuliśmy się tutaj pi razy oko jak w Polsce.

Jedynie ceny jedzenia i transportu wzbudzały naszą podejrzliwość. Kiedy okazało się, że za równowartość 5 zł przejechaliśmy Grabem (południowoazjatycki odpowiednik Ubera) z centrum miasta do naszego hotelu okazało się, że może riggit (waluta Malezji) ma taką samą siłę wobec złotówki, ale siła nabywcza tego pieniądza jest zdecydowanie większa.

W Polsce za 5 zł nie przejedziemy taksówką czy Uberem połowy Warszawy. I chociaż, gdy spojrzycie na powierzchnię jednego i drugiego miasta to okaże się, że KL jest mniejsze od stolicy naszego kraju o połowę, to musicie mieć świadomość tego, że to nieprawda. Powierzchnia Kuala Lumpur wraz z aglomeracją jest blisko dwa razy większa od Warszawy (zobacz, jak zwiedzić Kuala Lumpur w 2 dni). Jakkolwiek na to nie spojrzeć, nie ma szans przejechać przez to Warszawę w takiej cenie. A w Malezji się da. W Polsce nie da się też zjeść obiadu złożonego z 3 dań (przystawka, główne danie, deser), za mniej niż 15 zł. A w KL nie ma rzeczy niemożliwych.

Pamiętam, że kiedy wyjeżdżaliśmy z Kuala Lumpur nasz kierowca był zbulwersowany, że jedziemy na nurkowanie do Tajlandii (zobacz, co warto zobaczyć w KL). Zapewniał nas, że Malajowie mają wszystko czego nam trzeba pod dostatkiem.

Co jeść w Malezji? Porozmawiajmy o jedzeniu

W tym kraju na końcu świata znajdziecie całe mnóstwo ciekawych i jednocześnie dziwacznych dań oraz połączeń smakowych. Jeżeli macie mało czasu (ok. 3-4 dni) rekomenduję spróbować te 10 dań, które są absolutnym majstersztykiem kulinarnym Malezji. Podane ceny, jeżeli nie napisałam inaczej, dotyczą kuchni ulicznej:

Nasi Lemak

To danie narodowe, jeśli macie okazje być tylko chwile w tym kraju i zadajecie sobie pytanie „co jeść w Malezji”, to jest odpowiedź.

Kultowe i… przepyszne. W wersji streetfoodowej zjecie je za ok. 6 RM w wersji de luxe za nieco więcej, ok. 14 RM. Podstawę tego wyjątkowego posiłku stanowi ryż zawinięty w liście bananowca i w nich ugotowany. W zależności od wersji – na ulicy czy w restauracji – wygląd i skład Nasi Lemak może nieco się różnić. Uliczna to po prostu ryż, zawinięty z suszoną kałamarnicą, sosem sambal oelek i jajkiem. Natomiast model restauracyjny prezentuję na zdjęciu: jajko na twardo, ryż, suszona ośmiornica z prażonymi orzeszkami, ośmiornica w sosie sambal oelek, do tego kurczak curry (czyli Ayam Goreng) i odrobina świeżych płatków ogórka.

  • Nasi Lemak
    Nasi Lemak, klasyczne malezyjskie śniadanie
  • Nasi Lemak
    Nasi Lemak

Na co dzień uznalibyśmy to za naprawdę dziwny miks, ale to danie smakuje naprawdę wybornie. Co ciekawe, jest to popularna potrawa śniadaniowa (w wersji ulicznej, zawinięta w liście bananowca). Mimo wszystko często je się je przez cały dzień. Danie to występuje w zróżnicowanych wariacjach także w Singapurze, południowej Tajlandii, na Brunei czy Sumatrze.

Nazwa Nasi Lemak oznacza w bardzo dalekim i nieprofesjonalnym tłumaczeniu: „bogaty ryż”, a bardziej dosłownie „tłusty” lub „kremowy”, ponieważ w procesie gotowania dodawane jest mleko kokosowe. Wyczytałam także, że suszona kałamarnica nie jest tradycyjnym dodatkiem, częściej są to suszone sardele. Nie mniej jednak, w miejscach, których byliśmy widziałam jedynie wersję z tym pierwszym dodatkiem.

Roti

To spotykany w niemalże całej Azji południowo-wschodniej rodzaj naleśnika, który może wywodzić się z kuchni indyjskiej. Cieniutki, niemalże papierowy naleśnik lub placek smażony jest na kilka sposobów – z farszem lub z posypką, może być też na sucho. Wykonuje się go z pełnoziarnistej mąki zmieszanej z wodą, bez dodatku mleka. Podaje się do niego różnego rodzaju sosy, niezależnie od farszu sosy są wytrawne o zróżnicowanej skali ostrości.

