Bądźmy w kontakcie
Pozostaw adres email w celu otrzymywania nowości na blogu

Jak było w tym przypadku? Miałam ochotę i już! Jesienią wchodziłam na Szrenicę i Śnieżne Kotły, a latem zdecydowałam się na wyciąg – spacer czeską stroną do Voseckiej Boudy, w stronę Śnieżnych Kotłów, schroniska pod Łabskim Szczytem i niebieskim szlakiem do Wodospadu Szklarki. Łącznie 16 kilometrów (nie liczę trasy pokonanej kolejką). Pod wyciąg podjechałam taksówką spod apartamentu U nas w Sudetach, który jeszcze raz bardzo polecam.
Kolejka linowa jest czynna w określonych przez operatora godzinach. Latem jest to od 9 do 16:30, przy czym ostatni zjazd odbywa się o godzinie 16:00. Warto być wcześniej, by uniknąć stania w kolejkach. Aktualności w temacie działania wyciągu można sprawdzić tutaj. Na przykład, kiedy byłam tu w listopadzie, to akurat była w renowacji przed sezonem zimowym i nie jeździła w ogóle.
Celowo używam liczby mnogiej (kolejkach), gdyż jedna kolejka prowadzi do kasy, a druga do wyciągu. Najpierw należy kupić oczywiście bilety. I tu kolejne schody. Trasa kolejki linowej podzielona jest na dwa etapy. Możecie kupić na dowolną kombinację zjazdów i wjazdów (np. wjazd na I i zjazd z II), ale ja żeby już uprościć sobie wszystko kupuję bilet na wjazd na obie sekcje – 42 PLN. Bilet zjazdowy kosztuje tylko 3 PLN więcej, ale wiem, że planuję schodzić z góry.
Biletu nie wolno wyrzucić, po pierwsze dlatego, że nie wypada śmiecić, a po drugie ponieważ przyda się on do wjazdu sekcją II wyciągu.
Samą kolejką byłam dość rozczarowana. Silnik jest chyba przestarzały i mechanizm wlókł się niemożebnie. Na Szrenicę z przesiadką i oczekiwaniem do wejścia na krzesełko jechałam ponad godzinę. Oznacza to, że szybciej byłam na szczycie jesienią, kiedy wchodziłam tam czerwonym szlakiem.
Widoki były za to znacznie ładniejsze niż na czerwonym szlaku, gdyż ten pierwszy osadzony jest w lesie, a kolejka jednak eksponuje użytkownika na piękne, górskie widoki (czasami tylko trzeba się po nie odwrócić).
Ergo, jak to mawiają są plusy dodatnie i plusy ujemne 😉
Nie jestem fanką czeskiej kuchni, ale od czasu do czasu jeszcze nikomu się krzywda nie stała. Udałam się zielonym szlakiem koło Kotła Szrenickiego do Trzech Świnek, tutaj przez dosłownie kilkanaście metrów czerwonym szlakiem do skrzyżowania z czeskim żółtym szlakiem. I stąd intensywnie w dół, aż ukaże się nam strzecha Voseckiej Boudy – jednej z niewielu chat w Karkonoszach, która nigdy nie spłonęła.
Uwaga – schronisko czynne jest od czerwca do listopada, więc nie ma się co napalać na zimowe trekkingi. Nie można też było (w czerwcu 2021) płacić kartą. Więc ogółem z mojego marzenia o kultowym czeskim jedzeniu – nici. Trzeba pojechać osobno do Harrachova.
Stąd możecie ruszyć dalej zielonym szlakiem do Źródeł Łaby, Łabskiej Boudy i wodospadu o tej samej nazwie. Możecie też, tak jak ja zawrócić na czerwony szlak i skierować się bezpośrednio na Śnieżne Kotły.
Dalej ruszacie wspomnianym już czerwonym szlakiem po grzbiecie Karkonoszy, podziwiając to polskie kotliny w dole, to wierzchołki gór w Czechach. Po drodze miniecie Twarożnik – charakterystyczną skałę, na której uwielbiają przebywać turyści, co jest oczywiście niezgodne z zasadami Karkonoskiego Parku Narodowego (tak polskiego jak i czeskiego). Dalej, słynną Drogą Przyjaźni polsko-czeskiej dotrzecie do czeskiej budki i przekroczycie wierzchołek Łabskiego Szczytu.
