podróżowanie po koronawirusie

Ten wpis będzie inny niż wszystkie, bo pewnie mniej poradnikowy, a bardziej rozkminowy. Zacznę od tego, że nie możemy powiedzieć “po koronawirusie”, bo… on nie zniknie. To zostanie już na zawsze w naszej cywilizacji i możemy liczyć na szybsze opracowanie i wdrożenie szczepionki na rynek. A przynajmniej tak teraz twierdzą naukowcy. Nie do końca wiadomo także, kiedy będzie można podróżować, bo przecież… rząd, póki co (17.04) nie zapowiedział, kiedy granice zostaną otwarte. I nawet jeśli zostaną w końcu otwarte, to czy podróżowanie po koronawirusie za granicę będzie bezpieczne i odpowiedzialne?

Mam wiele obaw i żadna z nich nie jest wyssana z palca. Moje plany na 2020 były bardzo ambitne, ale los postanowił sobie ze mnie zakpić. Być może to dobrze, bo w końcu doceniłam inne rzeczy… slow-life, który zawsze mi się marzył i pracowanie z ciepłego już o tej porze roku balkonu (wiwat globalne ocieplenie). Oczywiście, wciąż wolałabym to robić z innych miejsc na ziemi, ale c’mon, trzeba być odpowiedzialnym i mieć świadomość tego, jak nasze decyzje mogą wpływać na cały świat.

Jakie były plany na 2020 rok?

Na początku roku miałam pojechać do Szwajcarii – i ten plan, póki co, jako jedyny został zrealizowany. Choć w nieco zmienionym formacie, bo bilety kupiłam w Sylwestra i nie sprawdziłam dat, w związku z czym wróciłam wcześniej. To długa historia, którą częściowo przytaczam w stosownym wpisie.

Po powrocie z Genewy, otrzymałam stypendium na naukę hiszpańskiego w Valladolid. Szybko zabookowałam termin, na taki, który wydawał się realny z tamtej perspektywy, czyli wrzesień. Koniec lata jest wyjątkowo piękny w Hiszpanii.

W międzyczasie zarezerwowałam lot do Szwecji. Ten lot miał się odbyć dokładnie w dniu wprowadzenia w Polsce lockdownu – siłą rzeczy nie polecieliśmy, ale decyzję o rezygnacji podjęliśmy już wcześniej. Nieco wcześniej na fali alkoholu i inspiracji od moich przyjaciółek kupiłam bilet do Gruzji. Kiedyś przecież pracowałam tam jako pilotka, więc mogłabym je tam “zabrać”. Był plan skorzystać ze wsparcia jednej z polskich firm na miejscu i wynająć samochód terenowy na offroad po Kaukazie (jedna z takich firm).

Mccheta
Mccheta – miasto trzech religii.

Z bardziej ambitnych planów na 2020 był: Liban (do którego pierwotnie miałam polecieć w lutym, ale akurat zaczęły się tam zamieszki antyrządowe), Ameryka Południowa lub Centralna (miało wyjść dość spontanicznie, po tym, jak ogarnę hiszpański na tyle, by się swobodnie komunikować), Rwanda, jeśli znalazłabym środki i Jordan Trail, czyli piesza wędrówka przez Jordanię (wszyscy byli już w Jordanii, ale tego tripu tak wielu nie robiło). Do tego miały być wypady w Polskę: Alpaki, Bawoły, Szklarska Poręba, Cieszyn, Trójmiasto, Bieszczady, agroturystyki…

Na ten moment wszystko, poza kursem hiszpańskiego zostało odwołane. Odnośnie do tego ostatniego – rozmawiam z fundatorem stypendium w sprawie przesunięcia jego daty ważności. Zobaczymy. Sytuacja zmusza do niestety trudnych decyzji. Podróżowanie po koronawirusie będzie zapewne wyzwaniem dla nas wszystkich.

I co teraz? #ZostańwPolsce

Teraz zobaczymy, ale jedno jest pewne. W wakacje dalej będziemy ograniczeni, jeśli chodzi o granice, a podróżowanie nie będzie wszędzie możliwe, czy też bezpieczne. Warto w tym czasie skupić się na rodzimych kierunkach i poznać nieco lepiej… Polskę! Oczywiście wszystko z umiarem i czujnością, jak na podróżowanie po koronawirusie wypada. Zapewne najlepiej będzie ograniczać najbardziej turystyczne miejsca i przestrzegać cały czas istniejących zasad – higieny osobistej, pilnowania odstępów, niepchania się w największy tłum.

Wynika to z tego, że lokalna turystyka w naszym kraju mocno ucierpi wskutek pandemii i warto pomóc przedsiębiorcom w naszym regionie stanąć na nogi. Możecie wybrać się do miast, których nigdy nie widzieliście, tak jak ja po raz pierwszy w zeszłym roku zobaczyłam Kraków <3. Choć akurat ten kierunek pewnie będzie oblegany.

Jakie mam pomysły związane z Polską? Co chciałabym zobaczyć?

Tych miejsc jest tyle, że aż ciężko je wszystkie zliczyć i na pewno nie uda mi się to w ciągu samego tylko 2020 roku. Z pewnością wybiorę z tej listy najciekawsze i najbardziej dostępne atrakcje. A i może, jeśli warunki będą jakkolwiek sprzyjające, to i za granicę choć raz pojadę, żeby i tam wspierać małe biznesy turystyczne. I zobaczyć, jak żyje się w świecie “po pandemii” poza Polską. Ale tak jak już wspomniałam, podróżowanie po koronawirusie może nie być najrozsądniejsze, stąd pewnie będę uzupełniać informacje i weryfikować wszystkie dane.

Podsumowując to całe podróżowanie po koronawirusie

Rząd powoli ogłasza “rozluźnienie” i już niebawem będziemy mogli zobaczyć naszą okolicę z bliska. Nie wiem, czy wiecie, ale mikrowyprawy mogą uratować świat! Warto w tym czasie obejrzeć także swoją okolicę. Jeśli zechcecie, to przygotuję Wam tutaj mikroprzewodniki po poznańskich fyrtlach, które trzeba zobaczyć 🙂

A w międzyczasie poczytaj dokładnie o swoim sąsiedztwie, a być może niezwykłą przygodą będzie poszukiwanie ruin starego dworku? Albo pozostałości fabryki cepelinów? A może akurat w twoim parku, koło domu znajdują się najstarsze torfowiska w województwie? A co, jeśli to właśnie nieopodal twojego osiedla uderzyły pierwsze i jedyne jak dotąd w Polsce meteoryty? Wszystkie te “jeśli” to akurat historie, które odkryłam na moich, poznańskich Naramowicach. 

Dajcie zarobić też lokalnym restauracjom. W Poznaniu, jak tylko będzie można chodzić do knajpek, odwiedzę moje ulubione “zagraniczne” kuchnie: U Aipo (kuchnia kirgiska), Suprę ( Gruzja), La Ruinę czy Tashi Momo ze smakami z Tybetu

Bądźcie zdrowi i podzielcie się w komentarzach swoimi planami!

 

Więcej
Postów