My testowaliśmy również kilka rodzajów roti i zdecydowanie nasze serduszka zdobyło roti bananowe, a także roti wytrawne serwowane w całodobowej streetfoodowej garkuchni koło naszego hotelu, polecanej przez lokalsów „FS Nasi Kandar Corner”. Palce lizać. Niekiedy znajdziecie go pod nazwą „chapati”, to bardziej indyjska lub pakistańska nazwa tego samego dania, która oznacza prawdopodobnie „chleb”. W Malezji natkniecie się najczęściej na zapis „roti canai”. Za jeden placek zapłacicie 2-5 RM.

  • Roti
    Roti
  • Roti
    Roti

Teh Tarik

To tutejsza odmiana popularnej herbaty podawanej z mlekiem skondensowanym, dużą ilością cukru i lodem. W Tajlandii znajdziecie ją pod nazwą Thai Tea. Sposób przyrządzenia jest z grubsza podobny, herbaty nieznacznie różnią się w smaku (inne przyprawy). Nie mniej jednak jest to wyborny dodatek do pikantnych potraw. Herbata kosztuje od 1 do 3 RM.

Teh Tarik
Teh Tarik

Mango Lassi

Obecne w całej Azji południowo-wschodniej mango lassi to kolejny wynalazek najprawdopodobniej pochodzący z Indii – mamy tu do czynienia z jogurtem ze zmiksowanym mango… i tyle. Jeśli nie piliście – spróbujcie. W dodatku jest to idealny dodatek do ostrych potraw! Kapsaicyna zawarta w papryczkach chętnie dodawanych do azjatyckich potraw rozpuszcza się w kontakcie z produktami mlecznymi. Ceny na poziomie 3-4 RM.

Mango Lassi
Mango Lassi

Char Kway Teow

… i różne jego wariacje to smażony makaron ryżowy lub sojowy z różnymi dodatkami. Występuje on w miliardach wersji, a w Europie znamy go czasami pod nazwą makaronu po singapursku lub hongkońsku. W całej Azji istnieją dziesiątki takich potraw i to oczywiście tylko jedna z jego wersji i smaków. 5-7 RM.

  • jedzenie w malezji
    jedzenie w malezji
  • Char Kway Teow
    Char Kway Teow

Curry Laksa

To zupa na bazie mleka kokosowego, ale zdecydowanie inna niż tajskie tom kha khai. Jest bardziej wyrazista, zawiera zazwyczaj dwa rodzaje makaronu i nie jestem w stanie podać jaki jest skład przypraw. Znajdziecie wersje z tofu i z krewetkami, można poprosić o zrobienie wersji bez krewetek, jeśli ich nie lubicie. 5-6 RM.

Nasi Ayam

Inaczej kurczak z ryżem. Znów jedno z bardziej klasycznych i standardowych dań. Prosta potrwa, kurczak pieczony, grillowany albo gotowany na parze, a ryż w wodze z rosołem z tegoż kurczaka. Bajka w smaku. Poezja. 5-6 RM.

Satay

Czyli grillowane kawałki zazwyczaj kurczaka, pieczone w różnych przyprawach, które je się na patyku, niczym szaszłyki maczając w wybornych sosach. Można znaleźć także sataye z wołowiny i baraniny. Podobnie cena w zależności od ilości od 2 do 6 RM.

Satay
Satay

Tau Fah

Klasyczny deser występujący w różnych zakątkach Azji południowo-wschodniej. Przyrządza się go z tofu z wyraźnym syropem imbirowym lub dowolnym innym, odcinającym się od galaretowatej masy. Do samej potrawy dodaje się proszku agar-agar, jest to substancja żelująca na roślinnej bazie, więc idealna do kuchni wege! Jedliśmy to w Jalan Petaling, który jest odpowiednikiem malezyjskiego Chinatown, więc można domniemywać, że potrawa pochodzi z kuchni chińskiej. Jak widzicie na zdjęciu są różnorodne opcje dodatków, my poszliśmy w „set 4” i było absolutnie przepysznie. Cena 3-6 RM.

  • Tau Feh
    Tau Feh
  • Tau Feh
    Tau Feh

Wantan Mee

Kolejna wariacja na temat makaronu lub ryżu, tym razem z grillowanymi kawałkami mięsa. Znowu, dowolnie od drobiu przez wieprzowinę po wołowinę. Pychota. Około 6-8 RM.

Wantan Mee
Wantan Mee

Oczywiście tych potraw godnych polecenia jest znacznie więcej, np. Nasi Goreng, Nasi Goreng Ayam, Rojak, Ais Kaciang, Asam Laksa i… miliony innych, których nie mieliśmy okazji spróbować. Wielu nazw potraw, których próbowaliśmy niestety nie udało mi się zapamiętać. Tak to jest, kiedy nie spodziewasz się, że będziesz pisać bloga o korycie w Malezji.