Są tacy, którzy nie zachwycają się widokiem ze Śnieżnych Kotłów i osobiście uważam, że mają oni popsute ośrodki odczuwania piękna. Jest to moi mili moim zdaniem jeden z najwspanialszych widoków w Karkonoszach.
W dole znajdują się Śnieżne Stawki – punkt wypraw, który koniecznie muszę jeszcze w nadrobić w Sudetach.
Nad kotłami góruje budynek z czerwoną dachówką. To dawna stacja przekaźnikowa, niestety nie pełni roli schroniska. Obok niej piętrzy się Czarcia Ambona – grupa skałek, na których również zmęczeni turyści odpoczywają po wspinaczce.
Cofam się do żółtego szlaku, który jest częściowo zamknięty z uwagi na trudne warunki oraz sezon lęgowy cietrzewia. Żegnam Śnieżne Kotły. Po chwili główkowania udaje mi się znaleźć wskazane na stronie parku obejście. Stąd docieram przez Mały Śnieżny Kocioł do Mokrego Rozdroża i robię sobie przystanek w schronisku pod Łabskim Szczytem.
Warto sprawdzać w górach jakie szlaki są zamknięte przed wyjściem, aby upewnić się, że dana trasa jest dostępna i bezpieczna.
Stąd ruszacie już bezpośrednio niebieskim szlakiem. Jak mam być zupełnie szczera, to właśnie ta trasa latem zrobiła na mnie największe wrażenie! Fakt faktem, wiedzie stromo pod górę i schodzenie nią nie należy również do najwygodniejszych, ale widoki jakie na was czekają są niczym z bajki! Piękne lasy, strumienie i w końcu, po długim czasie, bez żadnych atrakcji po drodze, docieracie do Wodospadu Szklarki i schroniska Kochanówka, w którym możecie załapać się na pyszne ciasto czekoladowe (najlepsze EVER). Wcinanie domowego ciasta czekoladowego z widokiem na unikalny wodospad to jest historia jak z bajki.
O atrakcjach w okolicy Szklarki napisałam więcej we wpisie o Szklarskiej Porębie. Stąd dowiecie się też, dlaczego ten wodospad jest tak wyjątkowy.
Stąd dzieli was już tylko kawałek do słynnej skały Chybotek i Złotego Widoku… a to oznacza również, że od apartamentu U nas w Sudetach :).
Jeśli szukacie wygodnego, komfortowego apartamentu, z którego można z łatwością dostać się w każde miejsce, polecam Wam bardzo zapoznanie się ofertą noclegową U Nas w Sudetach. To dwupokojowy apartament z własnym ogródkiem (gdyby naszła ochota na grillowanie) i nowoczesnym, pełnym wyposażeniem. Z łatwością zmieści się tu czteroosobowa rodzina, paczka znajomych, czy para potrzebująca spokoju i przestrzeni tylko dla siebie. Z okien apartamentu rozpościerają się widoki na Góry Izerskie, a do ogrodu wieczorami zaglądają ciekawskie jelenie. Czego więcej chcieć? A, jedzenia. No więc odpowiadając, pyszne jedzonko oddalone jest o jakieś 200 metrów – w Chacie Izerskiej.
Pozostaw adres email w celu otrzymywania nowości na blogu
Piękna trasa i zdjecia. Tam jeszcze nie dotarłam – choć mam za sobą taki wyczyn 😉 w tamtych okolicach – przejście do Czech zimą z nartami 🙂
Nie ma w tym nic złego , że korzysta się z kolejki . Sami skorzystaliśmy wiele razy zwłaszcza kiedy w planach była bardzo długa trasa. Piękne tereny , wciąż są na mojej liście i stale coś innego jest w planach. Ale na pewno kiedyś tam pojadę , do kompletu korony gór polskich brakuje tamtejszych szczytów .
Kolejka czasem przyspiesza trase, szczegolnie jesli chcemy wiecej pochodzic graniami 🙂
Ach, uwielbiam! I piona za korzystanie z kolejki, naprawdę nikomu nie dzieje się krzywda, że od czasu do czasu się wjedzie. A sam szlak ostatni raz w tym roku zimą uskuteczniliśmy, pychotka to jeden z takich do ktorych mogę wracać i się nie znudzi.
Będziemy tam już za 3 tygodnie! 🙂
Wspaniale 🙂