Czy jest bezpiecznie – zdrowie, higiena

Jak pewnie wielu z Was wie, Polska to kraj wyjątkowy pod kątem higieny żywnościowej. Wysokie wymagania dotyczące sterylności kuchni znajdziecie w części kuchni europejskich. Ale na przykład nie w Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Ano dlatego, że wiele spośród street foodów w Zjednoczonym Królestwie założonych zostało przez obywateli państw skolonizowanych. Podobnie jak opisywany wcześniej Singapur, tak i Malezja znajdowała się swego czasu w koronie brytyjskiej.

W Azji południowo-wschodniej nie ma tak wyśrubowanych wymagań co do higieny przyrządzania posiłków (poza Singapurem, gdzie faktycznie istnieje system licencyjny, występuje ocena stanowisk Hawker Centers oraz kary finansowe za nieprzestrzeganie przepisów). Nie mniej jednak Malajowie nie są żadnymi brudasami i zależy im na tym, by klienci wracali do nich na obiady, a nie czuli się po nich chorzy.

W dodatku pamiętajcie, że wszystko co przygotowywane jest w Azji robione jest zwykle na waszych oczach, w super wysokiej temperaturze, która zabija bakterie w trymiga. Przemiał ludzi jest tak duży, że nie ma praktycznie żadnych szans na to, by produkty były przeterminowane. Dlatego moim zdaniem nie ma żadnych obaw przed jedzeniem w takich miejscach. Pamiętajcie jednak o prewencji żywieniowej, którą przygotowałam dla Was w notce: jak przygotować się na wyjazd do Azji południowo-wschodniej. Znajdziecie tam cenne porady dotyczące zdrowia w podróży.

Kuala Lumpur. Jestem – gdzie zjeść?

Jeżeli otaczają cię wysokie budynki, ulice są brudne, wokół ludzie mówią w niezrozumiałej mowie, jest parno, duszno, w nocy po ulicy chodzą karaluchy, a wszędzie jest pełno skuterów to na 90% znajdujesz się w jednym z większych miast Azji południowo-wschodniej. Jeżeli dodatkowo kobiety ubrane są w tradycyjne muzułmańskie stroje, a o poranku do Twojego okna hotelowego dobiegają śpiewy z jednego z meczetów to zwiększa się szansa na to, że właśnie jesteś w Kuala Lumpur.

Każde miejsce, które tutaj odwiedziliśmy cechowało się naprawdę pyszną kuchnią. W swoich wyborach korzystaliśmy w dużej mierze z Trip Advisora, chociaż właściwie niezbyt mu ufaliśmy. Nie tylko dlatego, że zwykle restauracje mają opinie wystawiane przez podstawionych klientów, ale też dlatego, że wystawiają je turyści. Szukaliśmy więc miejsc, w których żywią się lokalsi na co dzień.

Lista polecanych lokali:

  1. KL Bird Park – nasza pierwsza styczność z malezyjską kuchnią nastąpiła w niezwykłym i egzotycznym miejscu. Ptasi park w Kuala Lumpur to miejsce niezwykłe. Wejście tam nie było bardzo drogie (szczegółowy plan z wyliczeniami znajdziecie w osobnej notce), a na miejscu można było oglądać mnóstwo ciekawych okazów ptaków. Znajdowała się tam także restauracja, w której można było jeść w towarzystwie ptasich podjadaczy (serio zwierzęta próbowały wyjadać jedzenie z talerza!). Do walki z ptakami obsługa podaje spryskiwacze z wodą. Nas jednak fascynowała ta wspólna ludzko-ptasia, kulinarna podróż. Właśnie tutaj próbowałam swojego pierwszego Nasi Lemak i było… OMG! Doskonałe!
  2. FS Nasi Kandar Corner – streetfoodowa, całodobowa i najlepsza. Trafiliśmy w to miejsce przypadkiem, wykończeni po 1,5 godzinnym czekaniu na swoją kolej na wieży telewizyjnej. Naszą obsługą zajął się Alom, pochodzący z Bangladeszu chłopak robił wszystko by oczarować nas malezyjską kuchnią i co chwila przynosił nam do spróbowania nowe rzeczy. W Europie za cały stół jedzenia zapłacilibyśmy… nawet nie chcę myśleć ile. Tutaj zapłaciliśmy ok. 20 zł za jedzenie składające się z 6 posiłków. Do tego dochodziły napoje, które podwyższają tę kwotę o kolejne 10 zł. Zgódźmy się, że 30 RM (30 zł) za 6 posiłków i 4 napoje to niewiele? Knajpkę znajdziecie na ulicy Jalan Melaka 7 w Kuala Lumpur. Pytajcie o Aloma, to on stoi za Trip Advisorowym hitem tego miejsca. I przedstawicielom tego miejsca naprawdę zależy. Największym jednak plusem jest to, że o każdej porze dnia czy nocy (byliśmy tam chwile przed północą i wcześnie rano) miejsce jest pełne Malezyjczyków, którzy tak jak wy doceniają to miejsce za smak!
  3. Madame Kwan’s – tę restaurację znajdziecie w przylegającym do Petronas Tower centrum handlowym Suria. Warto tam zajść będąc w okolicy. Choć jest to sieciówka podają naprawdę niesamowite Nasi Lemak i pyszny smażony ryż. Ceny są ewidentnie turystyczne, a obsługa daje ciała, ale poza tym miejsce ma naprawdę dobre jedzenie i można je zobaczyć w najbardziej tradycyjnych odsłonach. Nie pomylcie go tylko z kawiarnią, Miss Kwan’s 😊 Tam zjecie wyborne desery!
  • KL Bird Park Restaurant
    KL Bird Park restauracja

Dobra rada

Pytajcie Malezyjczyków, gdzie jeść. Jeżeli wybieracie się na zwiedzanie jakichś atrakcji to wiadomo, że nie będziecie mieli okazji zajść na pyszne Tau Fah do Chinatown, ale zawsze macie szansę znaleźć przynajmniej jedno fajne miejsce, które ugości Was cudowną atmosferą i wspaniałymi smakami. My przykładowo poznaliśmy właśnie wspaniałą restaurację z tym chińskim deserem właśnie dlatego, że zapytaliśmy chińczyka handlującego dywanami o jakieś polecenie. Pomimo tego, że nie znał angielskiego, zrozumiał o co nam chodzi i zaprowadził nas w miejsce zdominowane przez jego rodaków. Palce lizać! Zapraszam wszystkich na kulinarno-kulturalną podróż do Malezji.

A i tego nie jedzcie:

  • McDonalds Malaysia
    McDonalds w Malezji
  • durian pancakes
    Naleśniki z nadzieniem durianowym

Wpisy o Malezji, które mogą cię zainteresować:

  • Plan zwiedzania Kuala Lumpur
  • Koszty podróży do Kuala Lumpur
Tags: Azja, jedzenie, kuchnia azjatycka, kuchnia malezyjska, Malezja, Nasi Lemak, street food

7 komentarzy

  • wysrodkowani.pl | Gośka 25 listopada 2020 at 11:56 - Odpowiedz

    Nie jeść naleśników z nadzieniem durianowym? Czemu?

    • Hania 25 listopada 2020 at 14:18 - Odpowiedz

      Durian smakuje jak i pachnie jak stare skarpety albo cebula :/ Dla mnie nic smacznego 🙁

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Znajdź mnie na Facebooku

Instagram

na_atlantyde

(ona/jej)
🧞‍♀️Skarbnica wiedzy (bez)użytecznej.
🌎 Dobre podróże
📨 hania@naatlantyde.pl
🧡 Ulubione: 🇿🇦🇲🇾🏴󠁧󠁢󠁳󠁣󠁴󠁿🇸🇬🇬🇪
#travel #dobrepodróże #świat

Hania | Podróże na Atlantydę 🦄
Dzisiaj mamy Dzień Walki z Depresją. Kiedyś prz Dzisiaj mamy Dzień Walki z Depresją. Kiedyś przeczytałam, że z depresją można wygrać dzięki podróżom. Ktoś inny nazywał marazm po powrocie z wojaży depresją, umniejszając faktycznie chorym. Bzdury powtarzane przez ludzi wypaczają obraz tej choroby. 
. 
Nie dajcie sobie wmówić podobnego kitu nigdy. Depresja jest śmiertelną chorobą, która dotyka 1,5 mln osób w samej tylko Polsce (dla porównania w Warszawie mieszka 1,7 mln) . Tak jak nowotworu, cukrzycy czy grypy nie wyleczymy podróżami, tak samo depresji nie wyleczymy pakując walizki i jadąc w siną dal. Jeśli czujesz się źle, brakuje Ci motywacji do życia, siły żeby wstać z łóżka, energii zeby iść do pracy, to znaczy, że warto spotkać się ze specjalistą, a nie biurem podróży.
.
Ta sprawa od lat mnie bulwersuje, to z jaką lekkością mówi się o chorobach psychicznych, nadając im nierozważny ton. Sugerując, że depresję mogą powodować czynniki zależne od nas samych. Tak nie jest. W moim otoczeniu jest kilkoro osób, które walczą z tą chorobą. W 2020 roku jedną z nich straciliśmy. Proszę Was, bardzo, dbajcie o siebie, a choroby psychiczne traktujcie tak samo jak wszelkie inne powinniście - poważnie. 

Ja w końcu dziś zapisuję się na długo odkładane badania, a Ty co zrobisz dla swojego zdrowia (nie tylko psychicznego)? 

#dzienwalkizdepresja #depressionhelp #zdrowiepsychiczne #depresjazabija #depressionawareness #psychologia #slavicgirl #yourenotalone #fightdepression #borderline #depresja #polskadziewczyna #poland #polska #depressionhelp #smutnecytaty #smutne #smutek  #depressive #notperfect #dolnyslask #depresjatochoroba #therapistsofinstagram #onlinetherapy #traumahealing #anxietyawareness #traumarecovery #mentalwellbeing #mentalhealthsupport #suicideawarness
Ateny... były dla mnie zdecydowanie największym Ateny... były dla mnie zdecydowanie największym zaskoczeniem 2020 roku. Wyjazd do Grecji był zupełnie szalony. Pozwólcie, że opowiem.
. 
Siedzimy sobie z J. i debatujemy, gdzie by tu wyjechać we wrześniu. On pracoholik, ja prawie odgryzająca mu głowę modliszka, która czeka na wakajki dziewiąty miesiąc (niemal jak ciąża). Warunki wyjazdu postawiłam jasne: ma być ciepło, ma być niedużo chodzenia (mam poważną kontuzję), ma być bezpiecznie. Decyzja będzie podjęta na last minute, bo szaleje pandemia i cholera wie, kiedy zmienią się znów reguły gry.
.
Tydzień przed wyjazdem wciąż nie jest pewne, gdzie i po co jedziemy, ale bookujemy lot do Aten i wylot z Korfu. Rozmawiamy z uroczym armatorem jachtu, że nie musimy płacić nic z góry, wystarczy, że się pojawimy - i jakoś to będzie. Nie wiemy jak dostaniemy się do wiochy, z której mamy wziąć jacht. I wtedy przypominam sobie, że o Atenach super pisze Asia @podakropolem. 
.
Odzywam się do niej, choć znamy się tylko 'z Internetów': Hej Asia, wybieram się do Aten, muszę dostać się Y, a na stronie X nikt mi nie odpowiada. Co robić?
Asia odpisuje: Hej, zadzwonię tam jutro i dam Ci znać.
. 

Następnego dnia wraca do mnie ze wszystkimi informacjami. I na dodatek umawiamy się na spacer po Atenach. Robi nam najlepszy możliwy nocny tour po mieście. Żałujemy, że spędzamy tam tylko te kilka godzin. Jesteśmy oczarowani Atenami, Asią i tym jak opowiadała.
.
A dla Was, co było największym zaskoczeniem w ubiegłym roku?

#ateny #athens #grecja #greece #acropolis #view #greecephotography #womanbeauty #map_of_europe #partenon #discovergreece #greece_lovers #athensgreece #griechenland #visit_greece #visitathens #kalimera #mytravelpics #greecetravel #travelgreece #peloponnese #summeringreece #greece_travel #discovergreece #athensgreece #naatlantyde #voyageuse #viajera #inspiracja #podrozemaleiduze
Pomóżmy chłopakowi z Kenii. Francis Sheva i j Pomóżmy chłopakowi z Kenii. 

Francis Sheva i jego rodzina są aktualnie pozbawieni środków do życia. Rok temu z uwagi na pandemię Sheva stracił pracę na roli. 

Sheva urodził się w Meru w Kenii. Stracił mamę w wieku zaledwie 4 lat. Ma 4 braci, miał 2 siostry. Jedna z nich w młodym wieku zachorowała na depresję i zmarła, osierocając małego synka, który obecnie jest na utrzymaniu rodziny Shevy.

Po śmierci matki Sheva i jego rodzeństwo trafili na ulice, żyli w bezdomności przez rok, po czym zamieszkali w domu dziecka. Sheva ukończył szkołę podstawową, a dzięki zbiórce pieniędzy w Polsce, również szkołę średnią. Pomimo wykształcenia, obecna sytuacja w Kenii praktycznie nie daje mu żadnych szans na zdobycie pracy.

Na jego utrzymaniu jest kilka osób, w tym jego dziadkowie, jego rodzeństwo i siostrzeńcy.

Od ponad roku rodzina Shevy jest pogrążona w kryzysie, brakuje im jedzenia, leków, ubrań. Nie stać ich też na opłacenie szkoły dla dzieci.

Sheva chce móc pracować, utrzymać rodzinę własnymi siłami i założyć mały sklep spożywczy, z możliwością dowozu do klientów motocyklem. To jest ich jedyna szansa na uzyskanie źródła utrzymania. Sheva przedstawił @katarzynkafalafelka szczegółowy biznesplan, w którym opisane są wszystkie planowane wydatki. Są to głównie towar do sklepu i motocykl, którym Sheva będzie mógł dostarczać żywność swoim klientom.

Zbiórkę znajdziecie w moim i Kasi bio.

#kenia #kenya #africa #dianibeach #afryka #lion #mombasa #vacation #trip #masaimara #summer #indianocean #magicalkenya #africahelp #visitkenya #travelkenya #protecttheplanet #przygoda #siepomaga #pomaganie #fundacja #dzialaj #charity #polishtravelblogs #podróżemałeiduże #naatlantyde #polacywpodróży #zwiedzanie#polskieblogipodroznicze #travelgram
Dzisiaj opowiem Wam dla czego znalazłam się w RP Dzisiaj opowiem Wam dla czego znalazłam się w RPA.
.
Mianowicie, zapewne kojarzycie z moich wpisów dość poważny ton, który towarzyszy opowieściom o RPA. Bo opowiadam o nierównościach, rasizmie, systemowym wykluczeniu kobiet, chorobach itd. Ale czy wiecie, że pierwszym impulsem do odwiedzenia tego miejsca była chęć zobaczenia Pingwinów Afrykańskich?
.
Ten wyjątkowy gatunek występuje tylko tutaj, u wybrzeży RPA i Namibii, i walczy o przetrwanie. W 1982 roku były tutaj (w Boulders) zaledwie dwie pary lęgowe. Dzisiaj jest niemal 3000 sztuk! Co ciekawe zwierzęta osiedliły się tu zupełnie samodzielnie, tuż przy normalnych domach ludzi. Dopiero z czasem teren w tym miejscu został objęt ochroną.  Zabezpieczono wówczas przestrzeń dla tych niezwykłych ptaków i zbudowano specjalne ścieżki dla odwiedzających, by nie naruszać prywatności zwierząt. 
. 
Wzrost liczby osobników jest zasługą zakazu połowu sardynek u wybrzeży False Bay i wyjątkowej opieki funkcjonariuszy ochrony parku którzy dbają o to, by mewy nie wyjadały pingwinkowych jajeczek.
.
Jestem wielką fanką pingwinów i właśnie stąd wzięła się moja pierwotna chęć odwiedzenia RPA. Najbardziej niezwykłego kraju na ziemi. A jakie były Wasze najbardziej prozaiczne lub dziwaczne ciągoty podróżnicze?

#penguin #penguins #cute #animals #penguinsofinstagram #southafrica #antarctica #capetown #bouldersbeach #penguinlove #penguinlife #penguinmemes #aquaticlife #seacreatures #seaanimals #penguinsofinstagram #pingwin #zwierzaki #bouldersbeach #simonstown #africa #capeofgoodhope #bouldersbeachpenguins #africanpenguin #capetownSouthAfrica #podróże #podróżemałeiduże #podróżemałeiduże #polskieblogipodroznicze #turystyka
Wbrew pozorom, to białe za mną to nie piasek z M Wbrew pozorom, to białe za mną to nie piasek z Malediwów, a śnieg 🤯. Pierwsze morsowanko w życiu zaliczone! Czy się bałam? No pewnie! Na sama myśl zdjęcia ciepłej kurtki, szaliczka, spodni robiło mi się słabo. Czy się poddałam? Nieeeeee ma cwaniaka na Poznaniaka 😅
.
Wejście odczuwałam jakby tysiące drobnych igiełek wbijały mi się w całe ciało. Weszłam do wody szybko, bo nie lubię przedłużać agonii nigdy😂, @kisielle była ze mnie dumna. Ale to akurat u mnie normalne, do wody zawsze wchodzę szybko. Nie ma co. Ta była jednak wielokrotnie zimniejsza od standardowej, w której pływam 😂. Bałam się, że stracę czucie, pierwszy "odpadł" mały paluszek u stopy 😅. Wyjście było ciekawym doświadczeniem, bo było bardzo ciepło (odczucie) 🙈! 
. 
Morsowałam! Piękna sprawa. Będę kontynuować ten proceder bo było absolutnie genialnie! A Wy jak tam, dalej wolicie znane i ciepłe kąty, czy już próbowaliście lub chcecie spróbować?

#morsowałam #morsowanie #mors #zima #zimno #morsowałem #winterswimming #morsy #winter #iceswimming #cold #coldwater #poland #coldwaterswimming #healthylifestyle #lake #coldbath #isbading #polishgirl #winterfun #goodvibrations #winterswimmer #workingout #winterbathing #zimnawodazdrowiadoda #healthy #icecold #morsowanie2020 #morsypolska #poznangirl
Opublikowali wyrok Trybunału. Nie opowiadałam Opublikowali wyrok Trybunału. 

Nie opowiadałam Wam jeszcze  o Ryanie. Ryana poznałam drugiego dnia zwiedzania Sztokholmu. Udałam się z nim na spacer po mieście, podczas którego miał okazję pokazać mi najciekawsze miejscówki. 
. 
Ryan jest Australijczykiem, który zakochał się w Szwecji. 
. 
Zapytał mnie skąd jestem. Zwiesiłam głowę. Od pewnego czasu przyznaję się do tego ze wstydem. Odpowiedziałam: "jestem z Polski, kraju, w którym chce nam się odebrać prawo do stanowienia o własnym ciele".
.
Ryan spojrzał na mnie ze współczuciem i powiedział "słyszałem o tym, przejebane".
.
Wstyd mi za to, że jestem z Polski. Jeszcze nie było nigdy tak źle. 

#aborcjajestok #nigdyniebędzieszszłasama #niebędzieszszłasama #nieskladamyparasolek #prawaczłowieka #prawakobiet #aborcjabezgranic#proabo #abortionright #sweden #szwecja #stockholm #gamlastan #gilead #poland #humanrights #aborcjaprawemczlowieka #strajkkobiet #aborcja #prawodoaborcji #polishgirl #polskamieszkamwpolsce #polska #tojestdramat #niekochamciepolsko #aborcjaprawemkobiet #jebacpis #pomocy #polandisterrible #polandisnotbeautiful
Po drugiej stronie tej wielkiej wody jest Szwecja. Po drugiej stronie tej wielkiej wody jest Szwecja. To zabawne, ale jak byłam dzieckiem, to myślałam, że da się przepłynąć Bałtyk na materacu! Że tuż za linią tych tankowców w oddali widać już drugi brzeg 😂. Z innych dziwnych rzeczy, wierzyłam, że będę mieć kiedyś komputer, który będzie rozwiązywał za mnie zadania domowe z matematyki. Komputer miał być zasilany marchewkami 😅🥕🥕🥕. Gdzie są moje miliony z tego patentu? 😅
.
Pielęgnuję w sobie swoje wewnętrzne dziecko i uważam, że każdy powinien. W salonie kosmetycznym ostatnio obsługa była zdziwiona, że mam 34 lata, przecież ani nie wyglądam ani się nie zachowuję 😅. Dają mi max 28. To i tak więcej niż ja sama sobie daję (byłoby 3,5😂). Rzeczy, które wydarzyły się literalnie połowę mojego życia temu wciąż są dla mnie żywe, jakby to było wczoraj. Im bardziej o tym myślę, tym bardziej dociera do mnie, że wiek to tylko "state of mind". Tylko zadania domowe się zmieniły, a do materaca ktoś przyczepił żagiel⛵.
.
A Wy jak tam, czujecie się na swój wiek?

#baltic #balticsea  #bałtyk #balticnature #seaphotography #ostseeliebe #polskajestpiekna #baltictrend #balticstates #trojmiasto #polandisbeautiful  #pocztowkazpolski #artystycznapodroz #visitpoland #tricity #sealover #pomerania #wgdyni #morzebaltyckie #balticnature #polandwanders #zwiedzanie #podrozniczka #voyageuse #travelgirlsgo #travellingourplanet #viajera #podrozemaleiduze #polishtraveller #travelgirls
Przed wejściem na Górę Stołową w Kapsztadzie, Przed wejściem na Górę Stołową w Kapsztadzie, więcej ludzi ostrzegało mnie przed napadem rabunkowym, niż możliwością wypadku na jej trasie.

Już u podnóży trasy Platteklip Gorge kierowca mówi, żeby schować sprzęt, a znaki, by poruszać się w minimum 3 os. grupach. 

Na górę wchodzi się tylko w dniu, w którym widać szczyt. Inaczej widoczność jest zbyt mała. I rzekomo "nie ma frajdy". 
. 
Platteklip Gorge to najstarsza, najprostsza i bezpośrednia trasa na szczyt GS w Kapsztadzie, a jednocześnie najbardziej popularna. Wiedzie wąwozem na kultowej, przedniej ścianie góry, z imponującymi skałami po bokach. Nie jest jednak najbardziej widokowa w porównaniu z innymi szlakami. 
.
Sama wędrówka jest dość żmudna i wiedzie po kamiennych, nieregularnych stopniach. Trasa ta jest dla każdego, jednak nie należy jej lekceważyć. Nachylenie jest strome, a stopnie męczą stawy i wydają się nie kończyć. To też jedyna trasa dla laików, kiedy kolejka na szczyt nie działa.
. 
PS. Na trasie było więcej turystów niż rabusiów, a szłam z GoPro i aparatem na wierzchu. Po drodze spotkałam wielu biegaczy, dwie osoby z Polski i mnóstwo wyprzedzających mnie emerytów. 
.
Ciekawostki o Górze:
⛰️ Pierwsze wejście na górę odbyło się w 1503 r.,
⛰️ Chmury na szczycie nazywane są "obrusem"
⛰️ Góra była kiedyś doliną pomiędzy wyższymi górami!
⛰️ Rośnie na niej mnóstwo endemicznych roślin
⛰️ Na szczycie mieszkają góralki, które są dalekimi krewnymi słonia
⛰️ Pierwsza nazwa góry w języku Khoisan oznaczała górę wyłaniającą się z morza
⛰️ Góra Stołowa jest jednym z Nowych 7 Cudów Natury i posiada swoją konstelację w gwiazdach - Mensę!
. 
A Wy widzieliście któryś z 7 Cudów Natury? 
. 

#kapsztad #rpa #capetown #southafrica #tablemountain #górastołowa #wspinaczka #nakuru #southafricanwomen #secretcapetown #capetowntravel #southafricatravel #localislekker #visitcapetown #capetownSouthAfrica #hikemzantsi #africatravel #naatlantyde #republikapoludniowejafryki #mountainlover #mountainaddict #polacyzagranica #afryka #southafricatravel #krajobraz #digitalnomadgirls #mountainphotography #mountainsCape #travelgirlsgo #podrozemaleiduze
Nie ukrywam, że w listopadzie 2️⃣0️⃣2️⃣0️⃣ roku miałam być gdzie indziej – odkrywać piękno Afryki lub Ameryki Południowej. Pech jednak chciał, że stało się, to co się stało, a ja zostałam w 🇵🇱. Wybór jesiennego anturażu padł na Dolny Śląsk, a konkretnie Sudety: Karkonosze i Izery. Udało mi się trafić na wspaniałą pogodę, a co ważniejsze na trasę, którą bez problemu pokonują ludzie słabej kondycji, rodzice z dziećmi w wózku, oraz 🧓 XD.
.
Karkonosze? A proszę! Nie jestem specjalnie górską osobą, więc całe to wędrowanie było dla mnie dość nową rzeczą. Natomiast uzbrojona w przejrzyste i czytelne instrukcje od @agrafkageografka.pl ruszyłam na podbój tych całkiem romantycznych polskich gór.
.
Trasa: Szklarska Poręba – Wodospad Kamieńczyka – Hala Szrenicka – Szrenica – Łabski Szczyt – Śnieżne Kotły – Schronisko pod Łabskim Szczytem – Szklarska Poręba. Do zrobienia w 5-6 godzin.
.
Okazało się, że lubię chodzić po górach! Takie zaskoczenie przyniósł 2️⃣0️⃣2️⃣0️⃣❗
.
Na zdjęciu oznaczyłam ciekawe profile ludzi chodzących po górach. 
.
Jakie były Wasze najbardziej epickie szczyty? Dla mnie była to Góra Stołowa w Kapsztadzie. Jest znacznie niższa od Szrenicy, ale podejście tam było dużo trudniejsze (niemal  pionowe podejście po takich dużych "schodach" z kamieni). Pochwalcie się Waszymi osiągnięciami! Nawet jeśli była to tylko okoliczna górka!
.
 #góry #mountains #poland #polska #mountain #trekking #krajobraz #wgorachjestwszystkocokocham #karkonosze #wycieczka #kochamgóry #karkonoszemountains #szklarskaporeba #sudety #karkonoskiparknarodowy #dolnyslask #szrenica #adventure  #mountainphotography #mountainsview #karkonoszewsercunosze #naszlaku #polskajestpiekna #śnieżnekotły #mountainphotography #mountainsview #karkonoszewsercunosze #naszlaku #polskajestpiekna #naatlantyde via @preview.app
Follow on Instagram

Zajrzyj też na

  • Co zobaczyć w Poznaniu, według Poznanianki
  • Gdzie pojechać w marcu?
  • Góra Stołowa w Kapsztadzie (Table Mountain) – wspinaczka, praktyczne informacje
  • Mroczne strony Airbnb – pomyśl dwa razy zanim wynajmiesz!
  • Gdzie zjeść najlepsze szwedzkie klopsiki w Sztokholmie?

Copyright Na Atlantydę! 2021 | Theme by ThemeinProgress | Proudly powered by WordPress